Azitrox zazwyczaj zaczyna działać w ciągu kilku godzin od zażycia pierwszej dawki, a zauważalna poprawa stanu zdrowia następuje najczęściej w ciągu 24–48 godzin.
U mnie poprawa po Azitroxie była dopiero na drugi dzień, ale muszę przyznać, że to była naprawdę ciężka infekcja – najpierw zatoki, potem wszystko zeszło do oskrzeli. Kaszel taki, że w nocy spać się nie dało, świszczałam jak stara lokomotywa. Najpierw próbowałam prednizonu i doksycykliny, ale nie pomogło – dopiero jak lekarz po dwóch tygodniach przepisał Azitrox, to wreszcie coś ruszyło.
Po drugiej tabletce poczułam ulgę – kaszel trochę zelżał, łatwiej się oddychało. Jeszcze się wspomagam syropem na kaszel, ale czuję, że idzie ku dobremu. Tak że u mnie nie zadziałał od razu, ale był wyraźny przełom po około 24 godzinach. I to najważniejsze, że wreszcie coś zaczęło działać.
Powiem Wam tak – ja poczułam poprawę już po dwóch godzinach od pierwszej dawki Azitroxu! Serio! Miałam wtedy zawalony nos, zatoki, gardło i uszy, wszystko mnie bolało, miałam gorączkę i wyglądałam jak zombie. Myślałam, że zemdleję, a tu bach – lekarz przepisał Azitrox.
Wzięłam go jeszcze w pracy (w przerwie na obiad) i jak wracałam do domu, to już miałam wrażenie, że mogę oddychać normalniej. Trzeci dzień kuracji i praktycznie po infekcji – tylko lekki kaszel został. Dla mnie to działa jak ekspres, ale wiadomo – każdy organizm inaczej reaguje. Ja jestem zachwycona!
U mnie to tak wygląda, że Azitrox działa zawsze – i to dość szybko, choć nie jakoś natychmiast. Zazwyczaj czuję różnicę po pierwszym dniu, czyli jak wezmę wieczorem, to następnego dnia rano już jest lepiej – mniejszy ból zatok, głowa nie wali jak młotem, uszy się trochę odtykają.
Mam przewlekłe problemy z zatokami, więc biorę ten antybiotyk kilka razy w roku i lekarz zawsze przepisuje mi 250 mg przez 5 dni. Schemat sprawdzony. Poprawa jest zawsze około 24 godzin po rozpoczęciu kuracji. Co ważne – kończę całą kurację, nawet jak już mi lepiej po 2–3 dniach, bo raz przerwałam i wszystko wróciło. Tak że działa, ale trzeba brać do końca – to moja złota zasada.
U mnie Azitrox to sprawdzony klasyk na infekcje bakteryjne – zatoki, oskrzela, wszystko, co się rozkręca po alergii albo przeziębieniu. Już się nauczyłam, że jak tylko zaczyna mnie dusić, kaszel się zaostrza i czuję, że to nie wirus, to idę do lekarza i kończy się na Azitroxie. Przerobiłam wiele antybiotyków, ale ten działa najpewniej.
Poprawę czuję zwykle w ciągu 24 godzin, ale co ciekawe – czasem już po kilku godzinach po pierwszej dawce zaczynam odkrztuszać i kaszel staje się „produktywny”. Jakby lek odblokował wszystko, co tam siedziało w oskrzelach. Dla mnie to znak, że zaczęło działać.
Nigdy nie miałam po nim skutków ubocznych, a mam dość wrażliwy żołądek, więc to dla mnie plus. Jest mocny, ale skuteczny. Jak komuś nie pomaga, to możliwe, że ma infekcję wirusową i dlatego nie działa – mnie lekarz zawsze tłumaczy, że nie każda choroba to od razu bakteria. Ale jak już mam bakteryjne oskrzela czy zatoki – Azitrox mnie ratuje w 2–3 dni.
Dla mnie Azitrox to ratunek od lat. Mam przewlekłe problemy z zatokami i brałam już wszystko, co możliwe, i tylko ten antybiotyk daje efekt w tak krótkim czasie. Jak biorę pierwszą tabletkę, to już po kilku godzinach zaczynam kaszleć i odkrztuszać – jakby wszystko się poruszyło. I to dla mnie jest sygnał, że lek „ruszył z robotą”.
Pełną poprawę czuję najczęściej po dwóch dobach – wtedy oddycham normalnie, głowa przestaje dudnić, nos się udrażnia i człowiek w końcu czuje się jak człowiek. Tylko jest jeden minus – przez to, że wszystko szybko spływa, budzę się w nocy z kaszlem, bo spływa do klatki piersiowej. Ale i tak wolę to, niż męczyć się tygodniami.
Nigdy nie miałam żadnych bólów brzucha czy nudności – nawet moje ciotki, które są przewrażliwione na punkcie antybiotyków, mówią, że Azitrox jest „do zniesienia” i szybki. Jak infekcja jest bakteryjna, to działa cudownie. Ja już innego nie chcę.