@Pawcio Parę lat temu miałem podobną sytuację – wypadek na nartach sprawił, że przez kilka tygodni brałem tramadol na ból biodra. Na moje nieszczęście, w sam środek tego okresu wpadła impreza firmowa kończąca duży projekt, który wszyscy świętowaliśmy jak zdobycie szczytu. Pamiętam, że było to w grudniu – śnieg sypał za oknem, a my od rana wiedzieliśmy, że wieczorem będzie suto zastawiony stół i sporo alkoholu. Ja byłem w kropce: z jednej strony nie chciałem siedzieć ponuro z szklanką wody, z drugiej – bałem się konsekwencji połączenia tramadolu z alkoholem.
W dniu imprezy zerkałem nerwowo na zegarek, licząc godziny od ostatniej dawki leku. Nie byłem pewien, czy ten niby spokojny stan, w który wprawiał mnie tramadol, przerodzi się w coś dziwacznego po choćby kieliszku wina. Znalazłem wcześniej relacje w internecie – jedni twierdzili, że połączenie daje nieprzyjemne skutki, jakby świat zwalniał o połowę, inni pisali, że czuli się jak po mocnej drzemce i potem dość szybko odpuścili picie. Miałem w głowie obraz siebie, jak siedzę na kanapie z lampką czerwonego wina, patrzę na kolegów skaczących do rytmu jakichś starych przebojów i czuję, że moje ciało trochę się rozleniwia, a myśli płyną wolniej. Nie chciałem przesadzić.
Ostatecznie spróbowałem wypić tylko jeden kieliszek, robiąc przy tym długie przerwy. Przyznam, że czułem się wtedy dość ociężały, jakby zamiast euforii i radości z imprezy przyszła chęć zawinięcia się w koc. Zamiast dołączać do tańczących, zacząłem raczej skupiać się na tym, żeby nie stracić równowagi i pamiętać, co mówiłem dwie minuty wcześniej. Wszyscy żartowali, że wyglądam na niezbyt zainteresowanego zabawą, a ja faktycznie miałem wrażenie, że mógłbym po prostu zasnąć w fotelu.
Dla mnie to była lekcja – tramal i alkohol to nie jest dobry duet. Może u kogoś innego skończyłoby się inaczej, ale ja czułem się jak w zwolnionym tempie, bardziej zmęczony i oderwany od atmosfery niż ktokolwiek inny na sali. Zamiast cieszyć się wieczorem, martwiłem się, czy nie stracę równowagi przy próbie wstania, czy nie powiem czegoś bez sensu. Następnym razem wolałbym wyjść na chwilę, złapać świeże powietrze i zostać na soku pomarańczowym. Może to mniej efektowne, ale na pewno bezpieczniejsze.