Dulsevia zaczyna działać stopniowo. Pierwsze efekty mogą być odczuwalne po około 2 tygodniach, ale pełna poprawa następuje zazwyczaj po 4–6 tygodniach. W przypadku bólu neuropatycznego może to potrwać nieco dłużej – nawet 8 tygodni. Jeśli po 6–8 tygodniach nie ma widocznej poprawy, warto skonsultować się z lekarzem.
Jestem pod koniec pierwszego tygodnia na Dulsevii 30 mg i czuję się jak zupełnie nowa osoba. Choć dzisiaj mam lekkie obniżenie nastroju, to i tak jest o wiele lepiej niż wcześniej. Dulsevia dosłownie uratowała mi życie i moje małżeństwo. Chwała Bogu!
Po raz pierwszy od dawna cieszę się na każdy kolejny dzień i wiem, że z czasem wszystko się ustabilizuje. Nie ma już tych ekstremalnych dołków, myśli samobójczych, przesypiania całych dni i poczucia, że nic nie ma sensu. Żałuję, że tak długo zwlekałam i nie powiedziałam lekarzowi, że potrzebuję pomocy.
W środę mam urodziny i po raz pierwszy od dawna naprawdę cieszę się na spędzenie ich z mężem. Mam 44 lata i w końcu nadzieję na przyszłość!
Od dwóch tygodni biorę Dulsevię 30 mg i szczerze mówiąc… zaczynam się niecierpliwić. Wiem, że to nie jest cudowna tabletka, która działa od razu, ale myślałem, że po dwóch tygodniach chociaż coś poczuję. Na razie jest tylko zmęczenie i lekkie zawroty głowy, ale jeśli chodzi o nastrój, to zero zmian. W moim przypadku efekty tak szybko nie przyszły w przeciągu pierwszego tygodnia jak u @ela44
Czy ktoś miał tak samo? Po jakim czasie poczuliście, że Dulsevia naprawdę działa? Czy było to stopniowe, czy nagle coś „kliknęło”? Trochę się martwię, że to nie jest lek dla mnie, ale może po prostu potrzebuję więcej cierpliwości… Chętnie przeczytam wasze doświadczenia!
Jak zaczynałem Dulsevię, to pierwsze dwa tygodnie były jak czekanie na cud, który nie nadchodzi. Zero poprawy, tylko ospałość i to dziwne uczucie, jakbym chodził w lekkiej mgle. Najbardziej wkurzało mnie to, że każdy mówił „daj mu czas”, ale kiedy siedzisz w totalnym dołku, to „czas” jest ostatnią rzeczą, na jaką masz cierpliwość.
U mnie pierwszy realny sygnał, że coś się zmienia, pojawił się po około trzech tygodniach. Nie było żadnego spektakularnego momentu, w którym nagle poczułem się szczęśliwy. To było bardziej jak… subtelna zmiana w tle. Pewnego dnia zdałem sobie sprawę, że rano nie wstałem z tym ciężarem w klatce piersiowej, który ciągnął mnie w dół. Zacząłem mieć więcej energii, nie czułem już tej wszechogarniającej beznadziei.
Po miesiącu byłem w stanie obejrzeć film i naprawdę mnie to zainteresowało – wcześniej tylko przewijałem wszystko bez celu. Po sześciu tygodniach czułem, że jestem sobą, ale w wersji, która nie tonie każdego dnia w myślach o tym, jak wszystko jest bez sensu. To nie była magia, to była stabilność, której mi brakowało przez lata.
Nie chcę cię nakręcać, że u ciebie będzie tak samo, ale jeśli masz siłę, to daj temu jeszcze trochę czasu. Nie licz na wybuch euforii, ale zwracaj uwagę na małe zmiany – momenty, w których nie czujesz się tak źle jak wcześniej.