Coaxil, podobnie jak większość leków antydepresyjnych, zazwyczaj zaczyna wykazywać swoje działanie terapeutyczne po około 2-4 tygodniach regularnego stosowania. Jest to związane z tym, jak te leki działają na neurochemię mózgu – potrzebują czasu, aby wpłynąć na poziom neurotransmiterów, takich jak serotonina, i wprowadzić zmiany na poziomie komórek nerwowych.
Mam pytanie do osób, które brały albo biorą Coaxil – po ilu dniach/tygodniach zaczęliście czuć, że lek działa? Biorę dopiero od tygodnia, więc wiem, że może być jeszcze za wcześnie, ale trochę się niecierpliwię. Mam depresję z lękami i na razie czuję się raczej nijako, czasem nawet gorzej. Lekarka mówiła, że trzeba czasu, ale może ktoś z Was opisze, jak to wyglądało u niego? Kiedy poczuliście poprawę, jakie były pierwsze zmiany? Każda odpowiedź mile widziana!
Rozumiem Cię w 100%, bo jak zaczynałam brać Coaxil, to też co chwila się zastanawiałam, „czy to już?” i wiesz co? U mnie to była taka bardzo powolna zmiana, że prawie jej nie zauważyłam. Pierwszy tydzień – nic. Drugi tydzień – może trochę mniej płakałam, ale nadal nic szałowego. Dopiero gdzieś w trzecim tygodniu coś się ruszyło – zauważyłam, że jak ktoś mnie zdenerwuje, to już nie reaguję tak nerwowo, tylko bardziej „z boku” to wszystko obserwuję.
Pamiętam, że wtedy też po raz pierwszy od dawna miałam ochotę ugotować coś więcej niż zupkę chińską – to był dla mnie znak, że wracam do siebie. Potem z każdym tygodniem było coraz lepiej. Nie było fajerwerków, ale taka cicha stabilizacja – mniej lęków, więcej snu, mniej tego dobijającego zmęczenia.
Ważne, żeby dać sobie czas. Ja się na początku strasznie nakręcałam, że „nic nie działa”, a tu organizm po prostu potrzebował kilku tygodni. Więc nie stresuj się, tylko spokojnie obserwuj. Coaxil to nie młotek, tylko raczej balsam – działa, ale delikatnie.
Nie biorę Coaxilu osobiście, ale mój mąż bierze od zeszłego roku, więc napiszę, jak to było u niego – może się przyda. On miał epizod depresyjny po utracie pracy i trochę mu się wszystko posypało. Lekarz dał mu właśnie Coaxil, bo podobno działa łagodniej niż inne i nie otępia.
Na początku to był dramat – brał i mówił, że nic się nie zmienia. Dopiero po dwóch tygodniach zaczęło być widać, że się „odmraża”. Miał więcej cierpliwości, nie wybuchał, był bardziej obecny. Potem, gdzieś po miesiącu, zauważyłam, że znowu zaczyna dbać o siebie – ogolił się, kupił sobie nowe buty, coś tam nawet żartował.
Nie było jakiegoś dnia, że nagle wszystko się poprawiło – to był proces. Ale teraz, z perspektywy, widzę ogromną różnicę. I najważniejsze – on sam mówi, że dobrze, że się nie poddał po pierwszym tygodniu, tylko poczekał.