Powiedziałam sobie, że jeśli wydarzy się cud i ten lek zadziała, napiszę opinię. I mogę śmiało powiedzieć – Asentra dosłownie uratowała mi życie.
Od zawsze zmagałam się z lękiem i atakami paniki. Przez lata przyjmowałam małe dawki innego leku, które trochę pomagały, ale nie rozwiązywały problemu. Po narodzinach mojego drugiego dziecka w wieku 28 lat dopadła mnie silna depresja poporodowa. Miałam myśli samobójcze, moje myśli pędziły bez końca, nie mogłam się zdrzemnąć w ciągu dnia, a zasypianie trwało wieczność. Przez trzy miesiące żyłam w koszmarze, obsesyjnie rozmyślając o tym, jak fatalnie się czuję. Chciałam dosłownie wyrwać się ze swojego ciała i zniknąć.
Nie dbałam o siebie – nie miałam siły na prysznic, nie szczotkowałam zębów ani włosów, chodziłam w tych samych dresach i koszulce przez kilka dni z rzędu. Mogłabym pisać o tym godzinami, ale przejdę do sedna.
Po trzech miesiącach piekła poszłam do lekarza. Przepisał mi Asentrę w dawce 50 mg. Po czterech tygodniach przestałam ją brać, bo nie widziałam poprawy. Kolejne dwa tygodnie były jeszcze gorsze, więc wróciłam do lekarza. Zaleciła zwiększenie dawki i kontynuowanie przez co najmniej 6 tygodni.
I wiecie co? Po dwóch tygodniach na 100 mg nagle coś się zmieniło. Najpierw były minuty bez negatywnych myśli. Potem godziny. W końcu całe dni!
Jestem sobą. Po raz pierwszy od miesięcy. Myślałam, że już zawsze będę nieszczęśliwa, że nigdy się z tego nie podniosę.
Proszę, nie czekaj. Szukaj pomocy. Spróbuj czegoś. Każdy może znaleźć lek i dawkę, która działa. Żałuję, że tak długo zwlekałam. SPRÓBUJ TEGO! To działa! A jeśli z jakiegoś powodu nie – próbuj dalej, znajdź coś innego! Zrób to teraz!
Ja też godzinami przeszukiwałam internet, czytając o antydepresantach, przekonana, że żaden lek nie zadziała, że nie ma na to ratunku. Nie marnuj życia na czekanie, aż znów będziesz sobą. Możesz być sobą szybciej, niż myślisz.