Opinie Aklief

Jakie są Wasze doświadczenia z lekiem Aklief? Czy zauważyliście poprawę w leczeniu trądziku pospolitego na twarzy i tułowiu? Czy wystąpiły u Was jakieś skutki uboczne, takie jak suchość skóry, podrażnienie, zaczerwienienie, pieczenie czy łuszczenie się naskórka? Wasze opinie mogą być cennym wsparciem dla innych osób stosujących ten lek – każda historia ma znaczenie!

  • Bardzo dobrze
  • Przeciętnie
  • Słabo
0 głosujących

Stosowałam Aklief codziennie przez około 8 tygodni i muszę przyznać, że pomógł mi z zamkniętymi zaskórnikami, skóra była trochę gładsza i mniej „grudkowata”. Ale z drugiej strony – trochę mnie podrażniał. Mimo wszystko nie był na tyle skuteczny, żeby całkowicie oczyścić cerę, więc dermatolog przepisał mi teraz izotretynoinę.

Nie mówię, że Aklief jest zły – każda skóra reaguje inaczej i to, co nie zadziałało idealnie u mnie, może sprawdzić się u kogoś innego. Warto dać mu szansę, jeśli dopiero zaczynasz przygodę z retinoidami i nie chcesz od razu wjeżdżać z ciężką artylerią.

Aklief bardzo przyjemnie się nakłada – to taka konsystencja między żelem a kremem, lekka i szybko się wchłania. Nie zostawia tłustego filmu i nie roluje się. Co super wygodne – pompka dozuje idealną ilość produktu, więc nie ma ryzyka, że przesadzisz, jak to się czasem zdarza z innymi retinoidami w tubkach.

Z tego co wiem, Aklief działa bardziej wybiórczo – celuje w jeden konkretny receptor retinoidowy, dzięki czemu ma być łagodniejszy od np. tretinoiny, która działa szerzej i bywa bardziej drażniąca.

U mnie trądzik siedzi głównie wokół ust, czasami coś pojawi się na czole, ale to raczej sporadycznie. Zmagam się z tym problemem już od ponad 12 lat i przeszłam przez naprawdę wiele kuracji zewnętrznych – od aptecznych kremów, przez maści na receptę, po naturalne metody. Niestety, dotarłam do momentu, w którym kolejni dermatolodzy proponowali mi tylko Izotek, a ja za żadne skarby nie chcę go brać.

Zrobiłam też mnóstwo badań, bo zależało mi, żeby dojść do przyczyny. Po lokalizacji zmian byłam prawie pewna, że chodzi o hormony – i faktycznie, coś tam wyszło, ale niestety nie jest to coś, co da się całkowicie wyleczyć.

Od ponad roku mocno zmieniłam dietę, jem zdrowo, unikam cukru, przetworzonych rzeczy. Do tego suplementuję się świadomie i widzę, że to daje pewne efekty – cera jest ogólnie spokojniejsza. Ale mimo wszystko to cały czas taka sinusoida – raz lepiej, raz gorzej, bez jakiejś trwałej poprawy.

Wczoraj użyłam Akliefu po raz drugi, bo skóra po pierwszym razie już się trochę ogarnęła – przestała być tak bardzo przesuszona i podrażniona. Na razie czekam, obserwuję jak zareaguje dalej. Trzymam kciuki, bo chciałabym w końcu znaleźć coś, co zadziała, ale nie zniszczy mi przy okazji skóry i psychiki…

Widzę, że trafiłaś na „dermatologów”, a nie na takich z prawdziwego powołania…:roll_eyes: Pozwól, że wypunktuję kilka rzeczy, które mogą Ci pomóc coś wyłapać – łatwiej będzie i przeczytać, i odpisać:

