Mam 28 lat, jestem ogólnie zdrowym mężczyzną.
Od początku tego roku zacząłem zauważać problemy z utrzymaniem erekcji. Zniknęły poranne wzwody, stosunki seksualne były bardzo trudne, a czasami nawet masturbacja sprawiała mi problem.
W lipcu poszedłem do lekarza specjalizującego się w takich problemach. Zrobiłem badania krwi i hormonów – wszystko wyszło w normie. Lekarz zlecił mi badanie Rigiscan – okazało się, że podczas snu miałem wiele prób erekcji, ale były krótkotrwałe i rzadko przekraczały 80% sztywności. Potem wykonano mi USG Dopplera prącia, które wykazało „powolne wypełnianie bez cech przecieku żylnego, prawdopodobnie związane ze sztywnością tętnic”.
Lekarz przepisał mi codzienne stosowanie Adaliftu w dawce 5 mg. Zacząłem terapię na początku sierpnia i było rewelacyjnie. Silne poranne wzwody, pełna erekcja przy byle dotyku i ogólne poczucie świetnego samopoczucia. Zauważyłem też silne zatkanie nosa jako efekt uboczny, ale korzyści zdecydowanie przewyższały tę drobną niedogodność.
Po pewnym czasie miałem okazję do współżycia i było fantastycznie – zarówno dla mnie, jak i dla mojej partnerki. Czułem się jakbym znowu miał 16 lat.
Niestety, pod koniec marca „magia” się skończyła. Próbowałem odbyć stosunek, ale nie mogłem osiągnąć erekcji. Zdałem sobie sprawę, że od kilku dni nie miałem już porannych wzwodów, a zatkanie nosa też ustąpiło. Przez następne dni próbowałem brać dodatkowo dwie tabletki Adaliftu (10 mg) na te dni, kiedy przewidywałem możliwość współżycia, i wtedy działało. Zacząłem szukać w internecie informacji o „odporności na tadalafil” czy „tolerancji”, ale wszystkie naukowe źródła mówiły, że coś takiego nie istnieje. Faktem jednak było, że najpierw lek działał znakomicie, a potem w ciągu kilku miesięcy przestał.
Przerwałem więc stosowanie Adaliftu na kilka tygodni, potem wróciłem do terapii z nadzieją, że „przepłuczę” organizm i wrócę do efektów z początku leczenia. Niestety – choć było trochę lepiej niż bez leku, to nie osiągnąłem już tak dobrych rezultatów jak na samym początku.
Obecnie nadal przyjmuję codziennie 5 mg Adaliftu. To lepsze niż nic, ale nadal nie mam porannych wzwodów, a udany stosunek seksualny nie jest pewny. Dlatego w dni, kiedy przewiduję możliwość współżycia, biorę 20 mg. Jeśli chodzi o styl życia, regularnie ćwiczę, ale nie zauważyłem, żeby to miało duży wpływ. Jedyną rzeczą, która naprawdę robi różnicę, jest sen – rzadko udaje mi się spać wystarczająco długo, ale kiedy mi się to udaje, od razu czuję się o wiele lepiej. Dieta też trochę pomaga – jedzenie dużych ilości warzyw i świeżego mięsa daje pozytywny efekt.
Czy ktoś miał podobne doświadczenia? Co według Was mogę teraz zrobić?