Hej! U mnie historia z Depralinem była dłuższa niż niejeden serial. Brałem go przez prawie dwa lata – najpierw 10 mg, potem 15 mg, bo miałem nawrót. Schodzenie zaczęło się od zmniejszenia do 10 mg, potem przez miesiąc 5 mg, a potem już tylko 2,5 mg – dzieliłem tabletkę, bo nie chciałem od razu rzucać.
Nie powiem – miałem cykora, bo wcześniej po innych SSRI jak próbowałem odstawić z dnia na dzień, to było jakby mnie pralka od środka wirowała. Ale tu postawiłem na metodę “na żółwia”, powoli, spokojnie. Brałem też witaminę D, magnez i dużo wody, bo ponoć pomaga przy tych „prądach” w głowie.
Najbardziej zaskoczyło mnie to, że jak przestałem brać całkiem, to przez kilka dni czułem się… lepiej niż przez ostatni rok. Więcej energii, jaśniejsze myśli. Ale potem, po tygodniu – boom: lęki, niepokój, bezsenność, wszystko wróciło. I tu ważne – to nie znaczy, że lek nie działał. To znaczy, że moje główne problemy nadal były nieprzepracowane.
Musiałem znowu się zgłosić do terapeuty. Nie do psychiatry, bo nie chciałem wracać do leku, ale do gościa od CBT. Pomogło. Teraz jestem bez SSRI, ale wiem, że jeśli kiedyś będę musiał wrócić – to nie będzie porażka, tylko dbanie o siebie.
Więc tak: odstawiaj z głową i nie na hurra. I nie daj sobie wmówić, że musisz się czuć jak robot bez uczuć – emocje są okej, nawet te trudne. Ale bądź ze sobą cierpliwa.