Miałam bardzo podobny problem, więc wiem, jak to potrafi być frustrujące. Pamiętam, jak przez kilka miesięcy codziennie rano biegałam do łazienki, zanim zdążyłam nawet wypić kawę. Na początku myślałam, że to coś, co jem, ale eliminowanie różnych produktów z diety nic nie dawało. W końcu zaczęłam się zastanawiać, czy to czasem nie kwestia nerwów albo jakiegoś rozregulowania jelit.
Kiedy lekarz przepisał mi Debridat, podchodziłam do tego bardzo sceptycznie. W mojej głowie to był ‘lek na wzdęcia i zaparcia’, a nie na biegunkę, ale postanowiłam spróbować. Co ciekawe, po kilku dniach zauważyłam, że te poranne biegunki zaczęły się uspokajać. Nie zniknęły całkiem, ale było ich mniej. Dopiero wtedy zaczęłam czytać więcej o tym, jak Debridat działa – podobno reguluje pracę jelit, co oznacza, że może pomóc zarówno na nadmierną aktywność, jak i na ospałość jelit.
Nie mówię, że to rozwiązanie idealne, bo u mnie to działało na zasadzie łagodzenia objawów, a nie leczenia przyczyny. W międzyczasie zaczęłam bardziej zwracać uwagę na to, kiedy te biegunki się pojawiają – zauważyłam, że stres i szybkie tempo życia bardzo je nasilały. Zaczęłam wprowadzać więcej spokoju do poranków, unikać czytania maili zaraz po przebudzeniu i, co ciekawe, to też trochę pomogło.
Jeśli masz podobne objawy, to może warto spróbować Debridatu, ale przede wszystkim zastanowić się, co u Ciebie może być takim ‘wyzwalaczem’. Może stres? Może jakieś konkretne jedzenie? U mnie największym winowajcą okazały się nie tylko nerwy, ale też produkty mleczne, na które moja tolerancja najwyraźniej zaczęła spadać z wiekiem (człowiek starzeje się nawet nieświadomie, heh).