  1. Robiłaś może badanie DHT (dihydrotestosteronu)?
    To ważny hormon, który często wywołuje trądzik hormonalny, a niestety bywa pomijany. Badanie nie jest najtańsze (ok. 110 zł), ale warto, bo nawet przy „dobrych” wynikach innych hormonów DHT może szaleć i lekarze wtedy po prostu rozkładają ręce.
  2. Masz jakieś inne objawy wskazujące na problemy hormonalne?
    Np. wypadanie włosów, zakola, nadmierne owłosienie na ciele (nie takie jak u mężczyzn, ale więcej niż typowo)? To wszystko może dawać dodatkowe wskazówki.
  3. Prowadzisz kalendarzyk cyklu?
    Jeśli nie, bardzo polecam zainstalować jakąś apkę i zapisywać wszystko: wysypy, bóle, PMS, zmiany nastroju itd. – serio, wsłuchiwanie się w ciało i notowanie może dać mnóstwo informacji, zwłaszcza jeśli już tyle lat z tym walczysz.
  4. Próbowałaś bardziej naturalnych metod antybakteryjnych na skórę?
    Nie chodzi mi o antybiotyki doustne, tylko coś miejscowego – ale bardziej delikatnego, np. zioła, napary, okłady, toniki domowej roboty?
  5. Stosowałaś może urządzenie darsonval albo olejek z drzewa herbacianego?
    Tak jak pisała wyżej jedna z dziewczyn – niektórym bardzo pomaga, a jest to niedroga i domowa opcja.
  6. Jak wygląda dokładnie ten Twój trądzik?
    Masz głównie zaskórniki zamknięte i grudki, które z czasem zamieniają się w ropne pryszcze, czy bardziej takie powierzchowne krostki?
  7. Czy nad górną wargą usuwasz włoski – np. woskiem albo pęsetą?
    Pytam, bo to może prowokować stany zapalne właśnie w tym miejscu. Sama kiedyś miałam podobnie i dopiero zmiana metody usuwania włosków pomogła.
  1. Szczerze mówiąc, już dokładnie nie pamiętam, ale bardzo możliwe, że miałam robione badanie DHT. Robiłam wiele badań hormonalnych i często na podstawie jednych wyników byłam odsyłana na kolejne, więc nie jestem w stanie powiedzieć na 100%, ale DHT raczej było gdzieś po drodze.
  2. Tak, mam wszystkie te objawy. Wychodzi na to, że mam nadmiar androgenów – zarówno trądzik, jak i wypadanie włosów oraz delikatne, ale zauważalne nadmierne owłosienie w miejscach, w których nie powinno go być aż tyle.
  3. Jeśli chodzi o cykl miesiączkowy, to u mnie trądzik totalnie nie ma z nim żadnej zależności. Czasem przez cały miesiąc mam czystą skórę, a czasem wysypuje mnie codziennie – niezależnie od fazy cyklu. Próbowałam wielokrotnie doszukiwać się jakiegoś schematu, ale niestety bez skutku.
  4. Stosowałam mnóstwo różnych rzeczy – zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych. Od suplementów, przez oczyszczanie wątroby, odrobaczanie, po różnego rodzaju „naturalne” metody usuwania toksyn z organizmu.
    Ale jestem bardzo ciekawa, co konkretnie masz na myśli, pisząc o naturalnych antybiotykach? Może czegoś nie próbowałam – chętnie dopytam.
  5. Olejek z drzewa herbacianego czasami stosuję punktowo. U mnie to trochę loteria – czasem rzeczywiście szybciej goją się po nim zmiany, ale innym razem mam wrażenie, że jeszcze bardziej podrażnia skórę i przez to stan zapalny utrzymuje się dłużej. Wiadomo, że to nie jest coś, co „rozwiąże” cały problem, ale jako dodatek bywa okej.
  6. U mnie trądzik to głównie duże ropne pryszcze. Zanim się pojawią, zwykle najpierw czuć zgrubienie i ból – czasami tak silny, że ciężko normalnie jeść albo mówić. Zazwyczaj mam na twarzy około 10–20 takich zmian – jedne znikają, inne się pojawiają.
    Do tego dochodzi masa zaskórników zamkniętych, które widać głównie pod światło albo gdy naciągnę skórę.
    Stosowałam różne retinoidy (Atrederm, Differin, teraz Aklief), a także kwasy (Skinoren, migdałowy, AHA, BHA) – ale niestety problem ciągle wraca.
  7. Włoski nad górną wargą usuwam tylko wtedy, kiedy nie mam tam akurat aktywnego stanu zapalnego. Jak skóra jest spokojna, to nie zauważyłam, żeby to pogarszało sytuację – ale robię to ostrożnie i delikatnie.

@trivoli bardzo się cieszę, że wszystko rozpisałaś punktowo – od razu lepiej się to czyta i ogarnia :heart:
Pozwól, że też odniosę się po kolei, bo mamy naprawdę dużo wspólnego i czuję, że mogłabym coś podpowiedzieć – tak szczerze, po ludzku, bez jakiegoś “nauczania”.

1–2. Podwyższone androgeny – znam to aż za dobrze.
Zanim udało mi się choć trochę nad tym zapanować, przeszłam przez masę obserwacji, testów i prób. U mnie wszystko zaczęło się od typowego łojotoku – czy Ty też masz problem z przetłuszczaniem skóry, zwłaszcza na twarzy?
No i jeszcze jedno – zauważyłaś może jakieś zmiany przy brwiach? U mnie np. często zaczynało się właśnie od tej okolicy i dopiero potem szło dalej.

