Opinie Trioxal

Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem leku Trioxal w leczeniu zakażeń grzybiczych? Czy zauważyliście poprawę w stanie skóry, paznokci lub błon śluzowych? Jak organizm reagował na terapię – czy pojawiły się skutki uboczne, takie jak dolegliwości żołądkowo-jelitowe, bóle głowy, uczucie zmęczenia lub inne objawy niepożądane? Wasze opinie mogą być bardzo cenne dla osób, które stoją przed decyzją o rozpoczęciu leczenia Trioxalem lub szukają skutecznych sposobów walki z przewlekłymi grzybicami.

  • Bardzo dobrze
  • Przeciętnie
  • Słabo
0 głosujących

Po 4 miesiącach stosowania Trioxalu udało mi się w końcu pozbyć mocno zakażonego, bolesnego paznokcia u nogi. To był problem, z którym zmagałam się latami. Ale to, co naprawdę mnie zaskoczyło, to że w trakcie kuracji ustąpiło też wiele innych dolegliwości, z którymi żyłam od dekad i które – jak sądziłam – nie mają ze sobą żadnego związku.

Zniknęła arytmia serca, która wcześniej dawała o sobie znać dość często.
Pękająca skóra w okolicach nosa i odbytu – całkowicie się zagoiła.
Łuszcząca się skóra twarzy, głowy, okolic intymnych, a także podrażnienia błon śluzowych – wszystko się wyciszyło na czas leczenia.

Lekarze mówili, że to przypadek, że Trioxal działa tylko na grzyby, ale… coś musiało się zmienić głębiej w organizmie, bo przez całe lata żadne inne leki nie dawały takiego efektu.

Cztery miesiące po zakończeniu kuracji paznokcie nadal były czyste, ale zaczęła się nowa infekcja – inny paznokieć i łuszcząca się, swędząca skóra na sporej części stopy. Na szczęście nie postępowała agresywnie. Wróciłam więc do Trioxalu.

Po kilku tygodniach leczenia – ponownie poprawa. Zmiany na stopie się cofają, a co ciekawe, wszystkie wcześniejsze problemy skórne i śluzówkowe znów się wyciszyły.

Nie wiem, czy to efekt uboczny, czy po prostu mój organizm tak reaguje na leczenie przeciwgrzybicze, ale Trioxal naprawdę działa u mnie szerzej, niż się spodziewałam.

Zaczęło się od jednego małego paznokcia – całkowicie zajętego przez grzybicę. Dwa-trzy inne palce, w tym oba duże, miały tylko niewielkie zmiany. Po miesiącu stosowania Trioxalu efekty były naprawdę widoczne: infekcja zaczęła znikać, a zdrowy paznokieć powoli odrastał. Byłam pod wrażeniem, jak szybko zaczęło się to poprawiać.

Niestety, mimo skuteczności, musiałam przerwać leczenie, bo pojawiły się nieprzyjemne skutki uboczne. Zaczęłam odczuwać coś w rodzaju „rozkojarzenia”, lekkiego zamglenia umysłu i dziwnego bicia serca. Do tego doszły bóle głowy i ciągłe zmęczenie, jakbym była niewyspana nawet po spokojnej nocy.

Próbowałam później Lamisilu – przez miesiąc – i poprawa w leczeniu paznokci nadal postępowała, ale tam z kolei doskwierały mi nudności i osłabienie, a bóle głowy pojawiały się co kilka dni.

Z obu leków Trioxal był moim zdaniem skuteczniejszy, ale organizm nie do końca go tolerował. Szkoda, bo zapowiadało się naprawdę dobrze. Gdyby nie te działania niepożądane, z pewnością kontynuowałabym leczenie do końca.

U mnie wszystko zaczęło się zupełnie niewinnie – od czegoś, co lekarz uznał za zwykłe ugryzienie pchły. Niestety, sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli. Zmiany skórne zaczęły się rozprzestrzeniać od kostek aż po ramiona, obejmując praktycznie całe ciało.

Po kilku nieudanych próbach leczenia dostałam Trioxal – 100 mg dziennie, przez 15 dni. I przyznam, że efekty na skórze były naprawdę imponujące. Już około 12. dnia zauważyłam, że zmiany przestały się pojawiać, zaczerwienienia bledną, a skóra zaczęła wracać do normalnego koloru. Zmniejszył się też stan zapalny, ustąpiło swędzenie i pieczenie. W końcu czułam, że coś działa.

Niestety – to, co działo się wewnętrznie, było zupełnie inną historią.
Z natury jestem osobą aktywną, spokojną, uwielbiam sport, słońce, ruch. A nagle poczułam się, jakby ktoś wyłączył światło. Lęk, rozdrażnienie, huśtawki nastroju, nad którymi trudno było zapanować. Bywały dni, kiedy najmniejszy drobiazg wyprowadzał mnie z równowagi.

Do tego spadek apetytu, problemy z koncentracją, dziwne poczucie napięcia, które nie miało nic wspólnego z moim codziennym ja. Czułam się, jakbym była zupełnie kimś innym – nie fizycznie, ale emocjonalnie.

Trioxal był skuteczny dermatologicznie, nie mam co do tego wątpliwości. Ale cena emocjonalna, jaką przyszło mi zapłacić, była zaskakująco wysoka.

Jeśli ktoś rozważa ten lek, polecam uważnie obserwować nie tylko zmiany skórne, ale też swój nastrój, energię i emocje. Dla niektórych to mogą być drobne efekty uboczne. U mnie były bardzo odczuwalne.

Stosowałam Trioxal przez około siedem miesięcy, żeby wyleczyć grzybicę paznokci, która objęła wszystkie palce u stóp – na obu stopach. Leczenie było długie, ale wyraźnie skuteczne – paznokcie zaczęły się oczyszczać, infekcja cofała się stopniowo z tygodnia na tydzień.

Niestety, w pewnym momencie skończyły mi się kapsułki, a że byłam wtedy za granicą, nie miałam jak ich uzupełnić. Po kilku tygodniach bez leczenia grzybica wróciła – dokładnie w takiej formie, jak przed kuracją.

Po powrocie do kraju zrezygnowałam z kolejnej recepty, bo zaczęłam się obawiać o wątrobę – naczytałam się o możliwym działaniu hepatotoksycznym itrakonazolu. Gdyby nie to, zdecydowanie kontynuowałabym leczenie, bo Trioxal działał dużo skuteczniej niż wszystkie miejscowe preparaty, które stosowałam później (maści, lakiery, płyny – bez porównania słabsze).

Jeśli wątroba jest w dobrej kondycji i lekarz nie widzi przeciwwskazań do dłuższej terapii, Trioxal może być naprawdę skutecznym rozwiązaniem, szczególnie przy tak zaawansowanej grzybicy jak u mnie.

Ale warto pamiętać – przerwanie leczenia zbyt wcześnie może sprawić, że cała infekcja wróci, jakby nigdy nic się nie działo.