Pierwsze dni stosowania Seronilu mogą wiązać się z działaniami niepożądanymi, takimi jak nudności, zawroty głowy, osłabienie, bezsenność lub senność, pobudzenie oraz zmiany apetytu.
Dostałam Seronil na depresję i lęki, zaczęłam go brać trzy dni temu i powiem Wam, że nie wiem, czy to normalne, czy coś ze mną nie tak. Czuję się trochę jakbym miała grypę, boli mnie głowa, jestem otępiała i jakaś taka odrealniona. Mam wrażenie, że moje myśli są jakby za mgłą. Nie wiem, czy to minie, czy tak ma być?
Lekarz mówił, że początki mogą być ciężkie, ale nie spodziewałam się, że aż tak. Czy to długo potrwa? Kiedy w końcu zacznę czuć się normalnie? Będę wdzięczna za każdą radę i Wasze doświadczenia, bo szczerze mówiąc, trochę się boję, że to nie dla mnie…
Ja też na początku myślałam, że coś jest nie tak, bo pierwsze dni na Seronilu to była jakaś masakra. Zawroty głowy jak po trzech butelkach wina, mdłości, a do tego byłam nerwowa jak diabli. Do tego te dziwne “prądy” w głowie, jakby ktoś mi kabelki poplątał.
Ale powiem Ci jedno – przetrzymaj. To mija! Mnie trzymało około dwóch tygodni, potem zaczęło się normować. No może poza suchością w ustach, bo to mi zostało na dłużej, ale da się przeżyć.
Najważniejsze – nie rezygnuj za szybko, bo ten lek naprawdę może pomóc. Ja na początku chciałam rzucić to wszystko w diabły, ale po miesiącu zaczęłam się czuć normalniej, a po dwóch to już w ogóle niebo a ziemia. Teraz nie zamieniłabym go na nic innego.
U mnie było podobnie, a nawet gorzej, bo przez pierwsze dni miałam ataki paniki. Serio, myślałam, że oszaleję. Budziłam się w nocy z kołataniem serca, ręce mi się trzęsły, a do tego czułam taki dziwny niepokój, jakby zaraz miało stać się coś złego. Ale lekarz mnie uspokoił, że to przejściowe i żebym się nie nakręcała.
I faktycznie, po jakichś dwóch tygodniach zaczęło się poprawiać. Stopniowo czułam, że lęki są coraz słabsze, nastrój się stabilizuje, a ja w końcu zaczynam funkcjonować jak człowiek. Wiesz co Ci powiem? Że gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że będę się czuć lepiej, to bym nie uwierzyła. Ale teraz, po kilku miesiącach, mogę powiedzieć – było warto.
Więc jeśli możesz, daj sobie czas. Jeśli objawy są bardzo dokuczliwe, pogadaj z lekarzem, może da się coś dostosować. Ale jeśli to tylko te pierwsze efekty uboczne, to trzeba je po prostu przeczekać.
Ja na Seronilu czułam się jakbym była w kosmosie. Normalnie chodziłam po domu jak zombie, miałam wrażenie, że świat jest jakiś spowolniony, a ja jestem widzem we własnym życiu.
Najgorsze były zawroty głowy – serio, jakbym była pijana, ale bez fajnej części upojenia. Do tego nudności, jakbym miała chorobę morską. A jeszcze miałam takie dziwne coś, że czułam, jakbym nie była do końca sobą. Myśli jakieś spowolnione, emocje przytłumione.
Ale! Po jakichś 10 dniach zaczęło mi przechodzić, a potem powoli, powoli zaczęłam czuć się lepiej. Wcześniej miałam depresję taką, że nie chciało mi się wstawać z łóżka, a teraz mam siłę do życia. Seronil mi pomógł, ale początki były okropne. Więc jak masz podobnie – nie martw się, to minie!
Cześć, trafiłam tu, bo desperacko szukam słów otuchy. Na nerwice lękową cierpię od jakichś 15 lat, z czego przez większość tego czasu byłam na paroksetynie, bywało lepiej, bywało gorzej, wiadomo. Od ostatniej jesieni z powodu całej masy problemów osobistych do nerwicy doszła depresja. Zero chęci do życia, zero energii, czarne myśli, nie musze Wam tłumaczyć. Lekarz przepisał mi Kwetaplex i powiedział żeby odstawić paroksetynę, na rzecz duloksetyny (Dulsevia), troche trwało zejście z jednego, 3 dni bez niczego i wprowadzenie Dulsevii, ale się udało, tzn poniekąd, bo po 3 miesiącach brania duloksetyny w dawce 30mg nic się nie zmieniło i nic się już raczej miało nie zmienić. Gdzies po drodze odstawiłam Kwetaplex chyba dlatego że chciało mi sie po nim bardzo spać. Tak więc skoro nie duloksetyna to fluoksetyna, czyli Seronil. Odstawiłam więc Dulsevie i wzięłam Seronil, dokładnie 26 tabletek w dawce 20mg i poszłam na kontrole, powiedziałam, że nie czuje sie wcale lepiej, nadal ciagle zmeczona, bez chęci do czegokolwiek. Lekarz stwierdził, że jest to okres na tyle długi, że Seronil powinien zadziałać, ale jeszcze za krótki żeby go całkiem skreślić. Wybór byl taki, że albo kolejna zmiana leku, albo dokładamy 10mg i czekamy miesiąc. Dołożyliśmy zatem te 10mg i od 6 dni biore 30mg rano. Przez ten niespełna tydzień nadal nie widzę zmian, czuje sie zmęczona, Rano mam mega trudności ze wstaniem z łóżka. Jedynie pojawiaja się takie mikromomenty, w których czuje że wszystko bedzie ok i taki króciutki promyk słońca zagląda mi w duszę, ale to sa chwile. Pomóżcie. W sumie jestem niecałe 5 tygodni na Seronilu. Czy ktos też długo czekał na efekty, czy jest szansa że i mnie pomoże ten lek? Jest mi juz tak ciężko z tym, że nic mi nie pomaga.