Nigdy wcześniej nie miałam prawdziwej migreny, aż do jakiś 9 miesięcy temu. Pracowałam wtedy z dziewczyną, która regularnie zmagała się z migrenami, i to ona mnie uratowała, kiedy złapał mnie potworny ból głowy. Miała przy sobie Cinie 100 mg – sama tyle brała – i dała mi jedną tabletkę. Powiem tylko tyle: wystrzeliła mnie jak rakieta, obudziłam się jakby tydzień później.
Od tamtej pory zrozumiałam, co to znaczy migrena. Najczęściej dopadają mnie podczas okresu, ale zdarzają się też zupełnie niespodziewanie. Cinie 50 mg to jedyne, co mi pomaga. Czasem się zdarzy, że lek nie zadziała – ale to naprawdę rzadkość w porównaniu z ilością razy, kiedy mnie uratował. Bez niego nie wiem, jak bym w ogóle funkcjonowała. Z całego serca polecam każdej osobie, która zmaga się z tym przekleństwem.