Czas, w którym zaczyna działać ten lek, może się różnić w zależności od indywidualnych cech organizmu pacjenta. Zazwyczaj pierwsze efekty działania leku można zauważyć po około 1-2 tygodniach od rozpoczęcia leczenia.
Cześć wszystkim! Mam pytanie do osób, które brały Dutilox. Lekarz mi go przepisał na depresję i lęki, ale nie ukrywam – trochę się niecierpliwię. Po jakim czasie zaczyna działać? Kiedy poczuliście jakąś poprawę? Na co mam się przygotować? Z góry dzięki za odpowiedzi!
W teorii mówią, że pierwsze efekty są po 2-4 tygodniach, ale to jest różnie. Ja zaczęłam brać i przez pierwszy tydzień czułam się gorzej niż przed leczeniem – mdłości, zawroty głowy, jakiś taki niepokój, jakbym miała ADHD i jednocześnie depresję. Pomyślałam, że to chyba pomyłka, że zamiast mi pomóc, to mi jeszcze gorzej, ale lekarz mówił, że to normalne, więc się trzymałam. Po około dwóch tygodniach nagle jakby coś się przełączyło – dalej miałam kiepskie dni, ale już nie czułam tego dobijającego przygnębienia 24/7.
Zdecydowanie największa zmiana przyszła po miesiącu. Nie było żadnego “wow”, żadnej magicznej chwili, że nagle wszystko super, tylko tak stopniowo, dzień po dniu, zaczęłam zauważać, że mam więcej siły, mniej czarnych myśli, jakoś łatwiej się żyje. To trochę jak ze zmianą pory roku – nie zauważasz, że przyszła wiosna, dopóki nie zobaczysz, że jest więcej słońca i kwiaty kwitną.
Mój znajomy brał i mówił, że on poczuł poprawę dopiero po 6 tygodniach, więc serio – trzeba cierpliwości. A inni w ogóle zmieniali lek, bo u nich Dutilox nie działał tak, jak powinien. Także różnie bywa. Jak masz wątpliwości, to najlepiej pogadać z lekarzem, ale jeśli nie czujesz poprawy od razu – to nic dziwnego. Ja po miesiącu już czułam, że idzie w dobrą stronę, ale tak naprawdę stabilnie i “normalnie” poczułam się po mniej więcej 3 miesiącach.
Ooo, kochana, to zależy, ale przygotuj się na to, że cudów z dnia na dzień nie będzie. Ja jak zaczęłam brać Dutilox, to pierwsze dni to była masakra – mdłości, zawroty głowy, takie uczucie, jakbym miała lekką grypę. Do tego zero apetytu i dziwna senność, a jednocześnie jakiś niepokój, jakby mi ktoś kawę w żyłę wstrzyknął. Myślałam, że to nie przejdzie, ale lekarz mówił, żeby dać sobie czas. No to czekałam.
Pierwszą zauważalną poprawę miałam gdzieś po dwóch tygodniach – nie taką, że nagle skakałam z radości, ale po prostu przestałam czuć to przytłaczające zmęczenie psychiczne. Taki jakby pierwszy promyk słońca po burzy, ale jeszcze wiesz, że chmury są. Ale prawdziwa różnica? Około 6 tygodni. Nagle zdałam sobie sprawę, że robię rzeczy, na które wcześniej nie miałam siły ani ochoty. Może nie było euforii, ale czułam się po prostu… normalniej. Coś jak przypomnienie sobie, jak to jest nie być w tej czarnej dziurze.
Ale powiem Ci też, że znam ludzi, u których to działało szybciej – np. moja znajoma po 10 dniach już mówiła, że czuje się lżej, więc to serio zależy. Inna koleżanka z kolei po dwóch miesiącach stwierdziła, że to nie dla niej i zmieniała na coś innego. No i jeszcze jedna ważna rzecz – na początku może Ci się wydawać, że jest gorzej, ale to przejściowe, bo organizm się dostosowuje. Jeśli po 6-8 tygodniach nie czujesz żadnej poprawy, to wtedy warto pomyśleć, czy to na pewno dobry lek dla Ciebie