Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem leku Cinie w leczeniu napadów migreny? Czy zauważyliście szybką ulgę po przyjęciu tabletki i jak długo utrzymywał się efekt? Jakie skutki uboczne wystąpiły u Was podczas terapii – np. uczucie ucisku w klatce piersiowej, zawroty głowy, senność, a może dolegliwości żołądkowe? Wasze opinie mogą bardzo pomóc osobom, które dopiero rozważają zastosowanie tego leku lub szukają skutecznego sposobu na radzenie sobie z migreną.
Nie wyobrażam sobie życia bez tej małej tabletki. Cinie to dla mnie lek obowiązkowy w apteczce – z tego, co wiem, nie ma sobie równych. Za każdym razem rozprawia się z moimi miażdżącymi, całym ciałem przechodzącymi migrenami. To niesamowite, że tak wiele kobiet – i niektórzy mężczyźni – nawet nie wie, że coś takiego istnieje. To jakiś okrutny żart losu. Według mnie Cinie powinno być dostępne bez recepty.
Nigdy wcześniej nie miałam prawdziwej migreny, aż do jakiś 9 miesięcy temu. Pracowałam wtedy z dziewczyną, która regularnie zmagała się z migrenami, i to ona mnie uratowała, kiedy złapał mnie potworny ból głowy. Miała przy sobie Cinie 100 mg – sama tyle brała – i dała mi jedną tabletkę. Powiem tylko tyle: wystrzeliła mnie jak rakieta, obudziłam się jakby tydzień później.
Od tamtej pory zrozumiałam, co to znaczy migrena. Najczęściej dopadają mnie podczas okresu, ale zdarzają się też zupełnie niespodziewanie. Cinie 50 mg to jedyne, co mi pomaga. Czasem się zdarzy, że lek nie zadziała – ale to naprawdę rzadkość w porównaniu z ilością razy, kiedy mnie uratował. Bez niego nie wiem, jak bym w ogóle funkcjonowała. Z całego serca polecam każdej osobie, która zmaga się z tym przekleństwem.
Mam migreny odkąd byłam dzieckiem – te z ciemniejącymi plamami przed oczami, mdłościami i bólem, ale też tzw. napięciowe. Zaczęło się niewinnie, ale wszystko przybrało na sile po urodzeniu trzeciego dziecka. To, co wtedy zaczęło się dziać, było po prostu nie do zniesienia. Drętwiejące palce, mówienie jakby przez watę – mózg nie może znaleźć słów. Ból, który potrafi trwać dwa dni, i to takie uczucie, jakby połowa mózgu po prostu się wyłączyła.
Próbowałam różnych leków – między innymi Apap, bez większego efektu. Suplementy z asparaginianem magnezu pomogły trochę na bóle napięciowe i te z zaburzeniami widzenia, ale dopiero lek zawierający sumatryptan zrobił różnicę.
W moim przypadku lekarz przepisał Sumamigren 50 mg (odpowiednik leku Cinie – dostępny w Polsce bez problemu, podobnie jak Frimig, Migtan czy Imigran – wszystkie zawierają sumatryptan). Po 30 minutach od zażycia poczułam ulgę, a po godzinie migrena dosłownie zniknęła.
Zostaje tylko takie lekkie „zamglenie w głowie” – niby ból odpuszcza, ale czuję, że coś tam jeszcze nie działa w pełni. Zdarza się, że muszę wziąć dwie tabletki – zwłaszcza jeśli długo czekam z zażyciem pierwszej. Jak tylko zażyję lek od razu po pierwszych sygnałach, mam spokój na 6–20 godzin.
Są skutki uboczne – sztywność szyi, szczękościsk, czasem uczucie napięcia w karku – ale to naprawdę NIC w porównaniu do tego, co robi z człowiekiem prawdziwa migrena. Nie wiem, jak bym sobie radziła bez Sumamigrenu czy Frimigu. To są moje leki ratunkowe – naprawdę ratują mi życie.
Wzięłam pół tabletki Cinie i na początku było całkiem w porządku. Nie miałam zawrotów głowy ani mrowienia, co mnie bardzo ucieszyło, bo mam silną nerwicę lękową i zawsze boję się skutków ubocznych przy nowych lekach. Ale po jakimś czasie zaczęły się dziwne objawy – ramiona zaczęły boleć jak po siłowni, takie napięcie mięśniowe, jakby mnie ktoś przeciągnął przez trening.
