Czy Zolafren jest na depresję?

Zolafren jest lekiem stosowanym głównie w leczeniu schizofrenii oraz innych zaburzeń psychicznych. W niektórych przypadkach może być używany w terapii chorób afektywnych, takich jak depresja, ale zazwyczaj w połączeniu z innymi lekami przeciwdepresyjnymi.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/zolafren/czy-zolafren-powoduje-depresje/

Cześć, mam pytanie do Was – czy ktoś z Was brał Zolafren typowo na depresję? Mam zdiagnozowaną depresję, biorę już od jakiegoś czasu różne leki (escitalopram, sertralinę), ale efekty są średnie. Psychiatra zaproponował Zolafren „do wsparcia” – niby niska dawka, ale trochę się boję, bo to lek przeciwpsychotyczny. Czy komuś pomógł na nastrój, smutek, brak energii? Czy tylko otumania i usypia? Będę wdzięczna za każdą opinię, nawet najprostszą – bo lepiej wiedzieć od ludzi niż tylko z ulotki.

Ja Ci powiem z serca, jak zwykła baba po przejściach. Ja mam depresję od lat. Najpierw to było takie „nic mi się nie chce”, potem płacz bez powodu, później już nawet nie płakałam – tylko siedziałam jak kamień. Brak snu, brak apetytu, życie leciało mi przez palce. Brałam różne – paroksetynę, wenlafaksynę, escitalopram… i ciągle coś było nie tak.

W końcu moja pani doktor powiedziała, że spróbujemy dorzucić Zolafren w niskiej dawce – 2,5 mg na noc. Też się bałam, bo jak usłyszałam „lek przeciwpsychotyczny”, to od razu mi się jakieś ciężkie przypadki w głowie pojawiły. Ale ona mi spokojnie wytłumaczyła, że to nie o to chodzi – że nie jestem „wariatką”, tylko że ten lek pomaga się wyciszyć, ustabilizować, przestać myśleć w kółko o złych rzeczach.

I co? I powiem Ci, że po tygodniu zauważyłam różnicę. Nadal brałam sertralinę, ale dopiero z tym Zolafrenem zaczęłam spać. Nie tak jak po tabletkach nasennych – tylko normalnie, spokojnie, zasypiałam bez wybudzania. Po miesiącu miałam więcej energii, nie miałam już tego ciągłego napięcia w ciele, a jak coś mnie zdenerwowało, to już nie płakałam przez trzy dni, tylko raz i koniec.

Czy Zolafren leczy samą depresję? Moim zdaniem on bardziej „odcina” to, co ciągnie człowieka w dół. Tę ciężkość, bezsenność, myśli, które się nie kończą. To nie jest lek „na szczęście”, ale taki, co daje Ci spokój. A jak masz w głowie trochę spokoju, to możesz zacząć się zbierać do kupy.

Jasne, że ma swoje minusy. Ja trochę przytyłam, jestem bardziej senna rano, ale jak mam wybierać – czy leżeć z pustką w oczach, czy być trochę śpiąca, ale funkcjonować – to ja wolę to drugie. Życie z depresją to nie bajka. Trzeba próbować różnych rzeczy. Ja Zolafrenu nie żałuję. Może nie każdemu pomoże, ale jeśli masz depresję, z którą nie dajesz już rady, to może być to, czego Ci trzeba – do równowagi, do odbicia się od dna.

Trzymaj się ciepło i nie bój się zapytać lekarza jeszcze raz, jak to dokładnie u Ciebie ma działać. Każdy przypadek jest inny, ale czasem warto dać sobie szansę, nawet jeśli lek brzmi groźnie.