W pierwszych dniach przyjmowania Sertagenu (sertraliny) mogą wystąpić działania niepożądane, takie jak nudności, bóle głowy, bezsenność, zmęczenie, niepokój i zawroty głowy. Objawy te zwykle ustępują po 1–2 tygodniach, gdy organizm przystosuje się do leku.
Zaczęłam brać Sertagen 50 mg, dziś drugi dzień. Biorę na stany lękowe i ogólne takie dołki, nie mogłam już funkcjonować normalnie. Czuję się dziwnie, mam zawroty głowy, trochę mnie nosi, czasem aż mnie trzęsie od środka… Czy to normalne? Jak u Was wyglądały pierwsze dni na Sertagenie? Ile to trwało i czy warto przeczekać? Będę wdzięczna za każde słowo!
Ojeju, jak przeczytałam Twój post to miałam dreszcze, bo serio – ja miałam identycznie. Pierwszy tydzień to była sinusoida. Raz miałam ochotę leżeć i się nie ruszać, a za chwilę łapałam takie nerwy, że chodziłam po mieszkaniu jak tygrys w klatce. Głowa jak balon, żołądek jakby ktoś mi ściskał z nerwów, no i sen to był żart – budziłam się 6 razy w nocy…
Ale powiem Ci jedno – warto było wytrzymać. Ja teraz jestem 2,5 miesiąca na Sertagenie i jestem innym człowiekiem. Jasne, dalej mam gorsze dni, ale już nie wpadam w panikę na widok maila od szefa, nie płaczę jak dziecko bez powodu i nie budzę się z gulą w gardle. Trzeba przetrwać, te pierwsze dni to organizm się przestawia, tak mi tłumaczyła moja lekarka.
Zaczęłam Sertagen rok temu. Miałam lęki z czapy – siedzę w domu z dzieciakami, wszystko niby okej, a mnie nagle serce wali jak szalone, pot leci, nogi z waty i tylko myśli, że coś się stanie… Mąż w pracy, a ja sama w domu i panika, że umrę na oczach dzieci.
Pierwsze dni? Koszmar. Jakbym miała kaca po 5 weselach. Serio, nudności, zawroty głowy, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Spać nie mogłam, ręce się trzęsły, miałam ochotę to rzucić wszystko w cholerę. Ale moja psychiatra kazała zacisnąć zęby i poczekać te dwa tygodnie. I faktycznie – po 10 dniach zaczęłam wracać do siebie. Po miesiącu to była inna bajka. Teraz? Funkcjonuję, nawet zaczęłam biegać rano i mam więcej cierpliwości do dzieci.
To nie jest lek od razu cud, ale daje Ci jakby stopniowo powrót do życia. Warto, tylko trzeba dać sobie czas i nie panikować, że pierwsze dni są dziwne.
U mnie było tak, że zanim zaczęłam brać Sertagen to się bałam, że zwariuję. Lęki od rana do nocy, wiecznie w głowie „a co jak coś mi się stanie?”, „a co jak coś z dzieckiem?”. Do tego takie napięcie w ciele, że nie dało się wysiedzieć, cały czas jakby ciało chciało uciekać, a głowa wariowała.
Pierwsze dni na Sertagenie były… no ciężkie. Nie będę ściemniać. Bolała mnie głowa, chodziłam jak w chmurze, miałam wrażenie jakby ktoś mi we łbie waty nasypał. Żołądek szalał, apetytu brak. Ale to nie trwało wiecznie. Tydzień był najgorszy, potem powolutku się normowało. Po trzech tygodniach to ja pierwszy raz usiadłam i nic nie czułam – ani strachu, ani smutku, tylko spokój. Myślałam, że to cud.
Dziś mija 8 miesięcy. Mam czasem zjazdy, ale nie takie jak kiedyś. A to uczucie spokoju, kiedy mogę normalnie iść na zakupy, nie patrząc na ludzi jakby wszyscy chcieli mi coś zrobić – bezcenne.
Trzymaj się dziewczyno, przetrwasz, tylko nie oceniaj po tych pierwszych dniach. One są okrutne, ale potem… potem będzie lepiej. Obiecuję.