Co lepsze Saxenda czy Ozempic?

Saxenda i Ozempic są lekami stosowanymi w leczeniu otyłości. Oba leki są analogami GLP-1, a Saxenda jest zarejestrowany jako preparat do leczenia otyłości. Saxenda charakteryzuje się krótszym okresem półtrwania w porównaniu do Ozempic, choć oba leki działają według identycznego mechanizmu. Wybór, który z leków jest lepszy, zależy od indywidualnych preferencji i potrzeb pacjenta.


Ten temat jest powiązany ze źródłową dyskusją: https://medyk.online/lek/saxenda/co-lepsze-saxenda-czy-ozempic

Stosuję Saxendę od miesiąca i zauważyłem, że coś dziwnego dzieje się z moim nastrojem. Nie chodzi o jakieś spektakularne załamanie, ale raczej taki subtelny spadek energii i entuzjazmu do codziennych rzeczy. Czasami czuję, że coś, co wcześniej mnie cieszyło – jak wyjście na spacer albo oglądanie ulubionego serialu – teraz jest po prostu… nijakie. Nie wiem, czy to kwestia samego leku, czy może po prostu psychika płata figle, bo jednak ta cała walka z wagą jest mocno emocjonalna.

Zastanawiam się, czy ktoś z was miał podobnie? Może to tylko przejściowe? Wyczytałem gdzieś, że leki tego typu mogą wpływać na nastrój, ale czy to bardziej efekt samego działania leku, czy może np. zmiany poziomu cukru we krwi? Dodam, że wcześniej raczej nie miałem problemów z nastrojem. Jeśli macie jakieś doświadczenia albo przemyślenia, chętnie poczytam. Może ktoś zna sposoby, żeby z tym jakoś sobie radzić?

1 polubienie

Miałam bardzo podobnie, kiedy zaczęłam przyjmować Saxendę. Na początku byłam zachwycona, bo waga faktycznie zaczęła spadać, ale po jakichś dwóch tygodniach zauważyłam, że mój nastrój siadł. Najbardziej uderzyło mnie to, że straciłam radość z rzeczy, które wcześniej były dla mnie ważne – nawet zwykłe wieczory z książką czy plotki z koleżanką przestały mnie kręcić. Wtedy zaczęłam się zastanawiać, czy to efekt samego leku, czy może zmiana w moim ciele powoduje takie emocje.

Powiem Ci, że w moim przypadku to była mieszanka różnych czynników. Po pierwsze, Saxenda mocno wpłynęła na moje jedzenie – jem mniej, rzadziej czuję głód, ale to, co wcześniej sprawiało mi przyjemność (czytaj: dobre jedzenie), przestało być ważne. Wydaje mi się, że mózg trochę tęsknił za tymi “małymi nagrodami”. Po drugie, odchudzanie samo w sobie jest psychicznie wyczerpujące, bo choć waga spada, to masz ciągle z tyłu głowy, że musisz się pilnować.

Zauważyłam też, że spadek cukru we krwi, który czasami miałam, potrafił solidnie dać mi w kość, jeśli chodzi o humor. Bywały dni, kiedy byłam bardziej drażliwa albo miałam taki specyficzny niepokój, jakby coś wisiało w powietrzu. Czytałam trochę o tym i podobno leki tego typu wpływają na receptory w mózgu, co może przekładać się na nastrój.

Co mi pomogło? Kilka rzeczy. Po pierwsze, zaczęłam zwracać uwagę na to, żeby nie głodzić się przesadnie – nawet jeśli Saxenda zabierała mi apetyt, to starałam się jeść małe, zbilansowane posiłki co kilka godzin. Po drugie, ruszyłam się z domu – w sensie dosłownym. Zaczęłam chodzić na spacery, choćby 20 minut dziennie, i to naprawdę robiło różnicę. No i po trzecie, zaczęłam pisać dziennik. Brzmi to może banalnie, ale zapisywanie swoich myśli pozwoliło mi zobaczyć, co dokładnie dzieje się w mojej głowie.

Nie chcę Cię straszyć, bo u mnie ten stan minął po jakichś dwóch miesiącach. Teraz czuję się o niebo lepiej i znowu mam energię do działania. Może to po prostu kwestia przyzwyczajenia się organizmu do leku albo wprowadzenia kilku drobnych zmian w codziennym życiu. W każdym razie trzymaj się i pamiętaj, że nie jesteś z tym sam. Jak coś, to pisz!

