Nie ma bezpośrednich przeciwwskazań dotyczących spożywania alkoholu podczas stosowania Cartexan. .
Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/cartexan/czy-przy-stosowaniu-cartexan-mozna-pic-alkohol/
Nie ma bezpośrednich przeciwwskazań dotyczących spożywania alkoholu podczas stosowania Cartexan. .
Cześć! Od kilku dni biorę Cartexan na kolana, bo ortopeda stwierdził u mnie początki zwyrodnienia. Nie jest jeszcze źle, ale czasem boli jak diabli. I teraz tak – szykuje się rodzinna impreza, a ja się zastanawiam, czy mogę się napić kieliszka wina albo czegoś mocniejszego? Nie chcę sobie zaszkodzić. Ktoś miał doświadczenia? Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi!
Jak ja to czytam, to mam wrażenie, że ja to pisałam jakieś dwa lata temu! Też zaczęłam brać Cartexan, bo moje kolana po pięćdziesiątce zaczęły mówić „dość”. Na schodach jęczałam, jakbym miała sto lat, a nie pięćdziesiąt parę.
I wtedy właśnie urodziny siostry – wielka impreza, stół się uginał, winko, nalewki domowe, śpiewy do rana. Wypiłam wtedy dwa kieliszki czereśniówki, bo co miałam robić – odmawiać własnej siostrze na urodzinach? I nic mi nie było. Ale nie znaczy to, że polecam.
Po prostu ja mam mocny organizm, nie biorę innych leków, wątroba w porządku, więc się przemogło. Ale jak ktoś bierze jeszcze coś na serce albo ma problemy z nerkami, to bym się jednak wstrzymała. Bo lekarz mi kiedyś powiedział, że to nie chodzi o jakąś “reakcję” z alkoholem, tylko o to, że organizm ma więcej roboty, jak mu wrzucasz i lek, i alkohol. A wtedy to co ma działać, działa słabiej, albo wcale.
Ja to jestem z tych, co lubią kieliszek wina do kolacji i się tego nie wstydzę, bo wszystko z umiarem. Ale jak zaczęłam brać Cartexan na biodro (bo też mnie dopadło, ech…), to miałam fazę, że czytałam wszystko jak wariatka. I wiesz co? W necie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jedni piszą, że nie wolno, inni że można, jeszcze inni, że „jak się dobrze czujesz, to wypij”. No więc zrobiłam tak – tydzień brałam lek, patrzyłam, jak się czuję. Jak nie było zawrotów, bólu brzucha ani nic takiego, to pozwoliłam sobie na lampkę wina w sobotę. I nie powiem, smakowało! Ale co ciekawe – w niedzielę byłam jakaś taka ociężała, jakby organizm był zmęczony. Może to zbieg okoliczności, a może nie. Ale od tamtej pory jak biorę Cartexan, to raczej wybieram herbatkę malinową. A jak już muszę się napić – to tylko po południu, nie zaraz po tabletce.
Ojjjj, dziewczyno, jak mnie zaczęło strzykać w stawach, to myślałam, że już nigdy nie zatańczę na weselu. A tu zonk, lekarz mówi: zwyrodnienie, Cartexan, brać przez parę miesięcy i nie marudzić. No i biorę, ale jak przyszły święta, to wiadomo – barszcz z uszkami, karp, pierogi… i mój mąż z kieliszkiem żubrówki w ręce.
Zawahałam się, ale wzięłam. Jeden. I wiecie co? Nic się nie stało. Ale potem, na drugi dzień, nogi miałam jak z waty. Nie wiem, czy to od siedzenia, jedzenia, alkoholu czy leku, ale czułam się jak stara szmata.
I wtedy sobie pomyślałam: może raz nie zaszkodzi, ale po co ryzykować? Cartexan ma pomóc, a nie być wymówką do picia. Jak już coś piję, to czekam kilka godzin po leku, jem coś konkretnego, dużo piję wody i obserwuję się. Każdy organizm inny. Ale jedno wiem – lepiej dmuchać na zimne, niż potem żałować.
A ja powiem Wam inaczej. Ja to sobie kiedyś myślałam, że jak lek nie ma tej czerwonej naklejki z kieliszkiem przekreślonym, to można. I jak zaczęłam brać Cartexan, to nawet nie zapytałam lekarza (bo wiecie, jak oni czasem zbywają).
No i poszłam na wesele kuzynki. Stół pełen wszystkiego, jak to u nas – wódka, wino, ajerkoniak, a potem jeszcze szampan. Ja się dobrze bawiłam, noga chodziła, biodro nie bolało. Ale potem… wróciłam do domu, a rano nie mogłam wstać. Czułam się jakby mnie ktoś tłukł kijem przez sen.
Nie wiem, czy to Cartexan tak zareagował, czy po prostu organizm już nie dwudziestoletni. Ale się przestraszyłam. Od tamtej pory jak biorę jakiekolwiek leki, to z alkoholem czekam, aż skończę kurację. Wolę mieć spokojną głowę. A impreza? Zawsze można się pobawić i na trzeźwo – nawet lepiej się pamięta.