Już od ponad pół roku zmagam się z chorobą i tracę nadzieję, że kiedykolwiek uda mi się wyleczyć. Lekarz po raz drugi przepisał mi Pimafucort i Pimafucin, ale niestety mam z nimi spore problemy. Pimafucortu w ogóle nie mogę używać – po zastosowaniu tej maści moje objawy nasilają się, pojawia się silne pieczenie i świąd, które są wręcz nie do wytrzymania. Z kolei co do Pimafucinu mam mieszane uczucia, i to już kolejny raz.
Po założeniu globulki objawy się nasilają, zwłaszcza w trakcie chodzenia – czuję ogromny dyskomfort. Kiedy siedzę, jest trochę lepiej, ale i tak odczuwam dyskomfort. Zaczynam się zastanawiać, czy nie jestem uczulona na któryś składnik leku, ale nie znalazłam w internecie informacji na temat takich reakcji. Czy to możliwe, że te objawy są normalne podczas stosowania Pimafucinu?
Dotychczas, gdy stosowałam inne leki dopochwowe, objawy niemal natychmiast ustępowały, a tutaj wydaje się, jakby było gorzej. Ostatnim razem, gdy próbowałam Pimafucin, przerwałam kurację po trzech globulkach, bo nie widziałam żadnej poprawy. Zamiast tego zastosowałam Gyno-Femidazol (dawkowanie 15 globulek), co przyniosło mi ulgę na około dwa miesiące.
Poza tym odczuwam wiele innych dolegliwości związanych z drożdżycą: bóle brzucha, nasilone wzdęcia, burczenie i przelewanie się w jelitach. Czuję się ciągle senna, a do tego męczą mnie częste migreny. Czuję się fatalnie, jakby całe moje ciało było w stanie permanentnego wyczerpania.
Dodam, że obecnie kończę ostatnią dawkę Candivacu (szczepionki od drożdży), ale mimo dwóch cykli leczenia objawy powróciły. Lekarz zalecił kontynuację Candivacu, ale nie widzę większych efektów.
Czy ktoś z Was miał podobne doświadczenia z Pimafucinem? Czy te reakcje są normalne? Może macie jakieś sugestie, co mogłoby pomóc w moim przypadku? Każda wskazówka będzie dla mnie bardzo cenna.