Opinie Lamilept

Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem Lamileptu? Czy przyjmujecie go z powodu padaczki, czy może w związku z zaburzeniami afektywnymi dwubiegunowymi? Czy zauważyliście u siebie stabilizację nastroju lub zmniejszenie liczby napadów? A może pojawiły się działania niepożądane, takie jak senność, zawroty głowy, wysypka, problemy z koncentracją albo drażliwość?

  • Bardzo dobrze
  • Przeciętnie
  • Słabo
0 głosujących

Chciałam podzielić się swoją historią, bo wiem, jak wiele osób cierpi w milczeniu, myśląc, że już nic im nie pomoże. U mnie tak było przez lata – od dwudziestego roku życia przyjmowałam różne leki z grupy SSRI, przekonana, że to najlepsze, co mogę dostać. Niby coś tam działało, ale wciąż byłam kompletnie rozbita – przygnębiona, drażliwa, zalękniona, rozchwiana emocjonalnie. Płakałam bez powodu, wybuchałam gniewem, nie mogłam utrzymać pracy dłużej niż rok, a moje życie prywatne się rozsypywało. Czułam się jak pasażer w swoim własnym życiu, bez wpływu na cokolwiek. Nikt nigdy nie zaproponował mi niczego innego poza antydepresantami. Myślałam, że taka jest moja „norma”.

Dopiero kiedy zaczęłam stosować Lamilept w terapii zaburzeń afektywnych dwubiegunowych, wszystko zaczęło się zmieniać – i to dosłownie z dnia na dzień. Nagle poczułam, jakby ktoś przywrócił mnie samej sobie. Ustąpił ciężar, którego nie potrafiłam wcześniej nazwać. Przestałam być niewolnikiem własnych emocji. Odzyskałam stabilność, schudłam, przestałam sięgać po alkohol, poprawiły się moje relacje, wróciła zdolność do skupienia i działania. Po raz pierwszy w życiu jestem w miejscu, które daje mi nadzieję. Wiem, że przede mną jeszcze długa droga, ale teraz wreszcie idę nią jako ja – a nie jako cień siebie. Dla mnie Lamilept dosłownie uratował życie.

UWAGA: TEN LEK MOŻE POWODOWAĆ SILNĄ BEZSENNOŚĆ!
Zaczęłam stosować Lamilept cztery lata temu i od tego momentu zaczęły się moje poważne problemy ze snem. Lek został mi przepisany do przyjmowania na noc – i tak właśnie go stosowałam. Początkowo była to tylko trudność z zaśnięciem, ale z czasem bezsenność nasiliła się do tego stopnia, że potrafiłam nie spać przez 4–5 dni z rzędu. I nie chodzi o płytki sen czy częste budzenie się – po prostu nie spałam w ogóle, ani w nocy, ani w ciągu dnia. Próbowałam absolutnie wszystkiego: od zmiany nawyków, przez ciemne zasłony, medytacje, aż po leki nasenne – nic nie działało.

Pewnego dnia przez pomyłkę nie wzięłam dawki wieczorem i ku mojemu zdziwieniu – zasnęłam jak dziecko. Postanowiłam spróbować czegoś innego: zaczęłam przyjmować Lamilept tylko rano. I nagle – jak ręką odjął – bezsenność zniknęła. Teraz po zażyciu leku rano czuję się lekko pobudzona, trochę jak po witaminie B, mam energię w ciągu dnia, a wieczorem jestem fizjologicznie zmęczona i zasypiam bez problemu. Wreszcie śpię głęboko i mam sny – coś, czego nie doświadczyłam przez lata. Żaden lekarz wcześniej nie połączył mojego stanu z Lamileptem, bo podobno taka reakcja jest bardzo rzadka. Piszę to, bo wiem, że gdzieś są osoby cierpiące na podobną, tajemniczą bezsenność – i może właśnie to pomoże im odzyskać sen i spokój.

