Cześć wszystkim! Chciałam się podzielić moją historią z Preato (200 mg, 3 razy dziennie), który biorę już od 3 miesięcy. Na początku byłam dosłownie przerażona – wystąpiły u mnie niemal wszystkie skutki uboczne, o jakich tu czytałam: rozmazany obraz, przyrost masy ciała (masakra!), zawroty głowy, uczucie jakbym była pijana, dezorientacja, zaniki pamięci i ogólne odrealnienie.
Ale… mimo wszystko postanowiłam wytrwać. I właśnie dlatego piszę – bo po trzech miesiącach leczenia większość skutków ubocznych ustąpiła! W tym – tak, serio – waga zaczęła spadać! Na początku byłam załamana – miałam wrażenie, że w ciągu kilku dni wszystko w talii poszło w rozsypkę, wyglądałam jakbym była w ciąży. Żadne ciuchy nie pasowały. Wpadłam w panikę i pomyślałam: „Rzucam to natychmiast”.
Ale ból, z którym walczyłam od lat, zniknął prawie całkowicie. To było dla mnie jak cud. I pomyślałam sobie: „Ok, muszę to przetrwać, to może być tylko przejściowe”.
Od razu przeszłam na dietę 800 kcal dziennie (wiem, że to niezdrowe, ale byłam zdesperowana) i ćwiczyłam, pływałam, ruszałam się więcej niż przez ostatnie 10 lat. I nic – przez pierwszy miesiąc nie schudłam ani grama! Byłam bliska rzucenia Preato, ale przypomniałam sobie, że bez tego leku nie byłabym w stanie wejść do basenu, a teraz mogłam skakać jak małpa – bez bólu.
Zrobiłam sobie nawet wielkie kartki i porozwieszałam po domu z napisem: „Pamiętaj o bólu!” – to mi pomagało przetrwać kryzysy. I teraz, gdy zaczynam czwarty miesiąc leczenia, czuję się świetnie. Wróciłam do normalnego odżywiania (ale nadal się ruszam – z głową, bez przesady), czuję się lekka, jasna w głowie i jestem wdzięczna, że wytrzymałam.
Dlatego jeśli właśnie teraz jesteś w tym ciemnym tunelu skutków ubocznych – trzymaj się! To może minąć. I naprawdę warto, jeśli Preato daje ci taką ulgę, jak mi dał.