Opinie Epiduo

Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem żelu Epiduo w leczeniu trądziku? Czy zauważyliście poprawę stanu skóry, zmniejszenie liczby zaskórników, grudek lub krostek? Czy wystąpiły u Was jakieś skutki uboczne, takie jak podrażnienie, suchość czy łuszczenie się skóry? Wasze opinie mogą być cennym wsparciem dla osób rozważających terapię tym lekiem – każda historia ma znaczenie!

  • Bardzo dobrze
  • Przeciętnie
  • Słabo
0 głosujących

Stosuję Epiduo od 12 stycznia, czyli już półtora miesiąca. Pierwsze efekty były widoczne niemal od razu – zaczęło pojawiać się mniej pryszczy, a te, które wyskakiwały, były mniejsze i rzadsze. Również pory są mniej zatkane (nawiasem mówiąc, czy ktoś wie, czym różnią się wągry od zaskórników? :D). Co więcej, te, które wcześniej były rozszerzone, teraz wyglądają o wiele lepiej. To pierwszy preparat, który przyniósł u mnie realną poprawę. Wcześniej testowałam różne rzeczy: Klindacin T, Tetralysal, Differin, płyn robiony w aptece, Elin … Żaden z nich nie dawał zauważalnych rezultatów.

Ale Epiduo podrażnia i to bardzo.
Po pierwszym użyciu rano ledwo poznałam się w lustrze – moja twarz była intensywnie czerwona i swędząca. Nie czułam pieczenia, chyba że smarowałam podrażnioną skórę Physiogelem po umyciu twarzy. Po kilku aplikacjach zaczęło się mocne przesuszenie i łuszczenie. Bywały dni, kiedy Physiogel nie dawał rady, więc musiałam sięgnąć po zwykły krem Nivea, żeby w ogóle dało się funkcjonować. Największą ulgę przynosiła mi kilkudniowa przerwa od stosowania żelu. Co prawda nie chciałam robić ich zbyt często ani wydłużać, bo zależy mi na jak najefektywniejszym leczeniu, ale takie pauzy pozwalały mojej skórze się zregenerować. Po przerwie Epiduo wydaje się mniej drażniące – twarz już nie swędzi tak bardzo i nie jest mocno zaczerwieniona rano.

Aktualnie stosuję Epiduo co dwa dni. Próbowałam nakładać codziennie, ale to kończyło się większym podrażnieniem. Utrzymuję więc schemat z przerwami, bo skóra reaguje wtedy o wiele lepiej.

Przez te półtora miesiąca nie zauważyłam na twarzy ropnych pryszczy. Dziś jednak jeden się pojawił, a na policzku mam zmianę, która chyba “zastanawia się”, czy przerodzić się w ropny wykwit. Gdyby nie te dzisiejsze niespodzianki, byłabym pełna optymizmu co do dalszego leczenia. Niestety, trochę mnie to zdemotywowało, bo już myślałam, że wszystko idzie ku lepszemu. :frowning: Mimo to nie tracę nadziei i będę kontynuować leczenie. Trzymajcie kciuki!

Właśnie przed chwilą pierwszy raz użyłam Epiduo. (Wczoraj odebrałam receptę). Na razie czuję jedynie lekkie mrowienie na twarzy, nic nieprzyjemnego ani uporczywego.

Mój główny problem to przebarwienia i blizny, a także drobna “kaszka” na czole, która wygląda jak małe, podskórne grudki. Na szczęście ropnych wykwitów jest już coraz mniej (tfu, tfu, odpukać, żeby nie zapeszyć!).

Trochę się obawiam, jak moja skóra zareaguje przez noc, bo różnie ludzie piszą – mam nadzieję, że rano nie obudzę się czerwona jak burak. Trzymajcie za mnie kciuki! Jak wszystko pójdzie dobrze, dam znać, jak działa na te moje przebarwienia i blizny. :blush:

Ja też używam Epiduo, już od około miesiąca!

Na początku miałam stosować go codziennie, ale moja skóra szybko zaczęła się buntować – była mega czerwona, łuszczyła się i wyglądała po prostu tragicznie. Musiałam zacząć używać go co dwa dni albo tylko wtedy, kiedy skóra się trochę uspokoiła. Teraz mam swój sposób: nakładam Epiduo na warstwę kremu nawilżającego. Dzięki temu rano moja skóra wygląda w miarę normalnie, bez większych podrażnień.

Początkowo byłam zachwycona – skóra wydawała się jaśniejsza, przebarwienia mniej widoczne. Ale teraz mam wrażenie, że skóra się już przyzwyczaiła. Pryszcze pojawiają się rzadziej, to fakt, ale efekty nie są jeszcze takie, jakich bym chciała. Co gorsza, te, które się pojawią, goją się bardzo wolno.