Biorę Saxendę od 8 tygodni i, szczerze mówiąc, nie miałam żadnych problemów z nastrojem czy lękami, o których piszecie. Mogę powiedzieć, że pod tym względem wszystko przebiega u mnie bardzo gładko. Wydaje mi się, że organizm reaguje na ten lek całkiem dobrze, przynajmniej na razie. Ale jest jedno “ale” – mam ogromne problemy z wypróżnianiem.

Na początku myślałam, że to tylko chwilowe, może kwestia zmniejszenia porcji jedzenia albo zmiany nawyków żywieniowych. Ale to nie minęło. Czuję się czasem tak, jakby moje jelita stanęły w miejscu – i to dosłownie. Do tego dochodzi uczucie ciężkości i wzdęcia, które pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach, nawet wtedy, kiedy jem coś lekkiego. Próbowałam wprowadzić więcej błonnika do diety, piłam ogromne ilości wody, a mimo to niewiele się poprawiło. Mam wrażenie, że ten problem jest bardziej związany z działaniem leku na układ trawienny, a nie tylko z moim stylem życia. Przyznam, że potrafi być to bardzo frustrujące, zwłaszcza że jednocześnie chudnę, ale nie czuję się lekka – jeśli wiecie, co mam na myśli.

Jeśli chodzi o Ozempic, to mam tu zupełnie inne doświadczenia. Kiedy stosowałem go w przeszłości, pojawiły się u mnie bardzo silne stany lękowe i depresyjne. Początkowo wydawało się, że lek działa świetnie – schudłem, miałem nawet więcej energii, ale gdy przeszedłem na dawkę 2 mg, wszystko się zmieniło. Przestałem spać. I to nie tak, że spałem mniej – spałem dosłownie kilka godzin tygodniowo. Wyobraźcie sobie taki stan: siedzicie w środku nocy, zmęczeni do granic możliwości, ale sen po prostu nie przychodzi. Byłem wyczerpany, a jednocześnie pełen niepokoju. Moja głowa non stop analizowała rzeczy, które normalnie nie miałyby dla mnie znaczenia. Pojawiały się myśli, których wcześniej nigdy nie miałem – takie przytłaczające, pesymistyczne, wręcz katastroficzne.

Z perspektywy czasu widzę, że to wszystko zaczęło się nasilać po zwiększeniu dawki. Przy dawce 1 mg Ozempic był dla mnie całkiem neutralny – nie odczuwałem żadnych negatywnych skutków ubocznych, a wręcz przeciwnie, czułem się stabilnie. Dopiero większa dawka sprawiła, że poczułem się jakbym wpadł w jakąś czarną dziurę emocjonalną. Zastanawiałem się, czy to kwestia samego leku, czy może jego wpływu na gospodarkę hormonalną albo poziom cukru. Lekarz sugerował, że większa dawka mogła wpłynąć na receptory w moim mózgu, co wywołało te wszystkie objawy. Musiałem odstawić Ozempic, bo po prostu nie byłem w stanie funkcjonować. I choć minęło już trochę czasu, wciąż pamiętam ten stan, jakby to było wczoraj.

Teraz stosuję Saxendę – dopiero od tygodnia, więc trudno mi cokolwiek powiedzieć o jej długoterminowym działaniu. Jak na razie nie zauważyłem żadnych poważniejszych problemów z nastrojem czy snem, ale jestem ostrożny. Po doświadczeniach z Ozempikiem staram się bardzo uważnie monitorować swoje samopoczucie. Mam nadzieję, że Saxenda będzie dla mnie lepszym wyborem, bo chciałbym w końcu skupić się na swoim zdrowiu bez obawy, że lek zacznie mi szkodzić.

Jeśli ktoś z Was ma podobne problemy z wypróżnianiem przy Saxendzie albo przechodził przez takie emocjonalne huśtawki jak ja przy Ozempiku, chętnie posłucham, co Wam pomogło. Wiem, że każdy reaguje inaczej, ale może znajdę jakieś wskazówki, które mi się przydadzą. Jak radzicie sobie z tymi skutkami ubocznymi? Czy to przechodzi z czasem, czy trzeba sięgać po dodatkowe wsparcie, jak probiotyki czy inne suplementy? Podzielcie się, proszę!

Czy ktoś z Was przeszedł z Saxendy na Ozempic z powodu braku efektów po 4 miesiącach? Moja waga wciąż stoi w miejscu, nic się nie zmienia.

U mnie cukry spadły, a waga poszła w dół o 19 kg w 3 miesiące, ale stosuję dietę niskowęglowodanową i mam ujemny bilans kaloryczny.

W moim przypadku Saxenda na mnie nie działa :frowning: Muszę skonsultować to z lekarzem i zastanowić się nad inną opcją. Albo po prostu odpuścić i spróbować działać bez leku, skoro efekty są słabe…