Opinie Malarone

Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem Malarone (atowakwon + proguanil) w profilaktyce lub leczeniu malarii? Czy zauważyliście realną skuteczność w zapobieganiu zachorowaniu podczas wyjazdów do stref malarycznych lub szybką poprawę objawów przy leczeniu ostrej infekcji P. falciparum? Interesuje mnie też, jak u Was z tolerancją leku: czy pojawiały się nudności, biegunka, bóle brzucha, bóle głowy, zawroty, nietypowe sny/bezsenność, wysypka, podwyższone próby wątrobowe albo uczucie zmęczenia? Dajcie znać, czy u kogoś wystąpiły rzadsze działania niepożądane (np. ostra reakcja skórna czy pogorszenie nastroju) i czy miały związek z przyjmowaniem tabletki bez posiłku czy na czczo. Czy przestrzeganie schematu 1–2 dni przed wyjazdem → codziennie w trakcie pobytu → 7 dni po powrocie było dla Was łatwe, czy pojawiały się problemy z regularnością albo kosztem terapii? Macie doświadczenia z przyjmowaniem z tłustym posiłkiem (dla lepszego wchłaniania) versus „jak leci” – i czy widzieliście różnicę w działaniach ubocznych? Jak Malarone wypada u Was w porównaniu z doksycykliną czy meflochiną (np. fotouczulenie, zaburzenia snu/nastroju, czas po zakończeniu profilaktyki)?

  • Bardzo dobrze
  • Przeciętnie
  • Słabo
0 głosujących

Podróżowałem wielokrotnie do Papui-Nowej Gwinei i na Wyspy Salomona. Wyjazdy trwały od tygodnia do czterech tygodni. Za każdym razem brałem Malarone i przez łącznie około 6 miesięcy w ciągu 3 lat nie doświadczyłem żadnych działań niepożądanych. Raz, gdy na wyjeździe skończył mi się zapas Malarone, sięgnąłem po hydroksychlorochinę i wtedy miałem ciągłe dolegliwości żołądkowe i biegunkę – wróciłem potem do Malarone i problem zniknął.

Stosowałem Malarone dwa razy w rejonach, gdzie występują odporne szczepy malarii – w południowo-wschodniej Azji i północno-wschodniej Afryce, w tym w Parku Krugera. Lek działał skutecznie i niezawodnie, ale po około 7–10 dniach stosowania zaczynałem odczuwać drobne skutki uboczne natury psychicznej – dziwne, bardzo realistyczne sny, które potrafiły mnie wybudzać w nocy i powodowały, że sen był płytszy i mniej regenerujący.

Podczas nurkowania na niewielkich głębokościach nie zauważyłem żadnych objawów lęku, niepokoju czy dezorientacji, które czasem są opisywane przy stosowaniu leków przeciwmalarycznych. Co ważne – wszystkie objawy ustępowały w ciągu 1–2 dni po zakończeniu kuracji, sen wracał do normy bardzo szybko.

Brałem Malarone przed wyjazdem do Afryki Zachodniej. Trudno powiedzieć, czy lek mnie bardziej męczył, bo jednocześnie odczuwałem też jet lag po locie – więc to mogło się nakładać. Na pewno nie zachorowałem na malarię, ale też nie miałem żadnych ukąszeń komarów podczas całego pobytu, więc trudno ocenić, jak bardzo to zasługa samego leku, a jak dobra ochrona mechaniczna.

Malarone został mi przepisany przed wyjazdem do Ugandy tego lata. U mnie nie pojawiły się żadne działania niepożądane, o których czytałam wcześniej w opiniach innych osób. Miałam jednak spore trudności z zasypianiem, ale myślę, że to raczej przez upały, a nie sam lek.

Brałem Malarone przez 20 dni – start 2 dni przed wjazdem do Tanzanii, codziennie w trakcie pobytu i 7 dni po wyjeździe. Miałem nudności i raz zwymiotowałem niespełna dobę po rozpoczęciu kuracji. To podobno dość częsty efekt uboczny, ale ja praktycznie nigdy nie wymiotuję, więc średnio komfortowo to wypadło, zwłaszcza że stało się to 5 godzin przed 20-godzinnym lotem. Na szczęście to się nie powtórzyło i żołądek trzymał się znakomicie przez resztę wyjazdu.

Przed wylotem słyszałem o „szalonych snach” i bezsenności na Malarone, a do tego dochodziło wchodzenie na wysokość (Kilimandżaro), co rzekomo miało to nasilać. U mnie nic takiego nie wystąpiło – wręcz przeciwnie: przestałem śnić i spałem lepiej, podczas gdy większość osób z mojej grupy odstawiła lek po kilku dniach przez złe noce i koszmary. Ciekawostka: 3 tygodnie po zakończeniu Malarone zacząłem mieć coraz żywsze, łatwiejsze do zapamiętania sny – z tygodnia na tydzień wyraźniejsze. Jestem ciekaw, czy ktoś też tak miał i z czego to może wynikać.

Równolegle brałem deksametazon na wysokość przez ok. 7 dni i miałem anafilaksję pokarmową, zakończoną użyciem auto-wstrzykiwacza z adrenaliną. To był nietypowy epizod: prawie utrata przytomności (przy SpO₂ ~80% na starcie), drętwienie i mrowienie języka oraz warg – a mam już ok. 10 takich epizodów w życiu, więc zwykle znam swoje objawy. Trudno powiedzieć, czy to zbieg leków miał znaczenie, czy po prostu pechowy kontakt z alergenem. Inne przyjmowane w tym czasie leki: cetiryzyna (Zyrtec), feksofenadyna (Allegra), hydroksyzyna, ranitydyna (Zantac), wziewny steroid (Alvesco) – większość 2× dziennie – oraz wenlafaksyna.

