Jakie są Wasze doświadczenia z lekiem Davercin? Czy zauważyliście poprawę w leczeniu trądziku pospolitego? Czy wystąpiły u Was jakieś skutki uboczne, takie jak podrażnienie skóry, pieczenie, suchość, swędzenie, łuszczenie się naskórka, zaczerwienienie czy reakcje alergiczne? Wasze opinie mogą być cennym wsparciem dla innych osób stosujących ten lek – każda historia ma znaczenie!
Miałam totalny wysyp – cała twarz w jednym wielkim stanie zapalnym. Wszystko przez stres, bo u mnie to się przeradza w coś jak trądzik różowaty. Byłam już załamana. Poszłam do dermatologa, a on przepisał tylko Davercin – bez żadnych kombinacji.
I słuchajcie… już po trzech dniach moja skóra wyglądała o niebo lepiej. Wysyp praktycznie zniknął, zaczerwienienie zeszło, nie było już takiego pieczenia i szczypania.
Co ciekawe – mam tę samą tubkę Davercinu od lat (wiem, że antybiotyk już dawno przestał działać, bo tyle czasu minęło), ale mimo to… nadal mi pomaga, jak tylko wyskoczy mi coś większego. Po prostu smaruję punktowo wieczorem i rano już jest lepiej – nie cud, ale ewidentnie goi się szybciej.
Nie mówię, że to lek dla każdego, ale u mnie to był ratunek. Nawet po czasie, nawet gdy nie działa już „pełną mocą” – i tak pomaga skórze się uspokoić.
Miałam okropny trądzik – czoło całe w gulach, do tego plecy i klatka piersiowa w ciągłym stanie zapalnym. Próbowałam wszystkiego – kremy, pianki, toniki, cała masa kosmetyków, które tylko wysuszały skórę albo nic nie robiły. I wtedy wreszcie poszłam do lekarza, a on przepisał mi Davercin w płynie. Byłam sceptyczna, ale…
Szok. Totalny szok. Już po pierwszym użyciu wieczorem widziałam, że krosty są mniejsze, skóra mniej czerwona, mniej napięta, mniej bolesna. Rano naprawdę wyglądałam lepiej. Używam na waciku, przemywam problematyczne miejsca – i działa!
I powiem szczerze – jak ktoś zna ten ból wyrzucania pieniędzy na kolejne buteleczki i słoiczki, które niby mają pomóc, ale nie robią nic, to zrozumie moje szczęście.
A ten lek kosztuje grosze (dosłownie kilka złotych w przeliczeniu, jak ktoś bierze refundowany) i działa o niebo lepiej niż wszystko inne.
Polecam każdemu, kto walczy z trądzikiem.
U mnie – 5 gwiazdek bez gadania.
Stosowałam już różne kuracje – jedne lepsze, drugie gorsze – ale Davercin jak na razie nie robi na mnie wrażenia. Używam go tylko po umyciu twarzy wodą z mydłem, zgodnie z zaleceniem, ale… mam wrażenie, że zamiast pomagać, pogarsza sprawę.
Na policzkach i nosie zaczęło mi się pojawiać więcej zaskórników, skóra wygląda gorzej niż wcześniej, taka jakaś szara, zmęczona. Stosuję go już 3 tygodnie i szczerze mówiąc – poprawa jest znikoma. Trzymam się jeszcze tej kuracji, bo wiem, że czasem potrzeba dłużej, ale póki co jestem rozczarowana.
I jeszcze jedna rzecz – po nałożeniu i wyschnięciu, żel się czasem dosłownie łuszczy, jakby schodził płatkami ze skóry. Nie wygląda to fajnie, szczególnie jak chciałam coś później nałożyć na twarz – np. krem czy makijaż.
Na razie czekam i obserwuję, może coś się jeszcze ruszy, ale jak dotąd bez szału. Trzymam kciuki za innych – może komuś pomoże lepiej niż mi.
Mam 36 lat, skórę tłustą, ale bez jakiegoś przewlekłego trądziku – raczej pojedyncze krostki tu i tam, głównie przed okresem albo jak coś zjem. Przerobiłam już wszystko – kwas salicylowy, nadtlenek benzoilu, różne toniki, apteczne preparaty… No i działały, nie powiem, że nie, ale to były raczej takie „chwilowe” efekty.
I dopiero jak dermatolog przepisał mi Davercin w żelu, to zobaczyłam różnicę.
Ten żel najlepiej się u mnie sprawdził – wypryski szybciej się goją, nie mam już tego problemu z „ciągłym zaczerwienieniem”, nie wyskakuje mi nic nowego po bokach twarzy czy na brodzie, co wcześniej było normą.
Nakładam go wieczorem, cienką warstwą, tylko tam, gdzie trzeba. Nie wysusza, nie piecze, a mimo to działa – i to skutecznie. Dla mnie na ten moment najlepszy z dotychczasowych preparatów.
Nie wiem, czy każdemu pomoże, ale jeśli masz skórę tłustą i tylko okresowy trądzik, a nie całkowicie zaawansowane zmiany – warto spróbować. Ja żałuję, że tak późno po niego sięgnęłam.