  1. To, co piszesz o wysypach niezależnych od cyklu – klasyka przy androgenowym trądziku.
    Dokładnie tak miałam – wysypy codziennie, bez względu na fazę cyklu. U mnie ogromne pogorszenia były po większej ilości cukru i przetworzonego jedzenia – wyrzut insuliny, kortyzolu i później jazda bez trzymanki.
  2. Alkohol też mi szkodził, podobnie jak nabiał – przeszłam na mleko bez laktozy i od razu było lepiej. I stres – wiadomo, potrafi rozwalić wszystko.
  3. Też testowałam różne oczyszczania organizmu, odrobaczania, wątrobę, nerki – wszystko. Ale nauczyłam się, że trzeba równolegle działać zewnętrznie, żeby wyciszyć to, co już wyszło. I to niezależnie od tego, czy wyciskamy, czy nie – bakterie i tak się namnażają, więc trzeba je powstrzymywać.
  4. Z rzeczy zewnętrznych, które naprawdę warto przetestować, polecam:
  • olejek oregano
  • olejek tymiankowy
  • olejek majerankowy
  • trikenol
  • witamina C + E jako antyutleniacze
  • darsonval – na twarz i na skórę głowy

Wspomniałaś, że stosujesz olejek z drzewa herbacianego – pytanie tylko: jak dokładnie go używasz i jak często? Bo to jednak ma znaczenie – niektóre osoby go rozcieńczają, inne dają czysty punktowo, a efekty są zupełnie różne.

  1. Te gulki na brodzie i małe krostki nad ustami – miałam dokładnie tak samo. Ból taki, że mówić się nie dało.
    Kwasy – jeśli mogę zapytać – jakie stężenia stosowałaś i jak często? Bo to naprawdę robi ogromną różnicę. Ja przez długi czas używałam za słabych, za rzadko i myślałam, że „nie działa”, a tak naprawdę nie dawałam im szansy zadziałać.
  2. Włoski nad ustami też wyrywam – tylko jak nie mam aktywnych zmian.
    Ale ostatnio kupiłam na Allegro taką śmieszną sprężynkę do wyrywania – może kojarzysz? Kosztuje grosze, a naprawdę nie podrażnia i fajnie łapie tylko te odstające włoski.
    U mnie sprawdza się lepiej niż pęseta czy wosk.

A teraz coś jeszcze, co może Ci się przyda:

Nie chcę tu uchodzić za jakiegoś „zielarza”, ale zaczęłam regularnie pić mieszankę ziół, która wyciszyła mi te bolące gule i stany zapalne. Trądzik nadal jest, ale już nie taki agresywny. I przede wszystkim minęła mi depresja trądzikowa, to najważniejsze.

Parzę ziółka z:

  • pokrzywy (korzeń lub liście – działa na włosy, cerę i ma właściwości antyandrogenowe)
  • niepokalanka mniskiego (typowo hormonalny, reguluje)
  • mięty pieprzowej (też delikatnie hamuje androgeny)
  • koniczyny czerwonej (świetna przy problemach skórnych i hormonalnych)

Zauważyłam, że kluczem jest działanie kompleksowe – wewnętrzne i zewnętrzne. Sama pielęgnacja nic nie da, jeśli hormony szaleją, i odwrotnie – same zioła nie wyciszą już aktywnych zmian.

Na bolesne gule polecam jeszcze stary, ale jary sposób – maść ichtiolową albo Tormentiol na noc, na to plasterek – rano widać różnicę, bo często ropa sama się wyciąga.


Wiem, że się trochę rozpisałam, ale po prostu chcę pomóc. Znam ten ból – mam 30 lat, a jeszcze 3 lata temu miałam takie momenty, że płakałam, zanim wyszłam z domu. Wstydziłam się swojej twarzy, odbijało się to na mojej psychice i relacjach. Nie chciałam brać Izoteku, nie miałam siły walczyć. Ale się podniosłam.

I Tobie też się uda – serio. Tylko nie wszystko naraz i nie wszystko na siłę. Krok po kroku, obserwuj i szukaj tego, co działa u Ciebie. Bo każda z nas jest inna.

Jak chcesz, chętnie pomogę więcej – wystarczy, że napiszesz. :yellow_heart:

1–2. Mam bardzo nasilony łojotok, szczególnie wokół ust i na czole. Skóra potrafi się przetłuszczać już po kilku godzinach od umycia. Dla ukojenia stosuję naturalne toniki, np. napary z pokrzywy czy mięty – pomagają doraźnie, ale wiadomo, że to nie rozwiązuje problemu od podstaw.