Podróżowałam z Malarone do Afryki i na Haiti, a za tydzień znów wylatuję na Haiti – i ponownie planuję go używać. Nie miałam żadnych skutków ubocznych, żadnych problemów ze snem, żołądkiem czy nastrojem. Dla mnie to najlepszy lek przeciwmalaryczny, jaki istnieje – skuteczny, dobrze tolerowany i bezpieczny, nawet przy dłuższych wyjazdach.

Byłam w Indiach i miałam szczęście – nie wystąpiły u mnie żadne problemy po Malarone. Za każdym razem jadłam najpierw śniadanie, a dopiero potem brałam tabletkę – myślę, że to pomogło uniknąć nudności i bólu żołądka. Dziś wypiłam ostatnią, wymaganą dawkę, i przez cały wyjazd nie miałam żadnych objawów malarii.

Byłam na Zanzibarze siedem razy w ostatnich czterech latach i za każdym razem brałam Malarone. Zaczynam 2 dni przed wylotem, potem codziennie w trakcie pobytu i jeszcze 7 dni po powrocie. Biorę tabletkę rano do śniadania – u mnie wychodzi zwykle około 18 tabletek na cały wyjazd (zależnie od długości pobytu). Nigdy nie zachorowałam na malarię i nie miałam typowych działań niepożądanych, o których piszą inni. Zdarzały się dość „dzikie” sny, ale bez problemów z pamięcią czy koncentracją. Malarone sprawdza się u mnie świetnie i planuję go użyć ponownie przy kolejnym wyjeździe na Zanzibar jeszcze w tym roku.

Tym razem lecę z małą córką i planuję wersję pediatryczną – dawkowanie dziecięce jest dobierane do masy ciała. W polskich realiach brałam lek z e-recepty, a w dniu przyjmowania trzymam się stałej pory i łączę tabletkę z jedzeniem zawierającym odrobinę tłuszczu (u mnie to eliminuje nudności). Zawsze dokładam repelent , moskitierę i długie rękawy po zmroku – taki komplet daje mi największy spokój. Jeśli po tym wyjeździe pojawią się u nas jakiekolwiek objawy uboczne, dam znać. Szerokiej drogi i bezpiecznych podróży!

Brałam Malarone co najmniej 4 razy wcześniej – zero skutków ubocznych. Tym razem, 9. dnia kuracji, w samolocie z Azji (miałam jeszcze kilka dni tabletek do wzięcia) poczułam lekkie uczucie ucisku w klatce piersiowej – pomyślałam, że łapie mnie przeziębienie. Po przylocie było gorzej. Następnego ranka pojawiła się żywoczerwona, bardzo swędząca wysypka na całym ciele, a duszność/ścisk w klatce nasilały się. Wieczorem trafiłam do nocnej pomocy/SOR-u – po nieprawidłowym EKG podejrzewano zawał i odesłano mnie na SOR. Szpital potwierdził, że to reakcja na lek, a nie zawał. Dostałam wysokie dawki prednizonu. Wysypka zaczęła ustępować, a ucisk w klatce minął po ~24 h, ale gdy dawka sterydu schodziła, wysypka wracała i znów znikała po kolejnej dawce. Po 3 dniach – gdy wysypka była już prawie niewidoczna – rozwinęła się u mnie reakcja na sam prednizon (wcześniej brałam go wielokrotnie np. na kontakt z bluszczem i nic się nie działo). Odstawiono prednizon i problemy po Malarone (wysypka + oddech) całkowicie ustąpiły. Do pełnej formy wracałam ok. 2 tygodnie. Teraz nie mogę przyjmować ani Malarone, ani prednizonu.

Też trafiłam na dwie ostatnie opinie o „mgle mózgowej” i zapominaniu przy Malarone i… u mnie dzieje się coś podobnego. Choć w ulotce nie widzę takich działań niepożądanych, to od kilku dni mam zapominanie oczywistych rzeczy, trudność w znajdowaniu słów i takie przytłumienie poznawcze. Czy to możliwe, że to Malarone (atowakwon + proguanil)? Moim zdaniem – tak, przynajmniej u części osób może się tak zdarzyć, bo w praktyce podróżniczej takie relacje pojawiają się co jakiś czas, nawet jeśli formalnie nie są częste.

Co mogło u mnie „podbić” te objawy poza samym lekiem: jet lag, odwodnienie, upał/wilgotność, wysiłek i niedobór snu – wszystko naraz dzieje się w podróży. Pomogło mi trzymanie stałej pory dawki, branie po śniadaniu z odrobiną tłuszczu, dużo wody, ograniczenie alkoholu i kawy po południu oraz krótka drzemka „power nap” w najgorsze dni. U mnie „mgła” była łagodna i odwracalna – po 24–48 godzinach od ostatniej tabletki zaczęło się normować.

Brałam Malarone zgodnie ze schematem przed i w trakcie 10-dniowego wyjazdu do Nigerii. Po powrocie zaczął się u mnie brak apetytu, zawroty głowy, silna biegunka oraz swędzące wysypki na całym ciele. Po konsultacji zalecono mi natychmiastowe odstawienie leku. Apetyt nadal jest słaby, biegunka osłabła, ale wysypka wciąż się utrzymuje i bywa bardzo bolesna – chwilową ulgę dają mi kąpiele z dodatkiem płatków owsianych.