Odstawianie leków, takich jak Coaxil (tianeptyna), powinno zawsze odbywać się pod nadzorem lekarza. Nagłe odstawienie leku może prowadzić do objawów odstawienia, takich jak lęk, bezsenność, niepokój, drażliwość, zawroty głowy, bóle głowy, nudności i wymioty.
Biorę Coaxil już od prawie pół roku – standardowo, 3 razy dziennie po 12,5 mg. Czuję się lepiej, powoli wychodzę z tego dołka i razem z moją lekarką zaczęłyśmy myśleć o zakończeniu leczenia. Tylko mam trochę stracha… Boję się objawów odstawienia. Czy ktoś z Was odstawiał Coaxil? Jak to wyglądało w praktyce? Czy mieliście jakieś skutki uboczne? Jak długo trwało? Będę wdzięczna za każdą odpowiedź – serio, każda rada się przyda!
U mnie to wyglądało tak, że też brałam Coaxil przez kilka miesięcy, chyba nawet troszkę dłużej niż Ty – i jak zaczęliśmy z lekarzem schodzić z dawki, to robiłam to na spokojnie, naprawdę powoli. Na początku zmniejszyliśmy z trzech tabletek do dwóch dziennie na tydzień, potem do jednej na kolejne kilka dni, a potem co drugi dzień. I tak jakoś naturalnie organizm sam się przyzwyczaił.
Nie miałam jakichś strasznych objawów odstawienia, ale przez kilka dni miałam dziwne sny i jakoś ciężko mi się zasypiało. Raz się obudziłam z takim uczuciem, jakby serce mi szybciej biło, ale przeszło po chwili. Poza tym – spoko. Trzeba tylko się nie spieszyć, nie robić tego na własną rękę i słuchać ciała. Ja cały czas miałam kontakt z lekarzem i mówiłam, co się ze mną dzieje. To naprawdę daje spokój ducha.
Oj, ja popełniłam błąd i odstawiałam Coaxil zbyt gwałtownie… Brałam go przez kilka miesięcy i jak zaczęłam czuć się lepiej, to pomyślałam, że już jestem gotowa. Przestałam brać z dnia na dzień – bez konsultacji z lekarzem (wiem, głupio, ale człowiek czasem myśli, że sam wie lepiej…).
No i wtedy się zaczęło. Nie spałam po nocach, czułam się roztrzęsiona, miałam jakieś takie „prądy” w głowie – serio, jakby coś mnie kłuło w środku. Do tego koszmary, w dzień płacz bez powodu. Wróciłam do leku, ale już nie działał tak fajnie jak wcześniej. Dlatego teraz wszystkim powtarzam – odstawiaj Coaxil stopniowo i TYLKO z lekarzem. Ja musiałam potem zaczynać leczenie od nowa, a mogłam tego uniknąć.
Każdy organizm inaczej reaguje, więc nie warto ryzykować. I nie bój się zapytać lekarza o wszystko, nawet jak Ci się wydaje, że pytanie jest głupie – moje “głupie pytanie” mogło mnie wtedy uratować.
Bardzo dobrze, że pytasz i że się nie rzucasz od razu na głęboką wodę. Odstawienie Coaxilu to nie sprint, to raczej spacer. Ja brałam go przez 8 miesięcy, codziennie 3 razy, tak jak Ty. I też przyszła ta chwila, że czułam, że już stoję na nogach.
Mój psychiatra ułożył mi plan – schodziliśmy z dawki co tydzień, najpierw do dwóch tabletek, potem do jednej, potem połówki, aż do zera. Cały proces trwał u mnie prawie 3 tygodnie, ale był spokojny. Czułam się stabilnie, może trochę rozkojarzona, ale nie miałam dramatu. Dbałam o sen, dużo chodziłam na spacery, piłam melisę na wieczór.
Ważne, żebyś nie robiła tego sama, tylko w kontakcie z kimś, kto się na tym zna. I żebyś była łagodna dla siebie – jak się pojawi gorszy dzień, to nie znaczy, że wracasz do punktu wyjścia. To tylko chwilowy zjazd. Ja dziś jestem bez leków, ale z doświadczeniem, które nauczyło mnie, że czasem trzeba dać sobie czas.