Czy Pinexet jest na sen?

Pinexet nie jest lekiem nasennym, ale może poprawiać sen u pacjentów z zaburzeniami psychicznymi – dlatego bywa stosowany na sen, choć nie jest do tego bezpośrednio przeznaczony.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/pinexet/czy-pinexet-jest-na-sen/

Czy ktoś z Was stosował Pinexet na sen? Dostałam właśnie receptę na 25 mg doraźnie w przypadku bezsenności. Wcześniej próbowałam Trazodonu i Zopiclonu, ale niestety – w ogóle na mnie nie działały. Zastanawiam się, czy ktoś miał doświadczenie z Pinexetem właśnie w kontekście poprawy snu? Czy komuś faktycznie pomógł zasnąć albo przespać noc bez wybudzania się? Będę wdzięczna za każdą opinię!

Pinexet w dawce 25 mg na noc już od ponad dziesięciu lat – na sen. I muszę powiedzieć jedno: działa rewelacyjnie. Bez tego leku nie jestem w stanie zasnąć w ogóle, próbowałam wiele razy odstawić – bez skutku. Ale kiedy go biorę, zasypiam zawsze, za każdym razem, bez wybudzania się w nocy. Dla mnie to po prostu 100% skuteczności. Nie wyobrażam sobie już nocy bez tej małej tabletki.

Biorę Pinexet na sen i uważam, że działa naprawdę dobrze. Zdecydowanie lepiej niż większość innych leków, które wcześniej próbowałam – w tym zarówno benzodiazepiny, jak i tzw. leki „Z” (Zopiclon, Zolpidem itd.).

Chciałabym jednak ostrzec, że Pinexet potrafi być bardzo mocny, zwłaszcza na początku. W moim przypadku przez pierwsze dni budziłam się rano nadal zaspana, trochę jak po środkach nasennych zbyt długo utrzymujących się w organizmie.

Z czasem organizm się przyzwyczaił i ta poranna senność stała się mniej uciążliwa, ale dobrze mieć to na uwadze. Mimo wszystko, jeśli chodzi o sen, żaden inny lek nie zadziałał u mnie tak skutecznie jak Pinexet.

Stosuję Pinexet w dawce 25 mg na sen prawie codziennie od blisko roku i muszę przyznać – jest bardzo skuteczny, jeśli chodzi o walkę z bezsennością. Dzięki niemu mogę zasnąć, przespać noc i w miarę normalnie funkcjonować następnego dnia.

Ale chcę uczciwie ostrzec: coś, o czym niewiele osób mówi, to fakt, że przy dłuższym stosowaniu – zwłaszcza jeśli dawka bywa większa albo lek przyjmowany jest regularnie – mogą pojawić się nieprzyjemne efekty uboczne na dłuższą metę.

U mnie zaczęło się od tego, że coraz trudniej mi się skupić – jakby mózg pracował wolniej, a myśli były zamglone. Do tego pojawiło się emocjonalne spłycenie, uczucie, że niby funkcjonuję, ale jakby na pół gwizdka, bez większych emocji.

Pinexet pomaga na sen, to fakt. Ale mam wrażenie, że coś za to oddaję – i nie wiem, czy w dłuższej perspektywie nie zapłacę za to zbyt wysokiej ceny. Warto zachować ostrożność i być świadomym, że to nie jest zwykła tabletka nasenna.

Hej! U mnie z Pinexetem to była długa droga – biorę go z przerwami od około 4 lat, w różnych dawkach, od 25 mg aż do 150 mg. Z tego co czytałam (i potwierdzało to kilku lekarzy w internecie), ten lek najlepiej działa na sen w małych dawkach, natomiast w większych ma już głównie działanie przeciwdepresyjne i przeciwpsychotyczne.

Każdy reaguje inaczej, ale u mnie najlepsze efekty dawały dawki 25, 50 i 75 mg – sen był głębszy, łatwiej zasypiałam, mniej się budziłam. Niestety, skutki uboczne mocno dawały mi w kość. Pojawiło się ciągłe uczucie głodu, przesadzone pragnienie i taka ciężka, męcząca senność w ciągu dnia, przez którą nie mogłam się zebrać do najprostszych rzeczy.

Co ciekawe – przy dawkach powyżej 100 mg zauważyłam, że… wcale nie robiło mi się bardziej sennie, wręcz przeciwnie – czułam się dziwnie pobudzona albo rozbita. Dopiero później dowiedziałam się, że większe dawki kwetiapiny nie są polecane na sen, tylko w leczeniu zaburzeń psychicznych – co miało sens.