Kilka lat temu zdiagnozowano u mnie zaburzenie afektywne dwubiegunowe typu II. Przyznam szczerze, że przez długi czas nie chciałam słyszeć o lekach takich jak Lamilept – zajęło mojemu psychiatrze i psychoterapeucie prawie rok, żeby mnie przekonać. Dziś nie mogę uwierzyć, że tak długo się wzbraniałam, bo efekty są naprawdę przełomowe. Depresja zniknęła, nie mam już tych bezsensownych ataków płaczu, przestałam się zaszywać w domu i wreszcie mam ochotę wychodzić, działać, żyć. Co więcej – lek uspokoił też moje natrętne myśli i gonitwę w głowie, które wcześniej nie dawały mi spokoju.

Skutki uboczne? Tak, coś tam się pojawiło – delikatne przerzedzenie włosów, zdarza mi się zapomnieć jakieś słowo albo upuścić coś z rąk bez powodu. Ale przy tym, co zyskałam, to są naprawdę drobiazgi. Dla mnie Lamilept to ogromna ulga i przełom, który pozwolił mi odzyskać równowagę. I powiem jedno: nikt mi tego leku nie odbierze.

Mam wrażenie, że odzyskałam swoje życie. I właściwie mogłabym na tym zakończyć, bo to mówi wszystko. Ale czuję, że muszę opowiedzieć, jak do tego doszło – może ktoś w podobnej sytuacji odnajdzie w tym nadzieję.

Od sześciu lat zmagam się z chorobą afektywną dwubiegunową typu II. Przez długi czas myślałam, że po prostu jestem szalona, bezwartościowa, że wszystko się rozpada. Nie poznawałam siebie. Miałam tak potężne problemy z pamięcią, że nie byłam w stanie przypomnieć sobie rozmów z kolegami z pracy. Miałam wrażenie, że za chwilę stracę pracę. Mój przełożony – bardzo ludzki człowiek – poradził mi, żebym udała się do psychiatry. Myślę, że to była jego ostatnia próba pomocy, zanim musiałby mnie zwolnić. A przecież kiedyś byłam świetnie funkcjonującą osobą – zdałam studia z całkiem niezłą średnią, choć bywałam na mniej niż połowie zajęć. Kochałam ruch, książki, muzykę. Ale wszystko to się posypało.

Zaczęło się od problemów z koncentracją, potem przyszła depresja, a po niej hipomania i totalny chaos. Byłam cieniem człowieka. Mój psychiatra powoli zaczął wprowadzać Lamilept, jednocześnie odstawiając Lexapro. Teraz przyjmuję 400 mg dziennie i naprawdę czuję się świetnie. Wróciłam do aktywnego, zorganizowanego życia. Znowu jestem sobą – po raz pierwszy od sześciu lat. Mój mąż, który poznał mnie już w trakcie choroby, jest zachwycony tą zmianą – zawsze mnie kochał, ale teraz mówi, że widzi we mnie prawdziwe światło. Nadal jestem tą samą osobą, tylko bez tego bagażu emocjonalnego, bez dramatów i rozchwiania.

Lamilept dosłownie uratował mi życie. Dla mnie to był prawdziwy przełom – coś, co zmieniło wszystko. Od kiedy zaczęłam go stosować (to już rok), czuję się, jakby moje problemy psychiczne po prostu zniknęły. Biorę 150 mg dwa razy dziennie i mogę śmiało powiedzieć: jestem zdrowa, pogodna i w pełni stabilna emocjonalnie. Przez lata zmagałam się z obniżonym nastrojem, lękami i wahanami nastroju, a dziś funkcjonuję tak, jakbym nigdy nie miała żadnych zaburzeń.

Jest tylko jedna ważna rzecz – nie wolno łączyć Lamileptu z alkoholem. Nawet jedno piwo potrafi wytrącić mnie z równowagi i wprowadzić w lekki stan depresyjny na 2–3 dni. Ale poza tym – ten lek to złoto. Wcześniej przyjmowałam SSRI i przytyłam aż 14 kilogramów. Po odstawieniu ich i przejściu na Lamilept, w ciągu czterech miesięcy wróciłam do normalnej wagi bez żadnej diety. Po prostu wszystko się unormowało. Dla mnie Lamilept to nie tylko lek – to szansa na normalne życie.

