Czy przy Paroxinor można pić alkohol?

Zdecydowanie odradza się spożywanie alkoholu podczas stosowania Paroxinor, czyli leku zawierającego paroksetynę.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/paroxinor/czy-przy-paroxinor-mozna-pic-alkohol

Hej, mam pytanie do Was, które może już było wałkowane, ale naprawdę się waham. Czy przy Paroxinor można pić alkohol? Chodzi mi nie o jakieś chlanie czy melanże, tylko czy mogę wypić np. lampkę wina na urodzinach albo piwko do grilla latem. Biorę ten lek od miesiąca, czuję się już trochę lepiej i chciałabym żyć „normalnie”, ale trochę się boję ryzykować. Macie jakieś doświadczenia? Dzięki z góry za szczere odpowiedzi!

@duizamarzenka ja też kiedyś zadałam to samo pytanie i powiem Ci tak: teoretycznie nie wolno, bo ulotka mówi, żeby nie pić, ale… życie to nie ulotka.

Brałam Paroxinor przez ponad rok na depresję i stany lękowe. Ogólnie bałam się na początku nawet wypić łyczka wina, ale potem – jak był Sylwester, to skusiłam się na lampkę szampana. I nic się nie stało.

Ale raz… poszłam na wesele i wypiłam dwa kieliszki wódki, potem piwko i wtedy poczułam się jak na karuzeli – było mi dziwnie, słabo, miałam zawroty głowy i płakałam bez powodu. Od tamtej pory wiem jedno – każdy reaguje inaczej. Ja mogę napić się max lampki wina, ale nic więcej. Teraz, jak idę na imprezę, to po prostu biorę colę zero z lodem, ładna szklanka, i nikt się nie czepia.

Ja biorę Paroxinor od 5 miesięcy, wcześniej brałam sertralinę i ogólnie – alkohol to był mój największy wróg. Nie chodzi o to, że od razu się przewracałam, ale po alkoholu mój lęk wracał z podwójną siłą. Potrafiłam po jednym piwie mieć atak paniki. I to po dwóch miesiącach leczenia, gdzie już było stabilnie. Mój lekarz mówił jasno: „Można wypić, ale trzeba się liczyć z tym, że coś może się wydarzyć.” W moim przypadku nawet lampka wina potrafiła rozwalić mi cały nastrój na kilka dni. Ja wolę nie ryzykować. Ale znam też dziewczynę z pracy, która na Paroxinorze chodziła na imprezy, piła drinki i była królowa parkietu. Więc serio – organizm organizmowi nierówny. Musisz sama siebie obserwować. Ja już nawet nie tęsknię za alkoholem – herbatka z melisą i Netflix to moja nowa impreza.

Ja Ci powiem tak: z alkoholem na Paroxinorze to jak z eks chłopakiem – niby fajnie, ale lepiej się trzymać z daleka. Brałam lek przez ponad 2 lata, przeszłam przez naprawdę ciemne momenty, a potem zaczęłam się zbierać. Jak się lepiej poczułam, to wiadomo – urodziny, święta, ktoś proponuje „tylko kieliszeczek”. No i raz się złamałam – wypiłam dwa wina, i tyle z tego miałam, że następnego dnia miałam uczucie jakby mi ktoś w mózgu zrobił burzę. Zawroty, płaczliwość, myśli „a co jeśli znowu mi wróci depresja?” – dramat. Lekarz mi potem powiedział, że Paroxinor działa na centralny układ nerwowy, a alkohol też – więc razem mogą robić takie efekty jak po jakichś ciężkich narkotykach. Nie powiem, że nigdy nie wypiłam – ale serio, jak już to łyczek, symbolicznie. W moim przypadku to się po prostu nie opłacało.

Ja tu wpadam na chwilę między pieluchą a zupą, ale zostawię swoje trzy grosze.
Biorę Paroxinor od 3 miesięcy. Mam depresję poporodową i u mnie lekarz od razu powiedział: „Alkohol to nie jest dobry pomysł przy SSRI.” Ale ja i tak raz wypiłam lampkę prosecco na imieninach teściowej. I wiesz co? Nic się nie stało. Ale potem… miałam mega wyrzuty sumienia, że może sobie zaszkodziłam, że może lepiej nie było. Psychicznie mnie to zjadło. Dlatego teraz po prostu nie piję i tyle. Wolę mieć święty spokój. Czy tęsknię? Trochę. Ale zdrowie psychiczne ważniejsze. A te wszystkie piwa 0% to teraz moje życie. Są naprawdę smaczne!

Leki na depresję biorę od lat, Paroxinor też był na mojej liście. Pamiętam, jak kiedyś byłam na grillu u znajomych – ciepło, kiełbaska, muzyczka, no i wzięłam jedno piwko. I nie uwierzycie – po godzinie miałam taki zjazd, że mąż musiał mnie odwozić do domu. Mdłości, zawroty głowy, a na drugi dzień smutek jakby mi ktoś dziecko zabrał. Nie wiem, czy to tylko przez Paroxinor, ale lekarz potem powiedział, że alkohol może wywołać zjazd serotoniny i przez to właśnie tak się człowiek czuje. Ja od tamtej pory nie piję wcale – nawet na weselach, gdzie wszyscy mówią „a wypij z nami, co Ci szkodzi”. Szkodzi. Mi szkodzi. I to wystarczy.

Ja wypiłam na Paroxinorze i drugi raz nie popełnię tego błędu. Była impreza, fajni ludzie, DJ, śmiechy – wypiłam drinka, potem drugiego… Wiesz, nic szalonego. Ale jak przyszłam do domu, to zaczął się koszmar. Roztrzęsiona, serce mi waliło, miałam wrażenie, że zaraz zwariuję. Nie mogłam spać całą noc, potem cały tydzień byłam rozbita. Myślałam, że znowu wszystko wróci. Od tamtej pory mam zasadę – jak biorę leki, to zero alkoholu. Jak chcę się napić – czekam aż odstawię lek.