Ja to brałam i powiem Ci tak – z tymi psychotropami to w ogóle jest zamieszanie. Niby oficjalnie nie każdy lek, który działa na głowę, to psychotrop, ale umówmy się – jak coś wpływa na układ nerwowy i czujesz się po tym „inaczej”, to trudno nie myśleć, że to psychotrop.
Ja brałam Pragiolę przez parę miesięcy, bo miałam potworne bóle neuropatyczne po operacji kręgosłupa. Lekarz mówił, że to nie jest „typowy psychotrop”, ale w praktyce – no czułam, że głowa pracuje trochę inaczej. Na początku byłam jakby oszołomiona, trochę mi się kręciło w głowie, miałam takie momenty, że byłam spokojniejsza, nawet dziwnie zrelaksowana, ale jednocześnie jakby odcięta. A ja normalnie jestem raczej nerwus i łatwo się denerwuję, więc to mnie od razu uderzyło.
Znam też kilka osób, które brały Pragiolę na lęki i faktycznie pomagało im, bo to trochę „tłumi” emocje. Niektórzy mówili, że czuli się po niej jakby mieli delikatną mgłę na mózgu – wiesz, niby wszystko okej, ale tak jakby człowiek był trochę „przytępiony”. Mnie to aż tak nie ruszyło, ale wiem, że są ludzie, którzy się przyzwyczajają i potem mają problem z odstawieniem.
Czy uzależnia? Hmm… w teorii nie, ale ja po paru miesiącach miałam wrażenie, że mój organizm się do niej przyzwyczaił. Jak odstawiłam, to nagle miałam rozdrażnienie, gorzej spałam, jakieś dziwne tiki w nogach. No i wtedy sobie pomyślałam – cholera, to może nie jest „oficjalnie psychotrop”, ale jednak coś w głowie grzebie.