Leki z tej grupy nie powodują fizycznego ani psychicznego uzależnienia. W przypadku leczenia depresji, zaburzeń lękowych czy innych zaburzeń psychicznych, SSRI są jednymi z najbezpieczniejszych leków pod względem potencjału uzależnienia.
Hej kochani, mam pytanie, bo już się naczytałam i zgłupiałam… Czy Bioxetin uzależnia? Mam brać na depresję, ale boję się, że potem nie będę mogła odstawić i będę miała jazdy. Ktoś brał? Jak to wygląda? Dzięki za każde słowo!
Hej, ja brałam Bioxetin jakieś dwa lata temu, też się bałam, że to uzależnia, bo wiesz, różnie ludzie gadają. Ale lekarz mi mówił, że to nie działa jak benzo, że nie ma tak, że nagle musisz to brać, bo inaczej Cię trzęsie. No i faktycznie – brałam rok, potem stopniowo schodziłam i jakoś poszło. Jedyne co, to miałam takie dziwne uczucie, jakby mi prąd w głowie przeskakiwał, ale to trwało kilka dni i minęło. Teraz nie biorę i żyję, także spokojnie, nie ma się czego bać!
U mnie było tak: zaczęłam brać, bo miałam ciągły dół, dosłownie leżałam i patrzyłam w sufit. Po trzech tygodniach zaczęło mi się poprawiać, życie wróciło do kolorów. Tylko że potem zaczęłam się bać, co będzie, jak odstawię. No i w końcu nadszedł ten moment – stopniowo zmniejszałam dawkę, ale powiem Ci, że przez kilka tygodni czułam się jak na rollercoasterze emocjonalnym. Nie było to uzależnienie, ale ciało przyzwyczaja się do leku i jak nagle tego nie ma, to się buntuje. Ale da się przez to przejść!
Powiem tak: to nie uzależnia, ale człowiek się przyzwyczaja do tego, że czuje się normalnie. Ja miałam straszną depresję, Bioxetin mnie uratował. Byłam spokojniejsza, mniej zamulałam, nawet chciało mi się wyjść z domu. Ale libido? Zero. No i śnić mi się zaczęły jakieś kosmosy, dosłownie jakbym miała prywatne kino science fiction w głowie. Jak odstawiałam, to nie było tragedii, ale te słynne “brain zaps” (uczucie prądu w głowie) to miałam, nie powiem, że nie. Czy wróciłabym do tego leku? Jeśli bym musiała, to tak, bo lepsze to niż żyć jak roślina.
Brałam, odstawiłam, żyję. Nie było żadnych uzależnień, ale organizm się przyzwyczaja i potem musi się znowu przyzwyczaić do braku leku. Jak to wygląda? U mnie na przykład pierwsze dwa tygodnie po odstawieniu to była masakra – byłam rozdrażniona, płaczliwa, głowa mi pulsowała. Ale po miesiącu było normalnie. Także nie uzależnia, ale trzeba to robić stopniowo, a nie na hura, bo organizm Ci podziękuje w najmniej fajny sposób!
Moja siostra brała i powiedziała mi, że to jak z butami – jak masz dziurawe, to zmieniasz na nowe i jest Ci lepiej. Ale jak przyjdzie czas i te nowe buty już Ci nie są potrzebne, to po prostu je zdejmujesz. Nie chodzi o uzależnienie, tylko o to, żeby wiedzieć, kiedy ten moment nadejdzie. Ona schodziła z leku przez trzy miesiące, powolutku, i nie miała żadnych dramatów. Także nie martw się na zapas – lepiej się czuć dobrze, niż bać się leku, który może pomóc!