Detreomycyna, dzięki zawartości antybiotyku chloramfenikolu, jest skuteczna w zwalczaniu wielu rodzajów bakterii, w tym tych, które mogą powodować infekcje skórne. W niektórych przypadkach może być skuteczna w leczeniu trądziku, zwłaszcza jeśli istnieje infekcja bakteryjna związana z pryszczami.
Mam pytanko – czy ktoś z Was stosował może Detreomycynę na pryszcze? Chodzi mi o takie duże, bolesne gule, które siedzą pod skórą i nie chcą się zagoić. Mam 33 lata i cały czas coś mi wyskakuje, zwłaszcza przed okresem. Pryszcze robią się czerwone, bolą i długo się utrzymują. Dermatolog przepisał mi kiedyś Detreomycynę, ale nie wiem, czy to faktycznie działa. Jakie są Wasze doświadczenia? Warto próbować, czy lepiej sobie darować? Dzięki za każdą odpowiedź!
Detreomycynę pierwszy raz zobaczyłam u męża – miał jakąś ranę na nodze, co się źle goiła, i to mu przepisał lekarz. Ale że ja zawsze muszę wszystko wypróbować na własnej skórze (dosłownie!), to jak mi się zrobiła taka wielka gula między brwią a okiem – i ani wycisnąć, ani dotknąć – to sobie pomyślałam: „Spróbuję!”. No i posmarowałam. Tylko raz dziennie, na noc.
Słuchaj… po dwóch dniach jak ręką odjął! Pryszcz się wchłonął, nie bolało, żadnej ropy, nic. Skóra była trochę sucha w tym miejscu, ale to nic w porównaniu z tym, co zwykle przeżywałam. Od tamtej pory jak tylko czuję, że „coś się rodzi” pod skórą, to biorę Detreomycynę. Ale – uwaga – tylko na pojedyncze, konkretne pryszcze, nie na całą twarz, bo to nie jest krem do smarowania „profilaktycznie”.
Więc moim zdaniem – na duże, ropne zmiany: jak najbardziej TAK, tylko trzeba wiedzieć jak stosować. No i nie za często, żeby skóra się nie przyzwyczaiła. Ale jako taki ratunek awaryjny – ja polecam!