Nie zaleca się spożywania alkoholu podczas stosowania leku Pragiola.
Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/pragiola/czy-stosujac-pragiola-mozna-pic-alkohol
Nie zaleca się spożywania alkoholu podczas stosowania leku Pragiola.
Pragiola okazała się dla mnie lepszym wsparciem niż Relanium. Jednak kluczowe jest jej prawidłowe stosowanie – mieszanie jej z alkoholem lub innymi substancjami całkowicie niweluje pozytywne działanie tego leku.
Niestety, obecnie nie mogę już jej przyjmować, ponieważ nowy lekarz odmówił mi jej przepisania. Jestem teraz samotną matką dwójki dzieci poniżej trzeciego roku życia, a jednocześnie nie mam żadnego leczenia. Czuję się zupełnie pozostawiona sama sobie – w końcu znalazłam coś, co naprawdę mi pomagało, a teraz nowy lekarz zdecydował, że nie mogę tego brać, nawet gdy byłam w ciąży.
Przez to wszystko cofnęłam się o lata. Dopiero co udało mi się odzyskać stabilność, a teraz to tylko kwestia czasu, zanim stracę wszystko.
Od kilku miesięcy biorę Pragiola i muszę przyznać, że pomaga mi całkiem nieźle. Moje problemy zaczęły się kilka lat temu – przewlekły ból, trochę lęków, ogólnie nieciekawie. Próbowałem różnych rzeczy, ale dopiero ten lek sprawił, że mogę normalnie funkcjonować.
Tylko jest jeden problem. Uwielbiam piwo. Nie mówię o chlaniu do upadłego, ale o tym uczuciu, kiedy w piątkowy wieczór można sobie odpalić film, usiąść na balkonie i po prostu wziąć kilka łyków dobrze schłodzonego kraftowego IPA. Tyle że po rozpoczęciu leczenia zacząłem zauważać, że nawet jedno piwo jakoś inaczej na mnie działa. Czuję się bardziej otumaniony, śpiący, czasem po prostu rozjechany.
Czy ktoś z Was miał podobnie? Czy naprawdę jeden drink co jakiś czas to dramat, czy może to kwestia indywidualnej tolerancji? Jakie macie doświadczenia?
Ja byłem dokładnie w tym samym miejscu. Przez lata miałem problemy z bólem pleców, rwa kulszowa, do tego lęki, napięcie w mięśniach – i tak jak Ty, skończyłem na Pragiola. Pierwsze tygodnie były dla mnie jak jakiś cud – serio, pierwszy raz od dawna nie budziłem się zlany potem i spięty jak kij od miotły.
A co do alkoholu…
Ja nie byłem “piwoszem” w takim klasycznym znaczeniu, ale miałem swój rytuał wieczornego whiskey. Nic wielkiego – po prostu mała szklaneczka przed snem, żeby poczuć to ciepło w przełyku i na chwilę wyluzować. Myślałem, że to bezpieczne. Przecież jedna szklanka to nic, prawda?
No i właśnie wtedy mnie trafiło.
Pierwsza rzecz, jaką zauważyłem – alkohol działał na mnie inaczej. Kiedyś po jednym drinku czułem przyjemne rozluźnienie. Po Pragiola? Otępienie. Totalne. Takie wrażenie, jakby ktoś wcisnął we mnie worek cementu. Jakby organizm nie wiedział, co z tym zrobić – niby chce się rozluźnić, ale zamiast tego mózg odcina się w połowie myśli.
Druga sprawa – poranki były do bani. Zamiast się obudzić i czuć się ok, miałem coś, co przypominało kaca… ale bez picia na umór. Taka mgła w głowie, ospałość, zero energii. Nie było żadnego klasycznego bólu głowy, po prostu byłem bezużyteczny przez połowę dnia.
Próbowałem jeszcze kilka razy – wiadomo, człowiek musi się upewnić. Może to przypadek, może pogoda, może zmęczenie? Nie. Za każdym razem efekt był ten sam. W końcu przestałem pić. Nie dlatego, że musiałem – ale dlatego, że nie miało to już żadnego sensu.
I powiem Ci szczerze – nie sądziłem, że dam radę tak łatwo odstawić alkohol. Kiedyś nie wyobrażałem sobie wieczoru bez tego małego momentu przyjemności. A teraz? Nie czuję potrzeby. Pragiola zrobiła swoje, a ja wreszcie zrozumiałem, że to, co wcześniej nazywałem “relaksem”, to było bardziej desperackie szukanie sposobu na przetrwanie.
Także, kumplu, rób jak chcesz – ale przygotuj się na niespodzianki. Może jedno piwo Cię nie rozwali, ale może też sprawić, że poczujesz się jak człowiek z waty, który próbuje przetrwać dzień.
A jeśli już naprawdę MUSISZ, to przynajmniej zrób test w kontrolowanych warunkach. W domu, w wolny dzień, bez żadnych obowiązków. Zobacz, jak Twój organizm reaguje, zanim zdecydujesz się na więcej.