Zastanawiam się, co u Ciebie najlepiej zadziałało na obniżenie androgenów?
U mnie jeszcze nie znalazłam „złotego środka”, ale jestem otwarta na nowe rzeczy.
A jeśli chodzi o brwi – sporadycznie też coś mi tam wyskakuje, ale to raczej rzadko.

3–4. Prawie dwa lata temu zrobiłam biorezonans w gabinecie medycyny alternatywnej – wyszła mi wtedy Candida, którą udało się podobno zwalczyć w ciągu dwóch miesięcy.
W tamtym czasie kompletnie zmieniłam dietę – wykluczyłam cukier, nabiał, gluten i drożdże, jadłam praktycznie tylko warzywa. Przez pół roku trzymałam się tego bardzo restrykcyjnie, później nadal się pilnowałam, ale z drobnymi odstępstwami.

Efekt na cerze? Żaden. Ani wtedy, ani później – zero różnicy.
Rok temu zrobiłam nawet post dr Dąbrowskiej – trwał dwa tygodnie i też nie dał żadnej poprawy, przynajmniej jeśli chodzi o twarz.
Do dziś jem głównie warzywa, ograniczam przetworzone jedzenie i cukier, ale trądzik nadal wraca falami.

  1. Stosowałam przez jakiś czas srebro koloidalne jako tonik, bo słyszałam o jego właściwościach antybakteryjnych, ale u mnie nie dało żadnego efektu.
    Obecnie używam prostszych rzeczy – hydrolaty, wodę różaną albo ziołowe napary, jeśli mam czas coś przygotować.

Raz–dwa razy w tygodniu robię maseczkę z kurkumy i cynamonu, do której dodaję olejek z drzewa herbacianego lub eukaliptusowego.
A sam olejek stosuję punktowo, tylko na ropne zmiany – czasem przyspiesza gojenie, ale też nie zawsze działa tak samo.

  1. Z kwasów testowałam kilka rzeczy:
  • Acnederm – kwas azelainowy 20% – miałam dwie kilkumiesięczne próby. Na początku super: mniej sebum, mniej krost, skóra się goiła. Ale po czasie jakby skóra się przyzwyczajała i wszystko wracało.
  • Bielenda – serum z kwasem migdałowym 10% – podobna historia, działało tylko na początku.
  • The Ordinary AHA 30% + BHA 2% Peeling – stosowany już w czasie, kiedy zaczęłam testować zioła antyandrogenowe, więc ciężko powiedzieć, co miało większy wpływ.
  • Tonik TO z 7% kwasem glikolowym – też był u mnie dodatkiem, nie bazą.

Najlepszy efekt miałam przez około 4 miesiące, kiedy stosowałam zioła i pielęgnację jednocześnie.
Skóra była tak dobra, że wychodziłam bez makijażu i nawet myślałam, że coś się we mnie zmieniło, że już mnie to nie rusza psychicznie.
Wtedy wyskakiwał mi może jeden mały pryszcz tygodniowo, który znikał w dzień czy dwa. Niestety – po tych 4 miesiącach znowu się pogorszyło.

  1. Mam też tę słynną sprężynkę do usuwania włosków, ale nie wiem – może trafiłam na wadliwą, a może po prostu nie umiem jej używać :sweat_smile:. Robiłam kilka podejść, ale ani razu nie udało mi się wyrwać włosków. Może powinnam obejrzeć jakiś filmik instruktażowy…

Obecnie biorę olej z wiesiołka i wydaje mi się, że trochę poprawia stan skóry.
Wcześniej zauważyłam też lekką poprawę po:

  • berberynie
  • palmie sabałowej
  • korzeniu lukrecji (piłam w formie naparu)

Ale tak jak z większością rzeczy – nie był to efekt spektakularny, raczej takie delikatne złagodzenie. Mimo to próbuję dalej, bo czuję, że każda mała zmiana to krok do przodu.

  1. Masz może swędzenie głowy, brwi albo skóry twarzy wokół ust?
    Pytam, bo to może być ważna wskazówka – ja miałam takie objawy i później okazało się, że to nie tylko trądzik, ale też ŁZS (łojotokowe zapalenie skóry), które lubi iść w parze z nadmiarem sebum i wypadaniem włosów.
  2. U mnie największą różnicę zrobiło połączenie działania zewnętrznego i ziół do picia.
    To nie jest już ten sam trądzik co kiedyś – naprawdę niebo a ziemia. Aktualnie testuję koncentrat Trikenol – dodaję kilka kropli do żelu do mycia twarzy i do serum. Efekty? Po 3 dniach zniknęły wszystkie krostki z brody, a nawet te większe gule, które dopiero miały się pojawić, po prostu się wyciszyły.

