Czy Mozarin to jakiś mocny lek? Bo dostałam receptę, przeczytałam ulotkę i już mnie ciarki przeszły. Brzmi jak coś konkretnego, a ja mam wrażenie, że zaraz po pierwszej tabletce mnie zetnie albo zmieni w robota bez emocji. No i trochę się boję, bo nigdy nic takiego nie brałam. Jakie macie doświadczenia? Czy to faktycznie jest coś „mocnego”, po czym człowiek się czuje jak zombie, czy to raczej spokojny lek, co tylko trochę pomaga? Bo jak mam chodzić jak cień samej siebie, to ja chyba podziękuję…