Czy Protopic jest na bielactwo?

Protopic, czyli maść zawierająca takrolimus, jest lekiem, który zazwyczaj jest stosowany w leczeniu atopowego zapalenia skóry, jak podaje producent leku. Jednak, nie jest to jedyny możliwy sposób zastosowania tego leku. Istnieje praktyka w medycynie znana jako „off-label use”, która polega na przepisywaniu leków na schorzenia, które nie są formalnie wymienione w wskazaniach leku przez producenta. Lekarze mają prawo do takiego przepisywania leków, jeśli opierają się na aktualnej wiedzy medycznej i uważają, że dany lek może przynieść korzyść pacjentowi.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/protopic/czy-protopic-jest-na-bielactwo/

Cierpiałam na bielactwo przez 3 lata – miałam małe, jasne plamki na twarzy, które jakoś dawało się ukryć. Ale przy ostatnim zaostrzeniu zmiany powiększyły się tak bardzo, że pokryły prawie całą twarz. Nie miałam siły wychodzić z domu – czułam się okropnie, przestałam patrzeć w lustro. Skóra była sucha, ściągnięta, nierówna kolorystycznie, a ja czułam się dosłownie jakbym znikała z każdą kolejną plamą. Smarowałam się różnymi kremami, ale nic nie działało. Ludzie pytali, co się dzieje z moją twarzą, i widziałam, że patrzą ze współczuciem albo dziwnie. Byłam załamana. Lekarze w przychodni mówili tylko, że na twarz nie ma nic bezpiecznego, że mam „obserwować i naświetlać”, ale przecież to twarz – jak? W końcu trafiłam do dermatologa, który przepisał mi Protopic.

Byłam przerażona po przeczytaniu opinii – pieczenie, swędzenie, dziwne uczucie na skórze… ale byłam już tak zdesperowana, że postanowiłam spróbować. I teraz żałuję tylko jednego: że nikt nie powiedział mi o nim wcześniej. Używałam go przez 4 dni, tylko na noc – cienką warstwę, a rano delikatnie zmywałam. Już po tych kilku dniach skóra prawie całkowicie się wyrównała kolorystycznie. Nie wierzyłam własnym oczom. Nie było pieczenia, tylko lekkie mrowienie przez pierwsze minuty. Zmiany, które miałam od lat, zniknęły tak, jakby ktoś je wymazał gumką.

Czuję, że odzyskałam siebie. To coś więcej niż kosmetyczna poprawa – to psychiczna ulga. W końcu patrzę w lustro i widzę siebie, a nie chorobę. Modlę się tylko, żeby to nie wróciło.