Sam kiedyś zadawałem sobie to samo pytanie. Biorę Ketrel od pół roku i też mnie korciło, żeby sprawdzić, jak to będzie po alkoholu. Pierwszy raz, kiedy postanowiłem spróbować, był na imprezie urodzinowej mojego kumpla. Wszyscy się świetnie bawili, były drinki, śmiechy, dobra muzyka – no wiesz, klimat. Pomyślałem sobie: „Jedna lampka wina, co może się stać?”
No i się stało. Po pół godziny miałem wrażenie, jakby ktoś wyciągnął mi wtyczkę z kontaktu. Byłem tak senny, że ledwo mogłem utrzymać otwarte oczy, a jednocześnie czułem się jak w jakiejś dziwnej bańce. Nie mogłem się skupić, wszystko działo się jakby obok mnie. Jak już w końcu udało mi się dotrzeć do domu, przespałem 14 godzin jak kamień, a następnego dnia byłem totalnie rozbity. Nie chcę Cię straszyć, ale dla mnie to była lekcja: Ketrel i alkohol to nie jest dobre połączenie.
Wiesz, co jest najgorsze? Nie chodzi nawet o samą reakcję organizmu, ale o to, że po takich akcjach czujesz, jakbyś sam sobie szkodził. Po tej imprezie obiecałem sobie, że koniec z eksperymentami, bo jednak zdrowie i spokój są ważniejsze. Teraz, gdy znajomi pytają, czemu nie piję, mówię wprost, że biorę leki i nie chcę ryzykować. Większość z nich to rozumie, a jak ktoś nie rozumie, to chyba jego problem, nie mój.
Z drugiej strony rozumiem Cię, bo presja społeczna czasem bywa trudna. Ale serio – jeśli miałbym Ci coś doradzić, to odpuść. Wino i piwo zawsze mogą poczekać, a Twój organizm będzie Ci wdzięczny. 