Powiem z ręką na sercu: Sertranorm to nie cukierek. To nie jest lek „słaby”, ale też nie jest jakiś „koń”, co zwala z nóg. Działa konkretnie, ale powoli. Mój syn bierze go już drugi rok – miał silne lęki, nie chciał wychodzić z domu, wszystko go przerażało. I dopiero po dwóch-trzech tygodniach brania tego leku zaczęło się coś zmieniać – jakby mgła mu z głowy zeszła.
Na początku chodził trochę otępiały, tak jak Ty piszesz – jakby nie do końca obecny. Ale z czasem się unormowało. I teraz? Chłopak pracuje, śmieje się, żyje. Nie jest może duszą towarzystwa, ale nie ma tych czarnych myśli, które miał.
Ja sama też kiedyś dostałam receptę, ale się bałam wziąć. Myślałam, że to będzie jak leki na uspokojenie, które brała sąsiadka i po których spała cały dzień. Ale to inna bajka. Sertranorm działa głębiej – reguluje w głowie, ale nie odcina od rzeczywistości. Trzeba po prostu czasu.
Powiem Ci jeszcze jedno – znam kobietę, co brała Sertranorm i po miesiącu była jak nowo narodzona, a znam też taką, co musiała zmienić na inny lek, bo ją za bardzo wyciszał. Więc to wszystko zależy od organizmu. Ale jedno wiem: to lek, który potrafi naprawdę pomóc, jeśli człowiek jest w dołku. Tylko trzeba się nie poddawać po kilku dniach.
Trzymaj się! I pamiętaj – jak Ty nie zadbasz o siebie, to nikt za Ciebie tego nie zrobi