Muszę przyznać, że Epiduo to naprawdę mocny żel. Jest za to niesamowicie wydajny – tubka niby mała, ale mam ją już ponad miesiąc, a ubyła może połowa. Trzeba jednak uważać, bo łatwo można przedawkować i skończyć z poparzoną twarzą. Na początku po nałożeniu czułam lekkie mrowienie, teraz już nie czuję nic.

Od tygodnia czy dwóch znowu próbuję stosować Epiduo codziennie, licząc, że efekty w końcu będą bardziej widoczne. Mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie lepiej – trzymajcie za mnie kciuki! :blush:

Ja przy stosowaniu Epiduo zauważyłam, że najbardziej podrażniało mi miejsca, gdzie wcześniej grzebałam przy skórze. Pryszcze czy ranki, które „ruszyłam”, goiły się znacznie dłużej i wyglądały na bardziej zaognione. W końcu musiałam na jakiś czas odstawić Epiduo, bo przesuszenie na twarzy stało się nie do zniesienia, a podrażnienia były coraz gorsze.

Teraz od kilku dni wróciłam do Epiduo i muszę przyznać, że jest trochę lepiej niż wcześniej. Na noc nakładam Epiduo, a rano używam Skinorenu – taki duet wydaje się działać trochę łagodniej na moją skórę. Mimo to nadal mam mieszane uczucia i chyba jednak wolę Duac. Z Duac moja skóra była spokojniejsza, mniej przesuszona, i efekty jakoś szybciej się pojawiały. No ale zobaczymy, może tym razem Epiduo się bardziej sprawdzi – dam mu jeszcze trochę czasu. :blush:

W ulotce napisali, że podrażnienia po Epiduo wystąpiły u 10% badanych. Serio? Chyba badali to na słoniach! :sweat_smile:

Muszę przyznać, że Epiduo naprawdę działa całkiem nieźle, ale wymaga regularnego i systematycznego stosowania. U mnie skóra poprawiła się znacznie, choć sporo zawdzięczam też doustnemu antybiotykowi – dzięki niemu pozbyłam się podskórnych gul, które miałam na żuchwie.

Moje aktualne problemy ze skórą to:

  • Nawilżanie Z tym mam największy kłopot – praktycznie wszystko mnie zapycha albo podrażnia. Jedyny krem, który w miarę daje radę po zastosowaniu Epiduo, to Babydream Wundschutzcreme. Muszę jednak unikać wersji z nagietkiem, bo ta mnie zapychała. Próbowałam już wielu polecanych tutaj i na innych forach preparatów, ale żaden nie okazał się idealny. Zaczynam myśleć, że może wypróbuję oleje, bo naprawdę kończą mi się pomysły.
  • Blizny i ślady po trądziku Epiduo w ogóle ich nie rusza, więc dermatolog poleciła mi preparaty takie jak No-Scar albo Cepan. Kiedyś używałam Cepanu i udało mi się nim wyleczyć dwie naprawdę brzydkie blizny, więc może znowu spróbuję.
  • Filtry przeciwsłoneczne To moja zmora – żaden filtr, który próbowałam, nie wchłania się dobrze i absolutnie każdy zapycha mi skórę.
  • Błyszczenie się skóry Świecę się już godzinę po nałożeniu minerałów i pudru naturalnego Jadwigi. Najgorzej jest na czole, nosie, skrzydełkach nosa i częściowo na policzkach. Wiem, że powinnam bardziej nawilżać skórę, żeby to poprawić, ale wciąż szukam odpowiedniego kremu.

Czego używałam do tej pory?
Przetestowałam naprawdę sporo:

  • Ziaja Calma HLC (wersje nawilżająca i biolipidowa)
  • Humektan (zazdroszczę tym, których nie zapycha)
  • Physiogel
  • Cetaphil
  • Babydream z nagietkiem (świetnie nawilżał, ale zapychał mnie maksymalnie)
  • Iwostin Sensitia (najlepszy dotychczas, ale niestety drogi, a szkoda mi na niego kasy)
  • Dermedic (nie pamiętam dokładnej wersji, ale była to porażka)
  • Bambino ochronny (przez długi czas był ok, ale moja skóra przestała go tolerować).

Było jeszcze kilka innych, ale już nie pamiętam nazw. Wydałam na to wszystko sporo pieniędzy i boję się teraz kupować drogie kremy typu Avene czy La Roche-Posay, bo nie wiem, czy się sprawdzą, a próbki coraz trudniej dostać.

Chyba zacznę kombinować na własną rękę z mazidłami albo półproduktami, na przykład na Biochemii Urody (BU), bo już nie widzę innego rozwiązania.