Czas stosowania leku Driptane, podobnie jak większości leków na receptę, zależy od wielu czynników, takich jak diagnoza, ciężkość objawów, jak pacjent reaguje na leczenie, a także ogólny stan zdrowia pacjenta.
Od trzech tygodni biorę Driptane na nadreaktywny pęcherz i już czuję lekką poprawę, ale nie wiem, jak długo mam go brać. Lekarz powiedział tylko, że „zobaczymy po czasie”, ale nic konkretnego. Czy ktoś z Was stosował ten lek dłużej? Bo trochę się boję brać coś miesiącami – nie wiem, czy nie uzależnia albo nie szkodzi na wątrobę czy coś. Jak to było u Was, po jakim czasie odstawiliście?
Driptane biorę z przerwami od prawie roku, bo mam tzw. pęcherz nadreaktywny po operacji ginekologicznej. Na początku też się bałam, że to coś silnego, że będzie trzeba brać całe życie, ale wcale nie. U mnie wyglądało to tak, że brałam regularnie przez około 3 miesiące, potem zrobiłam przerwę na 2 tygodnie, żeby zobaczyć, czy objawy wrócą. No i wróciły. Ale już nie tak mocno. Znowu zaczęłam brać i od tego czasu jest dobrze – teraz biorę po pół tabletki dziennie tylko podtrzymująco.
Lek nie uzależnia, to nie psychotropy, po prostu działa tak długo, jak go bierzesz. Ja mam od lekarza zalecenie, żeby robić kontrole co 2–3 miesiące i wtedy decydujemy, czy przedłużać. Najważniejsze, żeby się nie zrażać i nie przerywać nagle, bo wtedy pęcherz znowu wariuje.
Moja mama bierze Driptane już ponad pół roku, ja też brałam przez 2 miesiące po ciąży, bo miałam totalne problemy z utrzymaniem moczu. Lek działa super, ale nie jest tak, że się go bierze chwilę i koniec. To trochę jak z tabletkami na tarczycę czy nadciśnienie – czasem trzeba dłużej, żeby organizm się „nauczył”.
Mama mówiła, że jej lekarz tłumaczył, żeby po 3 miesiącach spróbować stopniowo zmniejszyć dawkę, ale jak tylko odstawiła, wszystko wróciło. Więc teraz bierze dalej, ale co drugi dzień. Z kolei ja po dwóch miesiącach mogłam odstawić całkiem, bo mój problem był tymczasowy – po porodzie, mięśnie osłabione itd.
Tak że to bardzo indywidualne. Jedni biorą kilka tygodni, inni pół roku albo dłużej. Ale spokojnie, to nie jest nic, co by rozwalało organizm – po prostu trzeba cierpliwości i obserwacji.