Zasadniczo nie zaleca się spożywania alkoholu podczas leczenia antybiotykami, w tym Azimycinem (azytromycyną).
Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/azimycin/czy-po-azimycin-mozna-pic-alkohol
Zasadniczo nie zaleca się spożywania alkoholu podczas leczenia antybiotykami, w tym Azimycinem (azytromycyną).
Cześć wszystkim! Mam pytanie – czy po Azimycinie można wypić trochę alkoholu? Mam jutro urodziny koleżanki, a dziś wzięłam pierwszą tabletkę. Leczę się na zapalenie zatok. Z jednej strony wiem, że to antybiotyk, ale z drugiej nie chcę wyglądać jak sztywniara przy stole. Co myślicie? Piłyście kiedyś coś podczas kuracji?
Ja kiedyś właśnie też miałam taką sytuację! Brałam Azimycin na anginę ropną, to było jakieś 3 lata temu. Akurat trafiło, że wypadł sylwester – no i co? Też się głowiłam, czy wypić kieliszek szampana czy nie. I powiem Ci, że wypiłam – ale tylko jeden. I wiesz co? Bolał mnie brzuch przez dwa dni, miałam takie uczucie jakby mnie coś rozpychało w środku. Potem przeczytałam, że to mogło być przez to, że i alkohol, i lek lecą przez wątrobę i się wszystko miesza.
Moja kuzynka to z kolei dostała biegunki jak wypiła piwo przy antybiotyku – też jakiś makrolid. Więc ja bym się na Twoim miejscu wstrzymała. Urodziny jeszcze będą, a zdrowie masz jedno. Lepiej się wyleczyć do końca. Możesz wziąć colę do kieliszka i nikt nie zauważy, że nie pijesz – serio! A jutro sobie zrób pyszną herbatkę z miodem, będzie lepsza niż wódka, mówię Ci.
Ja to miałam taką akcję, że piłam winko podczas antybiotyku i do dzisiaj się tego wstydzę. Leczyłam się wtedy na zapalenie pęcherza i byłam już po dwóch dniach kuracji. Myślałam sobie – co mi tam, jeden kieliszek nie zaszkodzi. No i potem przez tydzień miałam takie bóle brzucha, że myślałam, że mi coś pękło! W nocy się budziłam z dusznościami i kręciło mi się w głowie. Zgłosiłam się na SOR, a tam lekarz mnie opieprzył, że „jak można mieszać alkohol z antybiotykiem”.
A Azimycin to nie jest jakieś tam placebo, tylko silny antybiotyk. On się długo utrzymuje w organizmie – nawet jak skończysz brać, to on jeszcze siedzi kilka dni.
Moja córka brała Azimycin, bo miała infekcję oskrzeli – miała 22 lata, studiuje we Wrocławiu, więc wiadomo, młoda, imprezy, wszystko. I właśnie wtedy mieli jakiś bal wydziałowy. Zadzwoniła do mnie, czy może wypić jedno piwo. Ja jej powiedziałam: „Nie pij, dziecko, bo nie wiesz jak organizm zareaguje, a po co ci ryzyko?”. No ale wiadomo – mama to się nie zna, bo stara… Wypiła piwo i prosecco. I co? Cały następny dzień na kiblu, gorączka wróciła, a infekcja przeciągnęła się na dwa tygodnie.
Lekarz potem mówił, że antybiotyk mógł zadziałać słabiej, bo wątroba miała co robić z alkoholem, i nie było już tej skuteczności, co powinna.
Raz wypiłam drinka podczas kuracji i myślałam, że umieram. Ale nie chodzi tylko o objawy – ja po prostu poczułam, że coś jest nie tak. Takie wewnętrzne roztrzęsienie, kołatanie serca, suchość w ustach, jakby mój organizm był totalnie przeciążony. I potem zorientowałam się, że to nie był tylko efekt alkoholu, ale to jak się to wszystko nałożyło z lekiem. Czułam się osłabiona, jakbym nie spała kilka dni.
A Azimycin to jest silny lek, który się długo utrzymuje – nie ma co ryzykować. Serio.