Opinie Clarelux

Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem Clarelux w leczeniu łuszczycy owłosionej skóry głowy lub innych przewlekłych schorzeń dermatologicznych wymagających silnych kortykosteroidów? Czy zauważyliście poprawę stanu skóry, zmniejszenie świądu, łuszczenia się naskórka lub innych uciążliwych objawów? Jak długo stosowaliście lek i czy efekty były zauważalne szybko? Czy pojawiły się skutki uboczne, takie jak pieczenie, ścieńczenie skóry, podrażnienie lub reakcje alergiczne? Wasze opinie mogą być bardzo cenne dla osób, które dopiero rozważają terapię Clareluxem lub zmagają się z nawrotami objawów i szukają skutecznego rozwiązania.

  • Bardzo dobrze
  • Przeciętnie
  • Słabo
0 głosujących

To pianka, co bardzo mi odpowiada – szybko się wchłania, nie brudzi i jest wygodna w użyciu. Clarelux to mocny steryd, więc rzeczywiście działa – zmiany skórne zaczynają znikać już po kilku dniach, a po tygodniu czy dwóch skóra wygląda dużo lepiej. Trzeba jednak pamiętać, że nie można stosować go bez przerwy – to lek do krótkoterminowego użycia. No i niestety, jak tylko się go odstawi, to u mnie łuszczyca zwykle wraca, choć nieco łagodniejsza. Mam dobre ubezpieczenie, więc koszt nie był dla mnie dużą przeszkodą, ale wiem, że bez refundacji cena może być problemem.

Miałam łuszczycę przez 3 lata, zanim spróbowałam Clareluxu. W tym czasie miałam już łysiejące miejsce na głowie, a skóra za uszami była całkowicie zdarta – surowa, z sączącą się ropą, bolało przy każdym dotyku. Zaczęłam stosować Clarelux i już po trzech dniach zmiany zniknęły niemal całkowicie. Skóra uspokoiła się na ponad miesiąc, co było dla mnie niesamowitą ulgą po tak długim czasie cierpienia. Jedynym powodem, dla którego musiałam odstawić lek, było to, że nowe ubezpieczenie przestało go refundować. Clarelux to jedyne lekarstwo, które naprawdę mi pomogło – próbowałam dosłownie kilkunastu innych preparatów i żaden nie dał tak szybkich i trwałych efektów.

Od urodzenia zmagam się z ciężką postacią łuszczycy. Mam zmiany na tyle głowy, na karku, po bokach uszu i wewnątrz jednego ucha. Przez lata próbowałam dosłownie wszystkiego – maści, kremów, szamponów, ale nic nie działało. Dopiero gdy miałam 15 lat, lekarz zdobył próbki Clareluxu. Piekło, szczypało, ale mimo bólu wiedziałam, że coś się dzieje – bo to pierwszy lek, który naprawdę zaczął działać.

Od zawsze miałam problemy ze skórą – łojotokowe zapalenie skóry na twarzy i głowie, a później doszły jeszcze wysypki na ciele. Początkowo lekarze sądzili, że to alergiczne zapalenie skóry po antybiotyku – Vancomycynie, ale mimo odstawienia leków i zakończenia kuracji, zmiany zamiast ustępować, stawały się coraz gorsze.

W końcu zdecydowałam się na biopsję skóry i wyszło, że mam łuszczycowate zapalenie skóry, które jest bardzo podobne do klasycznej łuszczycy. Dermatolog najpierw przepisał mi Clobex, ale pomagał głównie na ręce – tam rzeczywiście było lepiej, ale inne obszary ciała nadal były mocno zaognione. Szampon Clobex nadal stosuję na skórę głowy i z nim nie mam problemów, ale z resztą ciała walka trwała.

Później lekarz polecił mi Clarelux. Używam go od kilku tygodni i widzę ogromną poprawę – zwłaszcza na plecach i udach, które wcześniej były całe w czerwonych, swędzących plamach. Clarelux uspokaja skórę, łagodzi stany zapalne i nie zostawia tłustego filmu. W końcu mam wrażenie, że leczenie idzie w dobrą stronę.

Przez długi czas zmagałam się z łuszczącą się skórą głowy – wszystko było suche, sypało się z włosów, wyglądało to okropnie i nic nie pomagało. Próbowałam szamponów, masek, nawet domowych sposobów, ale bez skutku. W końcu zdecydowałam się iść do dermatologa – i to była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć.

Lekarka przepisała mi Clarelux i do dziś nie mogę w to uwierzyć, ale po trzech aplikacjach problem zniknął całkowicie. Skóra przestała się łuszczyć, zniknęło uczucie ściągnięcia i pieczenia. Żałuję, że tak długo czekałam z wizytą – gdybym zgłosiła się wcześniej, oszczędziłabym sobie miesięcy frustracji i wstydu. Clarelux okazał się strzałem w dziesiątkę.