Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem leku Eztom w leczeniu przewlekłego lub sezonowego nieżytu nosa albo polipów nosa? Czy zauważyliście wyraźną poprawę w oddychaniu, zmniejszenie kichania, świądu czy ilości wydzieliny z nosa? A może lek pomógł Wam odzyskać węch lub zmniejszyć uczucie zatkanego nosa?Jakie skutki uboczne wystąpiły u Was podczas stosowania – np. krwawienia z nosa, podrażnienia błony śluzowej, ból gardła, bóle głowy albo pogorszenie węchu lub smaku? Czy mieliście trudności z regularnym stosowaniem aerozolu lub zauważyliście, że lek przestał działać po dłuższym czasie?
Podzielcie się swoimi opiniami – mogą być bardzo pomocne dla osób, które dopiero zaczynają leczenie Eztomem lub zmagają się z przewlekłymi problemami z nosem i szukają skutecznego rozwiązania.
Działa całkiem dobrze, jeśli używa się go prawidłowo. Na początku robiłam to źle – psikałam Eztom prosto do nosa i jednocześnie mocno wciągałam powietrze, myśląc, że tak powinno być. Okazuje się, że to niepoprawna technika. Spray powinno się kierować pod kątem – w stronę oczu – i tylko delikatnie wciągać powietrze nosem. Dzięki temu lek nie spływa do gardła, tylko zostaje w zatokach i działa tam, gdzie trzeba. Różnica jest ogromna. Nie powiem, że usuwa 100% objawów, ale naprawdę dużo łagodzi – zmniejsza zatkanie nosa, mniej kicham, mniej swędzi. Jak się używa prawidłowo, to efekty są o wiele lepsze.
Eztom działa u mnie, ale naprawdę nie lubię go brać. Stosuję go z przerwami już od około 8 lat – zazwyczaj wtedy, gdy moje problemy z zatokami mocno się nasilają. Działa, to fakt, ale za każdym razem, gdy zaczynam go używać, mam wrażenie, że coś się dzieje z moją odpornością.
Wielokrotnie mówiłam lekarzom, że po rozpoczęciu terapii Eztomem często łapię zapalenie oskrzeli albo boli mnie gardło – ale oni to ignorują. Jeden z nich powiedział mi nawet, że „to niemożliwe, żeby to było od tego leku”. No ale przepraszam bardzo – znam swoje ciało i wiem, jak reaguję.
Teraz właśnie mam – według lekarza – krup, czyli taki dziwny, „szczekający” kaszel, który zazwyczaj mają małe dzieci. Jeszcze trzy tygodnie temu miałam infekcję oka i inny rodzaj kaszlu – bardzo mokry, z flegmą. W ciągu ostatnich 5 miesięcy miałam więcej infekcji niż przez ostatnie 5 lat. I nie sądzę, żeby to był przypadek.
Dla mnie to jasne – mój układ odpornościowy bardzo słabnie po rozpoczęciu leczenia Eztomem. Może nie u każdego tak będzie, ale jeśli ktoś zauważa, że przy każdej kuracji łapie infekcje, to warto to wziąć pod uwagę.
Używam różnych sprayów do nosa z przerwami od piętnastu lat. Większość z nich miała jakieś skutki uboczne, ale mimo wszystko uważam, że warto. Zatkany nos był dla mnie koszmarem – prowadził do mdłości, migren i zaparć przez ciągłą produkcję śluzu. Muszę mieć drożne zatoki, żeby normalnie funkcjonować i mieć dobry humor. Jeśli chodzi o moją opinię na temat Eztomu, to działa świetnie. Nie straciłam węchu ani smaku, nie mam żadnych drgawek, uczucia zimna, mdłości czy bólów głowy po jego użyciu. Nie mam też krwawień z nosa ani „świszczącego” dźwięku po psiknięciu. Mam też inne problemy zdrowotne – np. refluks (GERD) – ale Eztom nie pogarsza tych objawów (chociaż codziennie biorę Omeprazol, czyli lek na żołądek). Jedyne skutki uboczne, jakie u mnie występują, to zaczerwienienie przy wejściu do nosa i lekkie pieczenie tuż po aplikacji, ale trwa to dosłownie chwilę. Ważne jest też, jak się go używa: to nie jest mgiełka, więc lekko pochylam głowę do przodu przy aplikacji i zawsze wypluwam wszystko, co spłynie do gardła razem ze śluzem – nigdy nie połykam! Domyślam się, że połknięcie mogłoby dawać problemy żołądkowe, więc wolę tego unikać.
Na początku używałam po dwa psiknięcia dziennie do każdej dziurki, przez około dwa tygodnie. Teraz wystarcza mi jedno psiknięcie dziennie do każdej.
Mam alergię przez cały rok – czasem kończy się to u mnie zapaleniem zatok, więc naprawdę próbowałam już wszystkiego: Claritinu, Allegry, sprayów z solą morską, nawet inhalatorów. Nic nie działało na dłużej. Dopiero laryngolog przepisał mi Eztom – i to był prawdziwy przełom. Już po mniej niż tygodniu zniknęło uczucie zatkanego nosa, mogłam spać spokojnie w nocy, oddychałam przez nos bez budzenia się co godzinę. Dla mnie to cudowny lek – żałuję, że nie trafiłam na niego 5 lat wcześniej. Nie doświadczyłam żadnych skutków ubocznych, takich jak drętwienie, utrata węchu czy smaku. No i bardzo mi odpowiada, że nie jest to klasyczny steryd systemowy, tylko działa miejscowo – na nos i zatoki, gdzie ma działać.
Mam 28 lat, jestem facetem i praktycznie całe życie walczyłem z zatkanym nosem i przewlekłym zapaleniem zatok. Kilka lat temu kompletnie zrezygnowałem z wszelkich sprayów do nosa – miałem dość. Zacząłem wtedy codziennie brać Claritin-D i przez długi czas działało naprawdę dobrze, ale niestety zacząłem odczuwać silny ból nerek. Okazało się, że składnik obkurczający naczynia krwionośne zawarty w tym leku mocno obciążał mi nerki.
W końcu lekarz przepisał mi Eztom. Początki nie były łatwe – pierwsze 3–4 noce były ciężkie, czułem się gorzej niż przed rozpoczęciem leczenia, ale potem lek zaczął działać. Zatkany nos się odblokował, mogłem znowu oddychać przez nos i funkcjonować normalnie.
Działa całkiem nieźle, chociaż czasami – zwłaszcza podczas uprawiania sportu – mam wrażenie, że nie mogę złapać pełnego, głębokiego oddechu. Nie wiem, czy to efekt uboczny Eztomu, czy coś zupełnie innego, ale to jedyna rzecz, która mnie trochę niepokoi.
Poza tym jest o wiele bezpieczniejszy niż Claritin-D, jeśli chodzi o moje nerki, więc mimo drobnych wątpliwości na razie zostaję przy tym rozwiązaniu.