Gardło zaczęło robić się gorące w dziwny sposób, jakby od środka coś mnie parzyło, i ogólnie zrobiło mi się takie „nijakie” – bez energii, trochę rozbita. Sam ból głowy rzeczywiście się trochę zmniejszył, ale nie na tyle, żebym poczuła wielką ulgę. Taka delikatna poprawa, raczej nie to, na co liczyłam.
Przy mojej nerwicy zawsze podchodzę ostrożnie do nowych leków, dlatego zaczęłam od mniejszej dawki. I to był dobry wybór – przynajmniej miałam kontrolę nad tym, co się ze mną dzieje. Wiem, że lekarz nie bez powodu przepisał mi Cinie, ale w moim przypadku ten lek nie zrobił wielkiej różnicy.
Nie było źle, ale nie było też rewelacyjnie. Może po całej tabletce byłoby lepiej, ale boję się reakcji organizmu. Jeśli ktoś ma migreny i wrażliwy układ nerwowy, to warto próbować ostrożnie – może u kogoś innego Cinie zadziała znacznie lepiej.
Migreny dopadają mnie prawie zawsze w czasie okresu albo przy ogromnym stresie. Jeden z ostatnich ataków zaczął się od klasycznych objawów: mdłości, uderzeń gorąca, zawrotów głowy i takiego ogólnego osłabienia przez cały dzień. Dopiero wieczorem przyszedł ten właściwy ból głowy – pulsujący, ciężki. Wzięłam wtedy 25 mg Cinie (czyli sumatryptanu – wcześniej używałam Imitrexu, ale to to samo).
Po 90 minutach ból minął. Zostało tylko takie uczucie nacisku w miejscu, gdzie wcześniej bolało – nie mogłam się położyć na tej stronie głowy, bo było za bardzo wrażliwe. Tydzień później znów czułam, że nadchodzi migrena – nie byłam do końca pewna, aż przyszły mdłości i wtedy wiedziałam. Znów wzięłam Cinie i ból zniknął po 2 godzinach, ale zrobiłam się strasznie senna – zasnęłam od razu, a jak się obudziłam po godzinie, to byłam roztrzęsiona i pełna niepokoju.
Wiem, że poprzedniej nocy w ogóle dobrze nie spałam, więc to mogło wpłynąć na reakcję organizmu – na szczęście po kilku godzinach wszystko wróciło do normy.
Raz spróbowałam wziąć Cinie w samym środku silnego ataku, kiedy miałam już nasilone mdłości, zaburzenia widzenia i ból nie do zniesienia – i wtedy lek w ogóle nie zadziałał. Byłam rozczarowana, nie wzięłam wtedy drugiej dawki, bo pomyślałam, że i tak już za późno.
Moja rada? Brać Cinie od razu, jak tylko poczujesz pierwsze sygnały. Im wcześniej, tym lepiej – wtedy naprawdę może zadziałać, zanim migrena się rozkręci na dobre.
Kiedyś próbowałam Cinie i kompletnie na mnie nie działało. Byłam zrezygnowana, rozczarowana, i odstawiłam go na lata. Ale po wielu latach zmagań z migrenami bez żadnej ulgi, postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę — i teraz działa naprawdę dobrze.
U mnie migreny są bardzo ciężkie, często towarzyszą im silne mdłości i wymioty, dlatego – w zależności od tego, jak bardzo mi niedobrze – sięgam też po wersję w aerozolu do nosa (np. Imigran w sprayu, który też zawiera sumatryptan jak Cinie). Obie formy są skuteczne, o ile wezmę je odpowiednio wcześnie, jeszcze zanim migrena się rozkręci.
Muszę jednak powiedzieć, że pierwsze 2–3 razy po zażyciu leku miałam bardzo silne reakcje: mdłości, wymioty, totalne rozstrojenie żołądka. Ale postanowiłam się nie poddawać i zmusiłam się, żeby spróbować jeszcze raz. I to była dobra decyzja.
Teraz, gdy biorę Cinie, najczęściej pojawia się tylko jedno dziwne uczucie – „ucisk w głowie”, takie jakby napięcie od środka. Ale po około 15 minutach czuję, jakby coś się rozluźniało i wtedy nadchodzi prawdziwa ulga.
Nie mam żadnych innych skutków ubocznych przy formie tabletki, więc zostaję przy niej – ale świadomość, że mam też spray jako opcję awaryjną, bardzo mnie uspokaja. Dla mnie to ogromna zmiana na plus po latach bez skutecznego leczenia.