Ja to Cię tak rozumiem @MKarkosz , bo u nas podobna sytuacja była jakieś dwa lata temu. Mój mąż, jak tylko się pochoruje, to od razu koniec świata – termometr w zęby co pół godziny, gorączka 37,2, a on już mówi, że życie mu miga przed oczami.
No i jak na złość wtedy też przyniósł grypę, a ja miałam trójkę dzieci w domu, z czego najmłodsza miała niecały rok.
Lekarka przepisała mu Tamiflu i przy okazji powiedziała, że mogę to brać profilaktycznie, bo przy takich maluchach w domu to lepiej dmuchać na zimne. Powiem Ci, że na początku miałam obawy, bo to jednak lek przeciwwirusowy, a nie jakieś ziółka, ale wzięłam. I wiesz co? Nie żałuję!
Brałam przez 10 dni, raz dziennie, tak jak kazali. Pierwsze dwa dni to było takie trochę paranoiczne sprawdzanie, czy mnie coś rozkłada – każdy ból głowy czy kichnięcie to panika, że to już, ale koniec końców nic mnie nie dopadło. A mój mąż, no cóż… może lepiej nie mówić, ale leżał jak kłoda przez tydzień. 
Najlepsze jest to, że dzieciaki też się nie zaraziły. Oczywiście biegałam po domu z mopem i płynem do dezynfekcji jak wariatka, ale myślę, że Tamiflu też zrobiło swoje.
Jeśli masz małe dziecko i boisz się, że jak Cię rozłoży, to wszystko się posypie, to ja bym na Twoim miejscu spróbowała. Tylko pamiętaj, że ważne jest, żeby zacząć brać od razu, a nie czekać, aż się coś rozwinie. No i wzmacniaj się dodatkowo – witamina C, miód, czosnek (wiem, że nikt tego nie lubi, ale co zrobisz!).
Trzymaj się zdrowo i oby Cię to choróbsko ominęło! Jak coś, daj znać, jak poszło. 