Po wielu nieudanych próbach z różnymi lekami – w tym z antydepresantami i litem – dopiero połączenie Lamileptu (lamotrygina) z Wellbutrinem (bupropionem) przyniosło mi realną poprawę. Wcześniej brałam lit, ale nie pomagał wcale, a wręcz pogarszał sytuację – gdy tylko osiągnęłam dawkę terapeutyczną (1000 mg), zaczęłam gwałtownie przybierać na wadze i pojawiły się u mnie problemy z tarczycą. Co gorsza, mimo łączenia litu z lekami takimi jak Citalopram czy Wellbutrin, depresja wciąż nie ustępowała.

W pewnym momencie byłam tak zniechęcona, że przyszłam do lekarza z decyzją o odstawieniu wszystkich leków. Na szczęście moja psychiatra przekonała mnie, żebym spróbowała jeszcze jednej opcji – właśnie Lamileptu w połączeniu z Wellbutrinem – zanim zrezygnuję całkowicie z leczenia. I to był strzał w dziesiątkę. Objawy zaczęły stopniowo ustępować, bez efektów ubocznych, które wcześniej mnie wyniszczały. Lamilept naprawdę zrobił różnicę tam, gdzie inne leki zawiodły.

Stosuję Lamilept od około sześciu miesięcy i muszę przyznać, że różnica w samopoczuciu i nastrojach jest ogromna. Wcześniej zmagałam się z wahaniami emocjonalnymi, przytłaczającym stresem i okresowymi nawrotami depresji, ale teraz wszystko zaczęło się stabilizować. Obecnie biorę 300 mg Lamileptu, co dodatkowo poprawia jakość snu, a wspomagająco stosuję 50 mg Zoloftu, żeby złagodzić ewentualne spadki nastroju lub stresujące momenty.

Jedyne, co trochę mi doskwiera, to uczucie zmęczenia w ciągu dnia – jakby energia nie wracała tak szybko, jak powinna. Ale szczerze mówiąc, przy tych wszystkich korzyściach, które odczuwam dzięki Lamileptowi, jestem w stanie to zaakceptować. Cieszę się, że w końcu trafiłam na coś, co naprawdę działa, bo długo miałam poczucie, że żadna kombinacja leków nie daje mi ulgi. Teraz zyskuję nie tylko stabilność, ale też nadzieję na spokojniejsze i bardziej przewidywalne życie.

DLA KOBIET – PRZECZYTAJCIE TO UWAŻNIE:
Zaczęłam stosować Lamilept w dawce 25 mg dziennie, a następnie zgodnie z zaleceniami stopniowo zwiększyłam ją do 75 mg na dobę. I właśnie po wejściu na tę wyższą dawkę, już po trzech dniach pojawiło się coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam – bardzo intensywny, nieprzyjemny zapach w okolicach intymnych. Nie towarzyszyły mu żadne inne objawy typowe dla infekcji intymnych – nie było upławów, swędzenia, pieczenia czy bólu – tylko sam zapach, który pojawił się nagle i zniknął kilka dni po odstawieniu leku.

Jest mi naprawdę trudno o tym pisać, mimo że wiem, że nikt nie wie, kim jestem. Ale ten efekt uboczny był tak krępujący, że czuję się w obowiązku przestrzec inne kobiety. Przez długi czas nie mogłam znaleźć żadnej wzmianki o takim działaniu, dopiero po kilku godzinach szukania natknęłam się na dwie podobne relacje. Okazuje się, że tzw. „female genital disorder” został dopiero niedawno oficjalnie wpisany jako bardzo rzadki efekt uboczny lamotryginy – ale faktycznie się zdarza. Dla mnie to była jedyna przyczyna, dla której zrezygnowałam z leku, bo pod względem działania na nastrój Lamilept sprawdził się świetnie. Gdyby nie ten jeden problem, nadal bym go stosowała. Jeśli jesteś kobietą i właśnie zaczynasz terapię – po prostu zwróć na to uwagę, bo nikt o tym nie mówi, a może mieć realny wpływ na komfort życia.