Miałam bardzo podobny problem co Ty @Dawid76 , więc aż muszę napisać, bo to, co opisujesz, brzmi jak moja historia sprzed kilku miesięcy. Miałam wrażenie, że moje zatoki to studnia bez dna – wiecznie zapchane, wieczny ból głowy, a schylanie się? Dramat! Każdy wypad do sklepu po coś z dolnej półki kończył się jakąś eksplozją w czaszce.
Co do Erdomedu – brałam go kilka razy, ale nie mogę powiedzieć, że to był magiczny lek, który rozwiązał wszystkie moje problemy. Na pewno pomagał mi rozrzedzić tę paskudną wydzielinę, która zalegała w zatokach, bo po paru dniach miałam wrażenie, że w końcu zaczyna się coś oczyszczać. Może to brzmi obrzydliwie, ale dosłownie czułam, jak wszystko zaczyna schodzić, jakby ktoś odkręcił kurek. Ale! Kluczem było to, że stosowałam Erdomed razem z innymi rzeczami.
Do tego non stop robiłam inhalacje z soli fizjologicznej – serio, taki zwykły inhalator za parę złotych zmienił moje życie. A jak byłam bardziej zmęczona, to wrzucałam trochę olejku eukaliptusowego do miski z gorącą wodą, ręcznik na głowę i wdychałam, aż czułam, że moje zatoki w końcu się budzą. No i piłam hektolitry wody, bo wszyscy mówią, że nawodnienie to podstawa, a ja zawsze byłam mistrzynią zapominania o piciu.
Jednak, powiem Ci szczerze, największą ulgę poczułam, kiedy zaczęłam regularnie używać takiego małego irygatora do nosa. Nie wiem, czy kiedykolwiek próbowałaś, ale dla mnie to było odkrycie życia. Na początku czułam się jak totalna amatorka, bo wlewanie sobie wody do nosa brzmi jak zły żart, ale po kilku razach w ogóle nie wyobrażam sobie życia bez tego.
Więc czy Erdomed działa? U mnie działał jako element większej układanki. Myślę, że sam w sobie może pomóc, ale dopiero w połączeniu z innymi metodami poczułam prawdziwą ulgę.