Też brałam Spironol przez prawie rok na obrzęki związane z problemami nerkowymi, więc wiem, o co chodzi. Pamiętam, że na początku terapii lekarz powiedział mi jasno: „Unikaj alkoholu”. Powód? Spironol, jako diuretyk oszczędzający potas, wpływa na gospodarkę wodno-elektrolitową, a alkohol tylko komplikuje sprawę.
Raz, na weselu, zdecydowałam się na kieliszek wina, bo pomyślałam, że przecież nic się nie stanie. Szczerze? Skończyło się na zawrotach głowy i uczuciu osłabienia, którego wcześniej nie miałam. Dopiero później dowiedziałam się, że zarówno Spironol, jak i alkohol mogą obniżać ciśnienie krwi. W moim przypadku skończyło się to lekką hipotonii ortostatyczną – gdy wstałam od stołu, zakręciło mi się w głowie i musiałam usiąść z powrotem.
Co więcej, spironolakton wpływa na poziom potasu we krwi. Alkohol dodatkowo odwadnia organizm, a to może prowadzić do zaburzeń równowagi elektrolitowej, takich jak hiperkaliemia. Lekarz tłumaczył mi, że podwyższony poziom potasu może być niebezpieczny dla serca, nawet jeśli nie odczuwasz tego od razu.
Niektórzy mogą tolerować niewielkie ilości alkoholu, ale wszystko zależy od stanu zdrowia, dawki leku i ogólnej kondycji organizmu. Mój znajomy, który też bierze Spironol, mówił, że wypił piwo i nic się nie działo, ale potem zauważył, że czuje się bardziej ospały i odwodniony. To pokazuje, że każdy reaguje inaczej.
Moja rada? Jeśli zdecydujesz się wypić, zrób to ostrożnie – wybierz niewielką ilość alkoholu, dobrze się nawodnij i monitoruj swoje samopoczucie. Ale szczerze mówiąc, lepiej po prostu zrezygnować z alkoholu, bo zdrowie jest ważniejsze. I tak nikt nie zauważy, jeśli w kieliszku będziesz miała sok czy wodę. 