Ja długo nie wiedziałam, co to znaczy „żyć bez lęku”. Od dzieciństwa byłam spięta, bałam się zmian, chorób, katastrof. Diagnoza: zaburzenia lękowe uogólnione. Leki? Przez lata chyba wszystko. Pomagało na chwilę, ale zawsze wracało. Byłam już zmęczona i wypalona.
Aż w końcu, po długiej rozmowie z psychiatrą, usłyszałam coś, co mnie zszokowało: Pani Justyno, a może to nie tylko nerwica? Może u pani występuje spektrum afektywne, a nie tylko lękowe?. Dostałam Lamitrin. I mimo że bałam się go jak ognia (bo nowy, bo stabilizator, bo niby nie „na to”), to był punkt zwrotny w moim życiu.
Lęki się nie zniknęły jak ręką odjął, ale po kilku tygodniach zorientowałam się, że już nie zaczynam każdego dnia od „co dziś pójdzie nie tak”. Zamiast paniki – oddech. Zamiast analizy – życie. Nie przytyłam, nie zamuliło mnie. Po prostu… zyskałam równowagę.
Więc odpowiadając: Lamitrin może nie jest „na nerwicę”, ale jak masz mieszane objawy – to może być tym, czego ci brakowało. Ja nie żałuję ani dnia.