Opine Arketis

Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem Arketisu (paroksetyny) w leczeniu depresji, lęków, fobii społecznej czy OCD? Czy zauważyliście poprawę nastroju, zmniejszenie objawów lękowych lub inne pozytywne efekty? A może pojawiły się skutki uboczne, takie jak nudności, senność, zawroty głowy, bezsenność, suchość w ustach albo spadek libido? Jak długo trwało, zanim zaczęliście odczuwać pierwsze efekty działania leku? Wasze opinie mogą być bardzo pomocne dla osób, które dopiero zaczynają terapię Arketisem lub wahają się, czy go spróbować.

  • Bardzo dobrze
  • Przeciętnie
  • Słabo
0 głosujących

Ten lek naprawdę pomógł mi wyjść z dołka – psychicznego i życiowego. Odkąd zaczęłam go brać, odzyskałam chęć do działania, mam więcej energii i po prostu znowu zaczęłam żyć aktywnie. Początkowo stosowałam go razem z Xanaxem, ale szybko z tego zrezygnowałam, bo Xanax totalnie mnie zamulał – byłam ciągle śpiąca, bez życia.

Co ciekawe – i dla mnie bardzo pozytywne – odkąd biorę Arketis, zauważyłam duży wzrost libido i satysfakcji w życiu intymnym. To niespodziewany, ale bardzo mile widziany efekt uboczny, z którego cieszy się też mój partner.

Biorę Arketis już od 12 lat i to naprawdę ogromnie zmieniło moje życie na lepsze. Bez tego leku nie byłabym w stanie funkcjonować tak spokojnie i stabilnie, jak teraz. Ale z doświadczenia wiem też, że trzeba go brać bardzo regularnie – o tej samej porze każdego dnia. Nawet pominięcie jednej dawki potrafi sprawić, że zaczynają mi „latać” oczy, pojawiają się nocne poty i ogólne rozdrażnienie.

Jeśli nie śpię wystarczająco długo albo wypiję alkohol, efekty uboczne pojawiają się podobne jak przy opuszczeniu dawki – to jakby organizm natychmiast się buntował. Ale najgorzej jest przy pominięciu dwóch-trzech dawek z rzędu – wtedy pojawiają się naprawdę trudne objawy: zawroty głowy, pogorszenie nastroju, silne pocenie się w nocy, problemy z pamięcią, czasem nawet takie przytłaczające poczucie bezradności.

W tym tygodniu zapomniałam wziąć dwie tabletki i skończyło się płaczem wieczorem, nie mogąc zasnąć od natłoku myśli. Nie zmienia to jednak faktu, że Arketis działa – tylko trzeba być bardzo ostrożnym i systematycznym w jego stosowaniu. Dodałabym jeszcze, że odkąd go biorę, zniknęło ze mnie to trudne do opisania uczucie ciągłego strachu. Jakby mój układ nerwowy w końcu mógł złapać oddech.

Biorę Arketis już ponad rok i przez cały ten czas pomagał mi wyciszyć się wewnętrznie, uspokoić chaos w głowie. Czułam się spokojniejsza, mniej rozedrgana – jakby ten ciągły lęk w tle po prostu zniknął. Po jakimś czasie miałam wrażenie, że lek zaczyna działać trochę słabiej, więc lekarz delikatnie zwiększył dawkę.

Od tego momentu czuję się znacznie lepiej – mam więcej energii, a co ciekawe, zaczęłam lepiej zapamiętywać różne rzeczy, jakby mózg znowu działał sprawniej.

Jest tylko jedna rzecz, która mnie zastanawia – mam lekkie drętwienie w palcu wskazującym lewej ręki. Nie znalazłam nigdzie informacji, żeby to było typowym skutkiem ubocznym Arketisu, więc nie wiem, czy to przypadek, czy coś z tym związanego. Ale poza tym – lek nadal daje mi ogromne wsparcie w codziennym funkcjonowaniu.

Zaczęłam brać Arketis, gdy miałam osiemnaście lat. Byłam wtedy na pierwszym roku studiów i wszystko się posypało – pojawiły się ciężkie ataki paniki i zaburzenia lękowe uogólnione, dosłownie codziennie. Każdy dzień był dla mnie koszmarem, a każda minuta wydawała się nie do zniesienia – jakby moje życie składało się wyłącznie z napięcia, przerażenia i bólu psychicznego. Najpierw lekarz przepisał mi Xanax, ale ponieważ musiałam go brać codziennie, zdecydował się zmienić leczenie na Arketis w połączeniu z terapią psychologiczną.

Efekt był niemal natychmiastowy – wreszcie zaczęłam czuć się jak człowiek, jakbym wracała do siebie. Co ciekawe – mimo wcześniejszego długiego stosowania Xanaxu, na Arketisie już go nie potrzebowałam. Brałam Arketis przez około dziesięć miesięcy, z czego po trzech miesiącach byłam już na wysokiej dawce – 75 mg dziennie. Czułam się wtedy stabilnie, bezpiecznie, bez lęku, ale nie obyło się bez skutków ubocznych.

Pierwsze, co zauważyłam, to absolutny brak libido – dosłownie zero. Do tego dochodził taki dziwny, „zombiczny” stan – niby funkcjonowałam, ale jakby poza emocjami, bez większych wzruszeń czy radości. Czasem miałam trudności z koncentracją, chwilowe zamglenie myślenia – to też wpisywało się w ten „zombiczny” klimat. Na zmianę byłam albo kompletnie wyczerpana, albo nie mogłam w ogóle zasnąć. No i jeszcze jedna rzecz – bardzo mnie to wtedy zaniepokoiło – spadek masy ciała. Już wcześniej byłam szczupła (ok. 170 cm i 52 kg), a w pewnym momencie ważyłam zaledwie 48 kg. Po prostu nie czułam głodu, często zapominałam zjeść, a do tego miałam nieregularny tryb życia.

Mimo wszystko – uważam, że korzyści przeważały nad minusami. Nigdy nie wierzyłam, że mogę żyć bez codziennego lęku, a jednak… udało się. Po 10 miesiącach odstawiłam lek z dnia na dzień, co nie jest polecane, ale u mnie przebiegło to zaskakująco spokojnie – choć niecodziennie. Miałam dziwne mrowienia w całym ciele, bardzo realistyczne (ale nie przerażające) sny, nagły wzrost popędu seksualnego i takie osobliwe uczucie… jakbym się unosiła, jakbym rodziła się na nowo.

Po dwóch latach bez leku, niestety – przez codzienny stres i emocjonalne przeciążenie – lęki wróciły. Od miesiąca znów biorę Arketis. I powiem jedno: wiem, że to silny lek, ale szczerze uważam, że uratował mi życie.

Biorę Arketis od miesiąca i faktycznie pomógł – zatrzymał ataki paniki i lęki, które wcześniej dosłownie paraliżowały moje życie. Ale… zaczynam się zastanawiać, czy nie porozmawiać z lekarzem o odstawieniu. Nie mogę spać w nocy, a za dnia jestem potwornie zmęczona. Nie mam ochoty na nic, nie chce mi się z nikim rozmawiać, wszystko stało się takie… obojętne. I wiem, że to nie jestem ja. Mam wrażenie, że wolę już być sobą z lękami, niż być takim “nie-sobą” bez nich.