U mnie pierwsze dni na Dulsevii wyglądały jak kac po całonocnej imprezie, tylko bez imprezy. Serio, miałam mdłości, bolała mnie głowa, czułam się oszołomiona jak po trzech winach wypitych na pusty żołądek. Myślałam, że coś jest nie tak, bo przecież leki mają pomagać, a nie robić z człowieka zombie.
Ale potem zaczęłam czytać więcej o tym i okazuje się, że to normalne, bo organizm musi się przystosować. Lek działa na serotoninę i noradrenalinę, więc zanim wszystko się ustabilizuje, mogą być takie efekty. Najważniejsze to się nie poddawać po pierwszych dniach!
Ja też chciałam rzucić to w diabły po trzech dniach, ale dałam sobie czas. I wiesz co? Po dwóch tygodniach nagle poczułam różnicę – mniej napięcia, mniej czarnych myśli, większa energia do życia. Więc moja rada – wytrzymaj! Najgorsze jest na początku, potem już idzie z górki.