Belogent może być stosowany w leczeniu łuszczycy, ale wymaga to szczególnej ostrożności ze względu na ryzyko działań niepożądanych.
Ten temat jest powiązany ze źródłową dyskusją: https://medyk.online/lek/belogent/czy-belogent-pomaga-na-luszczyce-2
Belogent może być stosowany w leczeniu łuszczycy, ale wymaga to szczególnej ostrożności ze względu na ryzyko działań niepożądanych.
Mam pytanie do osób, które borykają się z łuszczycą i próbowały różnych metod leczenia. Ostatnio natknąłem się na informacje o Belogent, że może być stosowany na zmiany skórne, ale nie wiem, czy to dobry wybór dla łuszczyków. Wiem, że to steryd i trochę się tego obawiam, bo słyszałem, że może działać super na początku, a potem skóra się przyzwyczaja i robi się gorzej.
Moja sytuacja jest taka: mam łuszczycę od kilku lat, najbardziej dokucza mi na łokciach i kolanach, ale czasem pojawiają się drobne ogniska na plecach i za uszami. Latem jest trochę lepiej, bo słońce pomaga, ale teraz, jak tylko robi się zimno, skóra zaczyna mi pękać i swędzieć jak szalona. Czasami mam wrażenie, że każdy dotyk boli, a skóra zaraz mi odpadnie jak skorupa. Próbowałem smarować emolientami, ale to pomaga na krótko, a jak zapomnę posmarować raz czy dwa, to czuję się, jakbym miał pergamin zamiast skóry.
Zastanawiam się, czy ktoś z Was używał Belogentu na łuszczycę? Czy faktycznie coś pomógł, czy to tylko chwilowa ulga? I jak było potem – lepiej, gorzej, zero efektu?
Będę wdzięczny za wszelkie doświadczenia, bo już trochę brakuje mi cierpliwości do tej cholernej choroby.
Znam ten ból, serio @Antek . Mam łuszczycę od ponad 10 lat i przez ten czas przerobiłem chyba wszystko – od sterydów, przez maści dziegciowe, aż po diety cud i okłady z aloesu. Jeśli chodzi o Belogent, to tak, stosowałem przez jakiś czas i na początku byłem zachwycony. Smarowałem zmiany, a po kilku dniach jakby ktoś mi podmienił skórę na nową – gładka, żadnych łusek, zero swędzenia. Myślałem, że w końcu znalazłem sposób, żeby wyglądać jak człowiek, a nie mapa topograficzna.
Problem pojawił się po paru tygodniach. Skóra zaczęła reagować jak rozkapryszony bachor – raz było lepiej, raz gorzej, aż w końcu zrobiła się czerwona i cienka jak papier. Przestałem stosować, bo bałem się, że za chwilę zacznę prześwitywać na wylot. Niestety, po odstawieniu łuszczyca wróciła i to z przytupem – większe ogniska, jeszcze bardziej uparte niż wcześniej.
Nie chcę Cię zniechęcać, bo każdy reaguje inaczej, ale u mnie było tak, że to działało jak szybka pomoc, ale nie jak długoterminowe rozwiązanie. Teraz staram się ograniczać sterydy do absolutnego minimum i bardziej kombinuję z fototerapią i pielęgnacją, ale to jest, wiadomo, ciągła walka.
Jeśli zdecydujesz się spróbować, to radzę smarować cienką warstwą i nie używać zbyt długo, bo skóra potrafi się do tego paskudnie przyzwyczaić. No i najlepiej testować na małym obszarze, żeby nie zrobić sobie więcej szkody niż pożytku.