No i najgorsze: przytyłam jakieś 15 kg w niecały rok. Znam wiele osób, które miały podobnie. Ta drastyczna zmiana wagi, połączona z przewlekłym zmęczeniem, sprawiła, że Pinexet nie był dla mnie dobrym rozwiązaniem na dłużej.

Ale z drugiej strony – jeśli chodzi o sen, a próbowałam wielu leków – Pinexet naprawdę działał. Może nieidealnie i nie bez kosztów, ale wśród wszystkich opcji, które mi przepisywano, to był jeden z najskuteczniejszych. Więc coś za coś.

Biorę 50 mg Pinexetu i powiem Wam szczerze – lepiej uważać, szczególnie jeśli wstajecie w nocy do łazienki.

U mnie to wyglądało tak, że po wzięciu tabletki, jak tylko lek zaczął działać, traciłam równowagę przy najprostszych czynnościach. Wystarczyło, że chciałam wstać z łóżka i pójść do toalety, a już czułam się jakbym była pijana – nogi jak z waty, świat się lekko kręcił.

Pinexet działa mocno uspokajająco i rozluźniająco, ale właśnie przez to łatwo o zawroty głowy czy chwiejność, szczególnie w ciemności i bez pełnego wybudzenia. Więc jeśli bierzesz ten lek, lepiej mieć coś pod ręką do podparcia, bo można się nieźle potknąć.

Spróbowałam 25 mg Pinexetu dosłownie kilka tygodni temu i powiem Wam jedno – jak ten lek zaczął działać, to kompletnie mnie odcięło! :joy: Byłam akurat przy stole, jadłam sobie coś małego na noc, i nagle poczułam, że zaczynam zasypiać. Ale nie taki zwykły sen – oczy się same zamykały, ciało jak z ołowiu, nie mogłam się ruszyć, a o wstaniu z krzesła nie było mowy. Skończyło się tak, że zasnęłam przy stole, bo po prostu nie byłam w stanie dojść do łóżka.

Dostałam ten lek z polecenia lekarza, bo od dłuższego czasu męczę się z bezsennością. Moja dziewczyna bierze Pinexet na stałe i to jej psychiatra powiedział, że im mniejsza dawka, tym większe “przytłoczenie” po niej, i coś w tym jest. Po tych 25 mg spałam do południa, a przez resztę dnia byłam totalnie otępiała, bez siły, jakby mózg nadal spał.

Zastanawiam się, czy może większa dawka – np. 50 mg – nie byłaby lepsza, bo podobno przy wyższych zaczyna działać bardziej stabilizująco, a mniej sedacyjnie (oczywiście to tylko obserwacja, nie porada medyczna – zawsze trzeba skonsultować z lekarzem).

Dla porównania: próbowałam melatoniny, kozłka lekarskiego, rumianku, i szczerze? Nic nie działało. Zioła, suplementy, inhalacje – wszystko na nic. U mnie działały tylko produkty z THC, ale że jestem z kraju, gdzie to nielegalne, to mogę sobie o tym pomarzyć.

Pinexet działa – to fakt. Ale nie jest to klasyczny lek nasenny i trzeba się liczyć z tym, że może zniszczyć Ci dzień następny, jeśli nie podejdzie Ci dawka.

Spróbowałam Pinexetu zeszłej nocy i… dokładnie tak samo się czułam! Moje ciało było jak martwy ciężar, kompletnie bezwładne. Lekarz zalecił mi, żeby zacząć od 12,5 mg, żeby sprawdzić, jak organizm zareaguje, ale ja – oczywiście – wzięłam całą 25 mg tabletkę.

Efekt? Spałam prawie 12 godzin, a mimo to cały dzień byłam potwornie zmęczona. To był dziwny stan – nie taka normalna senność, tylko dosłowne uczucie, że ciało nie chce wstać. Obudziłam się o 2 w nocy, potem znów zasnęłam, a kiedy rano wybiła 10:00 – miałam wrażenie, że nawet gdybym musiała wstać, to fizycznie nie dałabym rady. Dosłownie jakby mnie ktoś docisnął do łóżka.

Z innymi lekami nasennymi nigdy nie miałam takiej porannej ociężałości. Nawet po Afobamie budziłam się świeża, bez tego „mózgowego mułu”. Poranek był lekki, normalny. A tutaj? Z Pinexetem wiem już, że muszę go brać tylko wtedy, kiedy kolejnego dnia naprawdę nic nie mam do załatwienia, bo inaczej przepadnę.

Chyba dziś spróbuję tej mniejszej dawki, bo choć lek działa na sen rewelacyjnie, to ta dzienna „zamuła” to coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. To nie był tylko efekt uboczny – to był zupełnie inny poziom uderzenia.