Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem Flucinaru w leczeniu zmian skórnych, takich jak łuszczyca, egzema czy atopowe zapalenie skóry? Czy zauważyliście szybką poprawę – np. ustąpienie świądu, zmniejszenie zaczerwienienia czy wyciszenie stanów zapalnych? I co z działaniami niepożądanymi – czy pojawiło się ścieńczenie skóry, podrażnienia, reakcje alergiczne lub inne skutki uboczne po dłuższym stosowaniu? Wasze opinie mogą okazać się bardzo cenne dla osób, które dopiero rozważają rozpoczęcie leczenia Flucinarem albo nie wiedzą, czego się spodziewać po tym leku.
Próbowałam już wszystkiego – nic nie działało, nawet inne maści na receptę. Dopiero Flucinar przyniósł mi ulgę. Używam go od miesiąca i efekty są rewelacyjne.
Swędzenie i pieczenie skóry głowy zniknęły praktycznie całkowicie. Najlepiej sprawdza się u mnie wieczorem – wtedy mam spokój na całą noc. Jeśli ktoś ma problemy ze skórą głowy, naprawdę warto spróbować. To pierwszy preparat, który rzeczywiście zadziałał.
Miałam potworne swędzenie na rękach i nogach – skóra była sucha, pogrubiała, zaczęła się łuszczyć, wyglądało to okropnie. Lekarz zalecił mi Flucinar i zaczęłam go stosować kilka dni temu.
Już po pierwszych aplikacjach swędzenie wyraźnie się uspokoiło, ale najbardziej zaskoczyło mnie to, że ta gruba, twarda warstwa skóry zaczęła znikać. Zmiany zaczynają wyglądać o wiele lepiej.
Nie spodziewałam się tak szybkiego efektu – na razie jestem bardzo zadowolona. Jeśli ktoś ma podobne problemy, to naprawdę warto spróbować, przynajmniej na krótko.
Mogę tylko powiedzieć jedno – ta maść działa na wszystko, co związane ze skórą.
Wysypki? Znikają. Zadrapania i drobne ranki? Goją się błyskawicznie. U mnie nawet rozjaśniła ciemniejsze okolice pod oczami, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. No i egzema przestała mnie męczyć praktycznie od razu.
Nie wiem, jak to możliwe, ale serio – działa na wszystko!
Nie miałam żadnych problemów ze stosowaniem Flucinaru na brwi czy twarz – nakładałam go patyczkiem kosmetycznym, łatwo się rozprowadzał, zero pieczenia, zero swędzenia.
Na skórze głowy było trochę inaczej – przez pierwsze dni czułam lekkie pieczenie, ale po tygodniu całkowicie ustąpiło. Już po 8 dniach kuracji przeszłam z nakładania na całą głowę do stosowania tylko punktowo, bo efekty były tak dobre.
Stosuję Flucinar, gdy tylko mam nawroty łojotokowego zapalenia skóry.
Już po pierwszym użyciu świąd i zaczerwienienie prawie całkowicie znikają, a po kilku dniach leczenia objawy ustępują prawie całkowicie. Dzięki temu naprawdę łatwiej mi funkcjonować na co dzień – zdecydowanie poprawiło to jakość mojego życia. Nie zauważyłam żadnych skutków ubocznych, a działa lepiej niż wszystko, czego wcześniej próbowałam.
Flucinar towarzyszy mi praktycznie przez całe życie – mam 42 lata i co jakiś czas do niego wracam, zwłaszcza gdy znów zaczynają się problemy skórne. Gdy byłam nastolatką, miałam potworną egzemę, szczególnie na skórze głowy – ropa, strupy, przesuszenia, a w efekcie wypadanie włosów. Dla młodej dziewczyny to był dramat. Byłam wyśmiewana w szkole, bo robiły mi się łyse placki, i do dziś to pamiętam – było to dla mnie traumatyczne.
Dermatolog przepisała mi wtedy Flucinar i poleciła stosowanie szamponu Polytar. Mama nie zmywała leku codziennie, raczej co 2–3 dni, a codziennie przed snem natłuszczała mi skórę głowy zwykłą oliwką dla dzieci.
Efekty były natychmiastowe – po kilku dniach swędzenie i strupy zaczęły znikać, a po kilku tygodniach zaczęły odrastać włosy.
Później, przez wiele lat nie miałam potrzeby go używać. Aż w dorosłości, po użyciu jednego z kosmetyków do włosów, dostałam silnej reakcji alergicznej – egzema wróciła. Wiedziałam, co robić. Sięgnęłam znowu po Flucinar i znów pomógł w kilka dni.
Moja córka odziedziczyła po mnie tę skłonność – miała bardzo podobne zmiany na głowie jak ja kiedyś. I znowu: Flucinar + szampon dziegciowy + delikatne natłuszczanie skóry. Działało. Ona też z tego wyrosła. Ten lek naprawdę uratował mi psychikę jako dziecku. I dziś pomaga mojej córce. Jeśli twórcy Flucinaru to kiedykolwiek przeczytają – dziękuję. Uratowaliście mi poczucie własnej wartości.
Czy ktoś jeszcze zauważył, że po całonocnym stosowaniu Flucinaru na skórę głowy, a potem umyciu włosów rano – zaczyna wypadać więcej włosów? U mnie tak właśnie jest. Po prysznicu, kiedy delikatnie przeczesuję wilgotne włosy palcami, zostaje mi ich sporo w dłoniach. A kiedy później suszę i szczotkuję, wychodzi ich jeszcze więcej – razem ze strupkami i łuską.
Trochę mnie to niepokoi, bo Flucinar to przecież kortykosteroid, więc zastanawiam się, czy jego dłuższe stosowanie nie zaszkodzi. Może po prostu trzymam go zbyt długo na głowie – czasem ponad 10 godzin, zanim go zmyję?
Dla zainteresowanych – polecam szampony bez agresywnej chemii, np. coś w stylu delikatnych szamponów aptecznych czy naturalnych, z dobrym składem. Może to też trochę pomoże skórze głowy się zregenerować.