Opinie Azimycin

Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem leku Azimycin w leczeniu zakażeń bakteryjnych, takich jak infekcje dróg oddechowych, skóry czy choroby przenoszone drogą płciową? Czy zauważyliście poprawę w objawach oraz jakie skutki uboczne wystąpiły podczas terapii? Wasze opinie mogą być niezwykle pomocne dla osób rozważających rozpoczęcie leczenia tym lekiem lub borykających się z podobnymi wyzwaniami.

  • Bardzo dobrze
  • Przeciętnie
  • Słabo
0 głosujących

Jeśli to czytasz, to pewnie dlatego, że boisz się, czy Azimycin w ogóle zadziała. Miesiąc temu zdiagnozowano u mnie chlamydię i byłam totalnie załamana – codziennie płakałam, bo bałam się, że infekcja mogła się roznieść po organizmie, tym bardziej że nie miałam pojęcia, że mój były (który mnie zdradzał) zaraził mnie tym ponad rok temu. (Wiem, żałosne, ale taka prawda).

W każdym razie dostałam cztery tabletki Azimycinu, miałam brać po dwie tabletki jednocześnie przez dwa dni z rzędu – czyli w sumie 1000 mg azytromycyny. Żadnych skutków ubocznych. Pieczenie przy siusianiu zniknęło już po dwóch dniach. Serio, ten antybiotyk to było jak wybawienie z nieba.

PS. Dziś byłam na kontroli – tzw. teście wyleczenia i jestem całkowicie wolna od infekcji. Bierzcie ten lek, działa.

Wiem, że wszędzie piszą, że zapalenie oskrzeli to wirus i że antybiotyk niepotrzebny. Ale prawda jest taka, że często po wirusie dołącza się infekcja bakteryjna – i wtedy bez antybiotyku bywa ciężko.

U nas w domu wszyscy złapali zapalenie oskrzeli. Męczyliśmy się tygodniami, kaszel nie odpuszczał, osłabienie, świszczący oddech… W końcu lekarz przepisał Azimycin – i to był przełom. Po kilku dniach wyraźna poprawa, u dzieci i u dorosłych.

Nie dajcie sobie wmówić, że „przejdzie samo”. Czasem nie przechodzi. Czasem trzeba leku. Azimycin u nas zadziałał świetnie.

Moje doświadczenie z Azimycinem opiera się tylko na pierwszym dniu brania leku, ale i tak chcę się nim podzielić.

Zgodnie z zaleceniem wzięłam 2 tabletki pierwszego dnia. Tak jak inni już pisali w Internecie i jak jest to wymienione w skutkach ubocznych – miałem dwa rozwolnienia w ciągu kilku godzin od zażycia. Nie było to jakieś dramatyczne, ale…

Pracuję jako kierowca taksówki i niestety nie mogę sobie pozwolić na nagłą potrzebę skorzystania z toalety, kiedy mam klienta w aucie. Dlatego musiałem zrezygnować z kontynuowania leczenia tym lekiem.

Pewnie na kogoś innego zadziała idealnie, ale dla mnie – przy takiej pracy – zbyt ryzykowne.

Po Azimycinie dostałam wysypki i swędziało mnie tak, że drapałam się jak opętana. Obie nogi – od góry do dołu – całe w czerwonych plamach, swędzenie nie do wytrzymania. Przez całą noc nie mogłam spać, bo kaszel i swędzenie dawały mi popalić jednocześnie. Mimo tego dokończyłam kurację Azimycinem, bo uznałam, że ważniejsze jest pozbycie się zapalenia oskrzeli niż walka z wysypką. No ale… po kilku dniach tak intensywnego drapania miałam już poranione nogi, a i tak kaszel jeszcze całkiem nie przeszedł. Flegma się zmniejszyła, jest dużo rzadsza, kaszel też jakby mniej męczący, ale ciągle coś zalega. Więc nie wiem… niby pomogło, ale za jaką cenę.

Prawie tydzień męczyłem się z poważnym zapaleniem ucha, aż w końcu – z obietnicy danej „żonie” – poszedłem do lekarza. (Jestem facetem, znoszę ból jak trzeba – poprzednie zapalenie ucha miałem chyba jeszcze jako nastolatek).

Dostałem Azimycin, 250 mg, 6 tabletek w opakowaniu – czyli taka typowa kuracja. Ale poza jednym epizodem biegunki w pierwszym dniu, żadnych innych skutków ubocznych. I co najważniejsze – zadziałał. Po skończeniu leczenia poczułem się zdecydowanie lepiej. Także mimo wątpliwości, lek zrobił swoje.