Czas, po jakim zauważysz poprawę po rozpoczęciu przyjmowania antybiotyku Amoksiklav, może różnić się w zależności od kilku czynników, takich jak rodzaj infekcji, nasilenie objawów, stan zdrowia ogólnego oraz indywidualne reakcje organizmu na lek.
Wzięłam pierwszą dawkę jakieś 6 godzin temu i dalej czuję się fatalnie. Mam wrażenie, że to w ogóle nie działa! Gardło boli tak, że mam ochotę rwać ściany, do tego gorączka, a kaszel taki, że zaraz chyba wyrzygam własne płuca. Ile wam zajęło, zanim poczuliście jakąkolwiek ulgę? Bo ja już się zaczynam zastanawiać, czy to w ogóle ma sens…
Oj, doskonale znam to uczucie – bierzesz pierwszą tabletkę i myślisz, że zaraz przyjdzie ulga, a tu dalej masakra i zero poprawy. Ja kiedyś tak miałam przy zapaleniu oskrzeli – wzięłam Amoksiklav, a po kilku godzinach dalej czułam się jak trup. Miałam wrażenie, że to placebo, a nie antybiotyk. Dopiero po dwóch dniach zaczęło być lepiej, chociaż pierwsze minimalne efekty zauważyłam już po 24 godzinach – temperatura trochę spadła, gardło mniej rwało, ale szału nie było.
Pamiętam, że pierwszej nocy miałam totalny kryzys. Budziłam się co godzinę, spać się nie dało, bo jak tylko zamykałam oczy, to kaszel mnie dusił. Na drugi dzień już byłam tak padnięta, że przysięgam, gdyby ktoś mi zaproponował wymianę mojego bólu na kopniaka w twarz, to bym się zgodziła. Ale potem, stopniowo, jakoś odpuszczało. Tylko najgorsze jest to, że przez pierwsze dwa dni masz wrażenie, jakbyś brał cukierki zamiast leku, a potem nagle bam! i jest lepiej.
Tak że trzymaj się, pij dużo wody i poczekaj jeszcze trochę. Jak do jutra nic się nie zmieni, to dopiero bym się martwiła. Na mnie ten antybiotyk działał, ale nie od razu – trzeba mu dać czas, żeby zrobił swoje.
Ja przy antybiotykach zawsze mam ten sam schemat – pierwsze 24 godziny nic, drugiego dnia coś zaczyna się zmieniać, a trzeciego nagle jest wielka ulga. Jak miałam anginę, to pamiętam, że pierwszy dzień na Amoksiklavie to była istna męka. Łykałam tabletki, ale zero poprawy, gorączka skakała jak szalona, gardło mnie tak bolało, że nawet ślina była moim największym wrogiem.
Najgorszy był moment kryzysowy – dla mnie to było jakieś 12 godzin po pierwszej dawce. Byłam przekonana, że antybiotyk w ogóle na mnie nie działa i że umrę z bólu. Ale jakoś koło trzeciej nocy poczułam, że gardło już mniej piecze. Jeszcze nie było idealnie, ale przynajmniej nie miałam ochoty urwać sobie głowy.
Drugi dzień to już była delikatna poprawa – gorączka mniejsza, trochę więcej siły, ale dalej czułam się jak cień człowieka. Trzeciego dnia było już naprawdę dobrze – wstałam, zrobiłam sobie herbatę i nie miałam ochoty wrócić do łóżka natychmiast.
Więc jeśli wzięłaś dopiero pierwszą dawkę, to spokojnie, jeszcze trochę cierpliwości! To nie jest magia, to chemia – potrzebuje czasu. Najgorsze, co można zrobić, to się nakręcać, że nie działa, bo wtedy każda minuta dłuży się jak wieczność. Weź ciepły koc, włącz jakiś głupi serial i jakoś dotrwaj do jutra. Zobaczysz, że powoli zacznie przechodzić!