Po utracie pracy – co samo w sobie było dla mnie ogromnym ciosem – trzy dni później moja żona oznajmiła, że odchodzi do innego faceta, z którym mnie zdradzała. To był moment, w którym dotknąłem dna. Wiedziałem jednak, czym jest depresja, znałem objawy – i zdecydowałem się działać. Poszedłem do lekarza.
Lekarz przepisał mi Andepin i muszę przyznać – to była jedna z najlepszych decyzji, jakie mogłem podjąć. Tak, przez pierwsze tygodnie żołądek reagował różnie – było trochę mdłości i dyskomfortu. Tak, wyglądałem jak wrak – jakbym nie spał miesiąc. Ale to działało. I to nie była żadna cudowna tabletka – to nie działa po pierwszym dniu, nie działa nawet po pierwszym tygodniu. Ten lek musi się w organizmie „zbudować”, żeby zacząć przynosić prawdziwe efekty.
Brałem Andepin przez 6 miesięcy, aż odzyskałem stabilność i nową pracę. Wtedy lekarz pomógł mi go powoli odstawić. Nastrój był nadal w porządku, czułem się psychicznie dobrze, ale zauważyłem coś innego – miałem ogromne problemy z koncentracją. W pracy nie potrafiłem się skupić, mózg się rozjeżdżał, myśli uciekały.
Zacząłem czytać i dowiedziałem się, że fluoksetyna bywa czasem przepisywana osobom z łagodnymi objawami ADD lub ADHD, właśnie ze względu na poprawę koncentracji. Wróciłem do lekarza i opowiedziałem o swoich obserwacjach. Zdecydował, żeby spróbować jeszcze raz – tym razem w mniejszej dawce.
I efekt był natychmiastowy. Zdolność skupienia wróciła, praca zaczęła mi znowu iść pełną parą. Czuję się spokojny, stabilny, skupiony – nie roztrzęsiony, nie sztucznie nakręcony. Po prostu funkcjonuję. I jestem wdzięczny, że wtedy, na samym dnie, dałem sobie szansę.