Dla jasności – trądzik u mnie pojawią się tylko w środku cyklu. Kiedyś miałam go cały czas, bez przerwy. To, że teraz pojawia się tylko przez kilka dni w miesiącu, to i tak ogromna ulga – nie stresuję się już tym, nie wpływa mi tak na nastrój jak dawniej.

3–4. Fajnie, że przeszłaś przez różne etapy diety i próbowałaś tak wiele, ale szkoda, że nikt Cię wcześniej nie pokierował, żeby zbić androgeny konkretnie, celowo.
Nie zaproponował Ci żaden dermatolog nic typowo na hormony? Bo wielu lekarzy niestety albo unika tematu, albo od razu rzuca Izotekiem, zamiast najpierw spróbować łagodniejszych opcji.

  1. Jeśli chodzi o toniki i pielęgnację, to spróbuj tego mojego sposobu:
    Kup w sklepie przypraw: oregano, majeranek, tymianek oraz ziele brzozy. Zrób z nich mocny napar – można to potraktować jak ziołową herbatę do twarzy. Trzymaj w lodówce i 1–2 razy w tygodniu spryskuj twarz do prawie całkowitego wyschnięcia.

Albo inna opcja: kup olejki eteryczne w aptece i dodawaj kilka kropel do swojego hydrolatu.
Na maseczki świetne są glinki zielone, ghassoul i glinki z siarką – zwłaszcza siarka w połączeniu z żelem z kwasem salicylowym robi robotę na przetłuszczanie i podskórne krosty.

  1. Z kwasów – najlepiej sprawdza się u mnie kwas azelainowy, ale w formie proszku do samodzielnego przygotowania.
    Nie ma ryzyka, że się “przyzwyczai”, a poza tym to jeden z nielicznych kwasów, na który bakterie się nie uodparniają. Możesz szukać np. azeloglicyny – też działa świetnie, ale delikatniej.

Acnederm może być skuteczny, ale ma formę kremu, więc zostaje na twarzy długo – jeśli masz wrażliwą skórę, może zacząć podrażniać, tak było u mnie.
Dodatkowo polecam kwas pirogronowy i TCA (trójchlorooctowy) – na Allegro są dostępne za grosze. Ale uwaga – TCA najlepiej zaczynać od bardzo niskiego stężenia i dobrze poczytać wcześniej, bo działa naprawdę głęboko. Efekty przy trądziku – wow, ale trzeba uważać.

  1. Sprężynka – tak, na początku też nie ogarniałam, jak ją używać :sweat_smile:.
    Okazało się, że trzeba po prostu pokombinować z kierunkiem i napięciem skóry.

A! Prawie bym zapomniała o lukrecji – też działa antyandrogennie.
Piłam ją przez jakiś czas, ale niestety musiałam przestać, bo zaczęło mnie dusić w klatce piersiowej. Ale może u Ciebie się sprawdzi – każda z nas reaguje inaczej.

Z mojej perspektywy – zioła naprawdę działają, tylko trzeba im dać czas.
Na początku brałam różne ekstrakty i kapsułki, ale efekty były albo zerowe, albo krótkotrwałe. Dopiero jak kupiłam zioła luzem, w kilogramowych opakowaniach, zaczęłam je pić regularnie i efekty w końcu się pojawiły. Nie spektakularne z dnia na dzień, ale systematyczne, zauważalne gołym okiem.

Obniżanie androgenów to długa droga, ale jak sama pisałaś – efekty są już na tyle dobre, że jeden pryszcz nie robi takiego zamieszania w głowie jak kiedyś.

I jeszcze jedno – unikaj słońca, szczególnie takiego typowego leżenia na plaży. To nie służy naszej skórze, zwłaszcza jeśli mamy problem z łojotokiem i hormonami.

Patent na nadmiar sebum w ciągu dnia?
Raz–dwa razy dziennie warto delikatnie odtłuścić skórę – chusteczką albo nawet kawałkiem papieru do pieczenia (serio, działa jak matujące bibułki!).

Kiedyś też łykałam olej lniany i z czarnuszki – efekty były fajne na początku, ale potem wszystko wróciło do normy. Niemniej warto spróbować, bo może akurat Tobie się sprawdzi lepiej.